Kierowcy samochodów elektrycznych w USA alarmują, że stają się ofiarami złodziei. Tym razem jednak nie cierpi na tym samochód, choć wartość szkody nie jest mała. Chodzi bowiem o kradzieże chyba najłatwiejszego elementu do zabrania, czyli przewodów do ładowania. To nie pierwsze takie doniesienia. O podobnych problemach już informowaliśmy, jednak dotyczyły one Brytyjczyków.

O kradzieżach w USA poinformowała telewizja NBC4, dla której wypowiedział się Bob Schneiderman, właściciel elektryka mieszkający w Los Angeles. Pewnego poranka idąc do swojego Audi e-tron, mężczyzna zauważył, że przy jego samochodzie nie ma przewodu do ładowania. Początkowo stwierdził, że po prostu nie podłączył samochodu i kabel leży w innym miejscu. – To nie miało sensu. Pomyślałem, że może gdzieś go zostawiłem — powiedział dla NBC4.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Później jednak sprawdził nagrania z kamer wokół domu. Wtedy wyszło na jaw, że wcale nie miał złudzeń i kabel do ładowania został skradziony przez mężczyznę w masce. Podszedł on do samochodu, odpiął przewód, wsiadł na rower i odjechał.

To nie jedyna osoba, która przyznała, że stała się ofiarą złodziei kabli. Inny mieszkaniec Los Angeles zdołał złapać mężczyznę próbującego ukraść przewód. Tym razem jednak nie doszło do utraty mienia, a po przepędzeniu mężczyzny, ten uciekając, zgubił plecak, w którym był już jeden kabel skradziony wcześniej.

Nie ma nic prostszego niż kradzież kabla

Dlaczego kable? Ze względu na prostotę kradzieży i relatywnie wysoki potencjalny zysk. Zabranie przewodu zajmuje kilka-kilkanaście sekund i nie są one w żaden sposób oznaczane i śledzone, więc mała jest szansa, że złodziej zostanie później złapany. Co więcej, takie kable mają w sobie dużo miedzi, wartościowego metalu, dlatego często skradziony element jest oddawany na złom. Drugą opcją jest po prostu jego sprzedaż w serwisach aukcyjnych. Jeden taki przewód potrafi kosztować od ok. 500 do nawet ponad 1000 zł. Dodatkowo do jego kradzieży nie potrzeba żadnych dodatkowych narzędzi. To prostsze niż kradzież katalizatora czy kół.

Cytowany wcześniej Bob Schneiderman przekazał, że w jego przypadku wymiana kabla kosztowała 2700 dol. (prawie 11 tys. zł.). To tylko kwestia czasu, kiedy taki trend trafi do innych krajów, w tym do Polski. Wystarczy, że powiększy się u nas flota elektryków.