- Rządowe pieniądze na dopłaty do energii elektrycznej się kończą
- W pierwszej połowie roku użytkownicy elektryków mogą nawet odczuć lekką ulgę
- Ładujący auta w domu nie odczują podwyżek tak gwałtownie, jak niektórzy użytkownicy, ale są one nieuniknione
Nie jest już tajemnicą, że rządowe pieniądze na dopłaty do energii elektrycznej się kończą. Eksperci i media zapowiadają skokowy wzrost cen prądu. To w zasadzie dotknie każdego, co oznacza, że wzrosną rachunki za zużycie prądu, ogrzewanie, a dla niektórych także za transport.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
Na razie użytkownicy elektryków mogą odczuć ulgę
Jak podaje serwis wysokienapiecie.pl, z rządową tarczą ceny prądu są na tym samym poziomie, na którym były w 2023 r. Najniższe koszty prądu obowiązują do poziomu 1500 kWh i rosną powyżej tego limitu. Cały czas jednak są mniejsze niż stawki, które będą po zakończeniu rządowej ochrony, a to ma nastąpić w połowie roku. Co więcej, właściciele elektryków, mający odpowiednią taryfę, mogą od początku roku ładować auto nieco taniej, niż w 2023 r.
Od 1 lipca podwyżki są nieuniknione
Wiele zmieni się od 1 lipca, gdy skończą się pieniądze na dopłaty do energii elektrycznej. Zgodnie z zatwierdzonymi na 2024 r. taryfami przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki w najpowszechniejszej taryfie G11 stawka za kilowatogodzinę energii elektrycznej będzie wynosić 75 gr netto.
Z wypowiedzi ekspertów wynika, że każdy inaczej odczuje wzrost opłat. Najbardziej dotkną one osoby, które do tej pory mieściły się w limitach zapewniających zamrożone ceny. W ich przypadku mówi się, że wzrosty cen mogą sięgać nawet 70-80 proc.
Jednak właściciele elektryków, ładujący swoje auta w domu, nie powinni aż tak drastycznie odczuć podwyżek. Wynika to z faktu, że mało prawdopodobne jest, że ładując samochód w domu, udało im się zmieścić w rocznym limicie wynoszącym 1500 kWh. Takie osoby podwyżki odczują mniej ze względu na to, że regularnie były dotknięte wzrostami cen prądu.
- Przeczytaj także: Wyjrzał przez okno i oniemiał. Straty oszacowano na 30 tys. zł
Średnio o 50 proc. wyższe rachunki?
Jednak, jak wyliczyła firma Optimal Energy dla money.pl, wysoki wzrost rachunków może także dotyczyć np. czteroosobowej rodziny, która mieszka w domu o powierzchni ok. 150 m2 przy zużyciu 4000 kWh rocznie. W tym przypadku wzrost opłat za energię może sięgnąć 57 proc. w porównaniu do tego, co płacą teraz.
Z kolei z wyliczeń analityków Pekao, odmrożenie cen szacunkowo podbije rachunki dla gospodarstw domowych za prąd średnio o ponad 50 proc.
W przypadku ładowania samochodu elektrycznego w domu roczne zużycie prądu — przy założeniu, że raz w tygodniu uzupełniamy akumulator 50 kWh — daje dodatkowe zużycie na poziomie 2500 kWh w gospodarstwie domowym na sam prąd do samochodu.