Auto Świat EV Wiadomości Chce zakazu darmowych ładowarek samochodowych. Odpuści pod jednym warunkiem

Chce zakazu darmowych ładowarek samochodowych. Odpuści pod jednym warunkiem

Autor Sylwia Czerniak
Sylwia Czerniak

Amerykański polityk Ben Moss chce, by w stanie Karolina Północna usunięto wszystkie publiczne ładowarki elektryczne, które pozwalają na bezpłatne naładowanie samochodów, jeśli nie staną przy nich działające równie bezpłatnie dystrybutory z benzyną i gazem.

Republikanin z Karoliny Północnej w imię równości chce zlikwidować bezpłatne ładowarki do pojazdów elektrycznych
PH888 / Shutterstock
Republikanin z Karoliny Północnej w imię równości chce zlikwidować bezpłatne ładowarki do pojazdów elektrycznych

Ustawa, którą przedstawił republikanin, zakłada, że jeśli miasto, hrabstwo, albo stanowy departament transportu oferuje możliwość bezpłatnego naładowania pojazdów elektrycznych za pomocą ładowarek, które znajdują się na gruntach będących własnością państwa lub dzierżawionych przez nie i nie postawi przy nich równie darmowych pomp z paliwem i gazem, to powinno je zlikwidować. Wszystko oczywiście w imię równości dla wszystkich i braku marginalizowania grupy właścicieli aut spalinowych, o czym napisał serwis Drive.

Zgodnie z zapisami proponowanej ustawy, na usunięcie ładowarek w latach 2022-2023 ma zostać przeznaczone 50 tys. dolarów. Chociaż Moss postuluje, by stacje nazywały się "Equitable Free Vehicle Fuel Stations" (ogólnodostępne/równe, bezpłatne stacje paliw — red.), zgodnie z jego projetem, nie mogłaby panować na nich równość. Naładowanie pojazdu elektrycznego to koszt kilku dolarów (przy przeciętnych wartościach kosztów energii elektrycznej), a napełnienie całego baku spalinowego samochodu, uwzględniając wielkości maszyn na rynku amerykańskim, to wydatek rzędu setek dolarów.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Bezpłatne ładowarki do pojazdów elektrycznych mają zniknąć "w imię równości"

Moss w propozycji swej ustawy poszedł o krok dalej i chce, aby prywatne firmy, których parkingi wyposażone są w bezpłatne ładowarki, informowały swoich klientów, jaki procent przedstawionego im rachunku został przeznaczony na opłacenie stacji ładowania. Zasada to obowiązywałaby, nawet jeśli przyjechali np. do restauracji samochodem spalinowym i co oczywiste nie korzystali z ładowarki podczas posiłku.

Rozwiązanie to ma na celu pokazać klientom i opinii publicznej, że "nie ma czegoś takiego, jak darmowa ładowarka elektryczna". Właściciel lokalu, który zdecydował się na montaż tego typu urządzenia, musiał za nie przecież zapłacić, przez co zgodnie z tą optyką, będzie starał się odzyskać poniesione środki z rachunków klientów, którzy kolektywnie zapłacą również za prąd do naładowania pojazdów obcych im ludzi. Zgodnie z postulatem Mossa, jeśli właściciel firmy nie wyszczególniałby kosztów ładowania w rachunkach przedstawianych klientom, to ładowarka elektryczna powinna zniknąć z jego terenu.

Na chwilę obecną brak informacji, na jakim etapie legislacji znajduje się proponowany projekt.

Źródło: Drive

Autor Sylwia Czerniak
Sylwia Czerniak
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków