• Termin wdrożenia Izery do produkcji przesuwany jest z roku na rok, a już teraz na projekt pierwszego polskiego auta elektrycznego przeznaczono setki milionów zł
  • Grupa parlamentarzystów w swojej interpelacji pyta o koszty związane z działalnością spółki ElectroMobility Poland SA i planowaną cenę Izery
  • Z odpowiedzi na interpelację dowiadujemy się m.in. że projekt EMP ma charakter inwestycyjny i wiąże się z ponoszeniem strat w początkowym okresie

Początkowo pierwszy polski samochód elektryczny — Izera — miał wyjechać z polskiej fabryki w trzecim kwartale 2023 r. Później ten termin przesunięto na koniec 2024 r. Teraz, jak potwierdza odpowiedź na interpelację, którą podpisał Jarosław Wenderlich, podsekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, zgodnie z harmonogramem przedstawionym przez spółkę ElectroMobility Poland SA pierwsze egzemplarze marki Izera zostaną wyprodukowane pod koniec 2025 r.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Inne firmy zaczynały później i już ruszają ze sprzedażą aut elektrycznych

Niestety, wszystko wskazuje na to, że przy tak płynnych zmianach terminu wdrożenia pierwszego polskiego "elektryka" do produkcji o Izerze już niebawem będziemy mogli powiedzieć jak Stanisław Tym w kultowym filmie "Miś", że "to jest miś na miarę naszych możliwości". O ile bowiem w innych krajach o budowie samochodów elektrycznych zaczęto myśleć później niż o Izerze — przykładem mogą być wietnamski Vinfast i turecki Togg, którego pojazdy już można zamawiać — o tyle w przypadku Izery właśnie doczekaliśmy się... zmiany biura odpowiedzialnego za projekt auta.

To oznacza, że dotychczas wydane pieniądze, a mówimy o setkach milionów zł, "poszły w kanał". O to, jak duże kwoty już zainwestowano w projekt Izery, zapytała grupa parlamentarzystów (Katarzyna Lubnauer, Adam Szłapka, Barbara Dolniak, Monika Rosa, Witold Zembaczyński), która złożyła interpelację do prezesa Rady Ministrów w sprawie samochodów elektrycznych Izera.

Izery wciąż nie ma. Posłowie pytają o środki zainwestowane w ten projekt

Jak zauważyli w swojej interpelacji posłowie, "spółka podczas założenia powołała się na przygotowany przez resort energii plan rozwoju elektromobilności z 2016 r., którego celem jest stworzenie warunków do pojawienia się 1 mln pojazdów elektrycznych w 2025 r. Start produkcji samochodów Izera jest przekładany z roku na rok. Wciąż nie doczekaliśmy się premiery, a pieniądze ze środków publicznych zostały wydane na ten cel".

Mając to wszystko na uwadze, posłowie chcieli m.in. wiedzieć, ile środków publicznych przeznaczono już łącznie na produkcję samochodów Izera, ile środków przeznaczono już w 2023 r., jaka będzie przewidywalna cena rynkowa modeli Izery, a także ile wyniosła strata spółki w 2022 r. i ile wyniesie w bieżącym roku.

W odpowiedzi na interpelację Wenderlich wskazał, że "ze środków Funduszu Reprywatyzacji (państwowego funduszu celowego) Spółka otrzymała dotychczas łącznie 500.000.000 zł (250.000.000 zł w 2021 r. oraz 250.000.000 zł w 2022 r.) na działania przygotowawcze niezbędne do przygotowania i uruchomienia produkcji samochodów elektrycznych".

Ile będzie kosztowała Izera? Wiemy, ale nie powiemy

W dalszej części pisma dowiadujemy się, że "spółka posiada precyzyjne kalkulacje dotyczące planowanej ceny samochodów marki Izera", ale nie będzie ich ujawniała. Wytłumaczeniem mają być standardy obowiązujące w branży i dynamiczna sytuacja na rynku motoryzacyjnym. W efekcie cenę Izery poznamy na kilka miesięcy przed startem sprzedaży pojazdu. Na razie wiadomo jedynie, że "podstawowym założeniem projektu, jeżeli chodzi o dostępność cenową Izery, jest jej konkurencyjność w stosunku do samochodów z tej samej klasy".

W obecnej sytuacji trudno oszacować straty ElectroMobility Poland SA, bo jak zauważa Wenderlich, "projekt EMP ma charakter inwestycyjny. Realizacja nakładów inwestycyjnych bez prowadzonej sprzedaży (a ta jest możliwa dopiero po uruchomieniu produkcji), od strony księgowej oznacza wykazywanie straty" i dodaje: "spółka prowadzi obecnie intensywne prace przygotowawcze, strata Spółki będzie adekwatna do jej obecnego etapu rozwoju". Czas czy faktycznie doczekamy się wreszcie pierwszego polskiego samochodu elektrycznego, czy też będzie to kolejna "słomiana inwestycja".