Przemycanie narkotyków przez granice zawsze jest ryzykowne, choć w czasach strefy Schengen proces ten został nieco uproszczony. Tak się przynajmniej wydaje, choć jak pokazuje ostatnia sytuacja z Francji, nawet przy otwartych granicach przemytnicy nie mogą być pewni swego.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
W czwartek 3 listopada przez granicę hiszpańsko-francuską w pobliżu miejscowości Bourg-Madame celnicy zatrzymali do kontroli zestaw pochodzący z Hiszpanii. Składał się z ciągnika siodłowego i naczepy chłodni, a na pokładzie była podwójna załoga.
Na rutynowe pytanie odpowiedzieli najgorzej jak mogli
- Przeczytaj także: Cały ładunek wysypał się na trasę S17. Przewróciła się ciężarówka
Podczas sprawdzania dokumentów padło rutynowe pytanie o to, co przewożone jest w chłodni. W odpowiedzi usłyszeli, że... nic. Transport międzynarodowy miał jechać na pusto. Celnicy natychmiast nabrali podejrzeń. Przecież przejazd z Hiszpanii w okolice Paryża bez ładunku to same koszty.
Transport nie został puszczony dalej, a funkcjonariusze poprosili, by otworzyć naczepę. Po uchyleniu drzwi jasne się stało, że powietrze to nie jedyna rzecz, jaką przewożą. W naczepie znajdowało się 40 worków z haszyszem. Łączna waga transportu wynosiła 1,5 tony.
Kierowcy zostali zatrzymani i oddani w ręce policji. Ta wszczęła również dochodzenie w sprawie popełnienia przestępstwa. Wartość nielegalnego ładunku szacowana jest na około 9,7 mln euro (45,5 mln zł).