- Za łamanie przepisów na OPP pewien 30-latek dostał mandaty na łączną kwotę 5700 zł
- Wyjaśniamy, co to jest i jak działa odcinkowy pomiar prędkości
Od początku 2024 r. w województwie śląskim z tego powodu doszło do 118 wypadków drogowych, w których zginęło 15 osób, a 159 zostało rannych. Przyczyną było niedostosowanie prędkości do warunków ruchu. W tym samym czasie śląscy policjanci zatrzymali prawie 4700 uprawnień do kierowania pojazdami, w tym 940 za przekroczenie prędkości w obszarze zabudowanym o ponad 50 km na godz. Jednym z najskuteczniejszych narzędzi do łapania kierowców jadących z niedozwoloną prędkością jest OPP.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoOPP to skrót od "odcinkowego pomiaru prędkości". Jego działanie jest niezmiernie proste. Na początku i na końcu OPP znajdują się kamery, które rejestrują czas wjazdu i wyjazdu ze strefy każdego kierowcy. Następnie system oblicza jego średnią prędkość. Jeżeli jest wyższa od dozwolonej, zaczyna się procedura prowadząca do ukarania za to wykroczenie. A kary potrafią być bardzo dotkliwe — i słusznie, bo dwa przykłady ze Śląska pokazują notoryczne lekceważenie bezpieczeństwa i prawa.
Przeczytaj także: Od świtu się zaczęło. Znak B-38 już działa. To nie mandaty bolą najbardziej
Odcinkowy pomiar prędkości: 17 razy złamał przepis w tym samym miejscu
Pewien 44-letni mieszkaniec Gliwic w ciągu zaledwie 12 tygodni aż 10 razy przekroczył dozwoloną prędkość — i to wszystko na tym samym OPP na ulicy Gliwickiej w Mikołowie. 44-latek popełnił jeszcze dwa inne wykroczenia. W sumie dostał 51 punktów karnych i mandaty łącznie na 3600 zł, tracąc przy tym prawo jazdy.
Niestety, znalazł się kierowca, który jeszcze więcej razy przekraczał prędkość na OPP.
Przeczytaj także: W ten weekend znowu posypią się "supermandaty". Coraz więcej kierowców zagrożonych
Okazał się nim 30-latek z Rudy Śląskiej: w ciągu roku aż 17 razy przekroczył dozwoloną prędkość na Drogowej Trasie Średnicowej. Za popełnione wykroczenia został ukarany 89 punktami karnymi i mandatami na łączną kwotę 5700 zł. 30-letni kierowca stracił również prawo jazdy.
Jednocześnie śląska policja przypomina, że "znaki ograniczające prędkość nie zostały ustawione w danych miejscach przypadkowo. Gdy wystąpi nieprzewidziana sytuacja na drodze, nasze szanse na właściwą reakcję maleją proporcjonalnie do prędkości, z jaką jedziemy".