Kierowca swój samochód zaparkował na prywatnym parkingu w okolicach lotniska przy ulicy Leśnych Skrzatów. Gdy wrócił do Polski po 10 dniach urlopu, auto znalazł w innym miejscu.

— opisuje czytelnik w wiadomości przesłanej serwisowi epoznan.pl.

Czytaj także: Warszawa. Kuriozalny wypadek w parku. Wielka dziura pochłonęła traktor

Zostawił samochód na parkingu przy lotnisku i poleciał na wakacje. Dostał mandat

Szybko okazało się, że takich kierowców jak on jest więcej. To mieszkańcy okolicznych rejonów zgłaszali do straży miejskiej samochody, które były zaparkowane na terenach zielonych.

— tłumaczy w rozmowie z epoznan.pl Przemysław Piwecki, rzecznik straży miejskiej.

Czytaj także: Pokazali, co zrobił pod cudzą posesją. Mieszkańcy Wołomina oburzeni

— dodaje.

Przemysław Piwecki tłumaczy, że w związku z tym odpowiedzialność za popełnione wykroczenia ponoszą pracownicy tego parkingu. I to oni powinni zapłacić mandaty. Dlatego kierowcy, którzy otrzymali pismo od straży miejskiej, proszeni są o kontakt z nią.

Czytaj także: Komendant musi wypłacić kierowcy ok. 20 tys. zł. Policjant się pomylił

Właściciel parkingu się tłumaczy. Mówi o sytuacjach awaryjnych

Telewizja WTK skontaktowała się z właścicielem parkingu, który przyznał, że takie sytuacje miały miejsce, ale rzadko i tylko w wyjątkowych sytuacjach.

— tłumaczy, dodając, że w takich przypadkach opłaca mandaty swoich klientów.