- Hyundai oficjalnie zaprezentował swojego pierwszego sportowego elektryka na Festiwalu Prędkości w Goodwood
- Ioniq 5 N ma aż 650 KM mocy pochodzącej z dwóch silników elektrycznych i napęd na cztery koła
- Auto przyspiesza od 0 do 100 km/h w zaledwie 3,4 s i osiąga prędkość maksymalną wynoszącą 260 km/h
- Poziom ładowania akumulatora można podnieść z 10 do 80 proc. w 18 minut dzięki ładowaniu z mocą 350 kW
Hyundai N to już uznana marka aut sportowych, na czele z hot hatchem i30 N Performance, który jako pierwszy z gamy skutecznie podjął walkę z mocną konkurencją. Motoryzacja jednak coraz mocniej przestawia się z benzyny na prąd. Hyundai doskonale o tym wie, więc przyszła pora na pierwszego elektryka z literą "N" w nazwie.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:
Hyundai Ioniq 5 N – imponujące parametry
Ioniq 5 N to odpowiednik Kii EV6 GT zaprezentowanej mniej więcej rok wcześniej, jednak Hyundai okazuje się jeszcze ostrzejszy! Auto ma dwa silniki elektryczne (po jednym na każdą oś), które zapewniają napęd na cztery koła. W sumie mogą generować aż 650 KM (przez 10 s w trybie Boost. Standardowa moc wynosi 609 KM (w Kii – 585 KM). Oczywiście w elektryku moment obrotowy jest dostępny natychmiast po wciśnięciu prawego pedału, bez chwili zawahania, więc można spodziewać się wgniatania w fotel i nudności podczas sprintu. Producent podaje, że czas przyspieszenia od 0 do 100 km/h wynosi 3,4 s (tylko o 0,1 s szybciej niż EV6 GT), a prędkość maksymalna to 260 km/h.
Hyundai wykorzystał nowszy i nieco większy niż Kia akumulator o pojemność 84 kWh (zamiast 77,4 kWh). Średni zasięg poznamy bliżej premiery rynkowej. Jestem bardzo ciekawy, na ile faktycznie wystarczy pełny akumulator podczas szybkiej jazdy. Wiadomo, że na odpowiednio mocnej stacji (350 kW) ładowanie nie będzie trwało zbyt długo: 10-80 proc. w 18 minut.
Hyundai Ioniq 5 N – przydatne gadżety na tor
W elektrykach największe wyzwanie stanowi przegrzanie i utrata mocy. Hyundai N zapewnia, że zwrócił na to uwagę, stosując m.in. niezależne chłodnice akumulatora i silnika oraz opracowując specjalne oprogramowanie optymalizujące temperaturę ogniw w akumulatorze. Będzie można wybrać tryb "Drag" dla krótkiego rozwijania pełnej mocy lub tryb "Track", który utrzymuje najniższą możliwą temperaturę akumulatora i pozwala przejechać więcej okrążeń. To jeszcze nie wszystko, bo kierowca otrzyma funkcję N Race mającą wpływ na zużycie energii. W trybie "Sprint" dostępna będzie pełna moc, z kolei "Endurance" nieco ją ograniczy, ale dzięki temu spowolni wzrost temperatury i zwiększy wydajność.
Jak na auto sportowe przystało, wzmocniono hamulce, z przodu montując tarcze o średnicy 400 mm, ale w tym przypadku kluczowe jest coś innego – hamowanie regeneracyjne. To domyślny sposób wytracania prędkości w sportowym Ioniqu 5 N (maksymalna siła do 0,6 G), dopiero potem dołączają się mechaniczne hamulce. Dzięki temu zyskamy nieco zasięgu i zmniejszymy ryzyko przegrzania układu w dość ciężkim samochodzie.
Producent informuje także o elektronicznie sterowanej szperze, wektorowaniu momentu obrotowego, aktywnym zawieszeniu, wyższym przełożeniu układu kierowniczego oraz usztywnieniu struktury nadwozia. Lista modyfikacji względem normalnego Ioniqa 5 jest naprawdę długa.
Hyundai Ioniq 5 N – będzie udawał spalinówkę
Elektryki są bardzo szybkie, ale podczas jazdy brakuje nam w nich dźwięków, do których się przyzwyczailiśmy, które podnoszą emocje, a także umożliwiają lepsze wyczucie samochodu. Cisza w kabinie jest przyjemna podczas spokojnej jazdy po mieście lub w długiej trasie, ale nie w sportowym modelu na torze.
Pomyślano również o tym, opracowując systemy N Active Sound+ i N e-Shift. Pierwszy ma za zadanie imitować dźwięk silnika 2.0 turbo ze spalinowych Hyundaiów N, razem z charakterystycznymi strzałami z wydechu. Odpowiada za to osiem głośników wewnętrznych i dwa zewnętrzne. Dla chcących innych wrażeń akustycznych przygotowano elektroniczny dźwięk inspirowany autami koncepcyjnymi, a nawet odgłosy myśliwca. Drugi układ będzie z kolei naśladował działanie dwusprzęgłowej skrzyni biegów, symulując także uczucie szarpnięcia pomiędzy włączanymi biegami.
Hyundai Ioniq 5 N – sportowy sznyt
"Enki" nie sposób pomylić ze standardowym Ionikiem 5, nawet gdy nadwozie nie będzie wykończone specjalnym lakierem "Performance Blue". To m.in. zasługa zmodyfikowanego przedniego zderzaka, dodatkowych listew i spojlerów, poszerzonych nadkoli, 21-calowych kutych felg aluminiowych, dyfuzora i pomarańczowych akcentów. Ponadto Ioniq 5 N jest o 20 mm niższy.
W środku również zadbano o sportowy klimat. Przykłady? Sportowa kierownica z dwoma dodatkowymi przyciskami i łopatkami (m.in. od wyboru trybu jazdy i siły rekuperacji). Na jej środku nie ma czterech kropek jak w standardowym Ioniqu 5 (litera "H" w alfabecie Morse'a), pojawiło się logo "N". Naturalnie mamy także kubełkowe fotele – mocno wyprofilowane i wykończone zamszową tapicerką.
- Przeczytaj także: Niemal 600 KM w wyjątkowo promocyjnej cenie. Test Kii EV6 GT
Hyundai Ioniq 5 N – niewiadomą pozostaje cena
Pierwszy sportowy elektryk Hyundaia zapowiada się bardzo interesująco. Już nie mogę się doczekać, żeby móc sprawdzić go w normalnych warunkach drogowych, jak i na torze wyścigowym. Ile będzie kosztować? Tego jeszcze nie wiadomo, ale warto spojrzeć do cennika wspominanej w tekście Kii EV6 GT, której cena w Polsce wynosi 399 900 zł. Hyundai Ioniq 5 N na pewno będzie trochę droższy.