Młody mężczyzna w chwili dopuszczania się przestępstwa z pewnością sądził, że nikt go nie widzi. Tymczasem chwilę po tym, gdy wyrzucił z pojazdu suczkę, policję o fakcie powiadomiła jedna z kobiet, będąca świadkiem zdarzenia.
30-latek chciał jak najszybciej pozbyć się problemu, jakim widocznie było dla niego małe zwierzę. Bezbronna, zrozpaczona suczka do samego końca wierzyła w to, że właściciel po nią wróci — przez dłuższą chwilę biegła za pojazdem — podawała Kujawsko-Pomorska Policja. Internauci komentujący zdarzenie zwracali uwagę, że zamiast porzucać czworonoga, 30-latek mógł oddać go do schroniska. Wyrzucony przy drodze mógł bowiem nie przeżyć.
Przeczytaj także: Kierowca autobusu z pełną prędkością wjechał w rogatkę [WIDEO]
Co ważne, tego samego dnia funkcjonariusze namierzyli sprawcę zdarzenia, który był pod wpływem alkoholu. Ponadto okazało się, że "kierował samochodem mimo sądowego zakazu prowadzenia pojazdów" — informowała kom. Lidia Kowalska z KWP w Bydgoszczy na początku maja ub.r.
Rychliwy i sprawiedliwy sąd
Kilka miesięcy później Sąd Rejonowy w Bydgoszczy, który orzekał w sprawie 30-latka, skazał go na karę 10 miesięcy pozbawienia wolności — podało 20 lutego br. Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Zwierząt Animals oddział Kujawsko-Pomorski na Facebooku. Wymierzona kara dotyczy dwóch przewinień — znęcania się nad zwierzętami i złamania sądowego zakazu prowadzenia pojazdów. "OTOZ Animals o. Kujawsko-Pomorski przystąpił do sprawy w charakterze oskarżyciela posiłkowego" — dodaje towarzystwo.
Przeczytaj także: Kierowca auta dostawczego nie ustąpił pierwszeństwa pociągowi. To mogło skończyć się wielką tragedią [WIDEO]
Suczka, która otrzymała imię Juczka, została zaś adoptowana. Obecnie ma się dobrze — podaje "Gazeta Wyborcza".
Źródła: OTOZ Animals o. Kujawsko — Pomorski, sicienko24.pl, "Gazeta Wyborcza"