• Europejskie koncerny, a w ślad za nimi firmy zarządzające flotami samochodowymi, napędzają przestawianie się na pojazdy zeroemisyjne
  • Koncerny dążą do spełnienia celów ESG oraz zrównoważonego rozwoju i w ten sposób wymuszają na producentach aut usuwanie węgla z łańcucha dostaw
  • Obecnie na europejskim rynku samochody elektryczne coraz częściej stają się kartą przetargową w walce o wykwalifikowaną kadrę
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Pod koniec 2020 r. zarządzająca flotą firma ALD wyznaczyła sobie cel, aby w 2025 r. 30 proc. z jej pojazdów miało napęd elektryczny. Ten cel, jak informuje Reuters, wydawał się mało realny do osiągnięcia, bo jeszcze w 2019 r. zaledwie jeden na 200 nowych pojazdów użytkowanych przez ALD miał napęd elektryczny lub hybrydowy. Ale klienci korporacyjni, którzy chcą osiągnąć szeroko pojęte cele ekologiczne i którzy wychodzą naprzeciw presji społecznej, sprawili, że firma osiągnęła swoje założenia już w 2021 r.

Teraz firma ALD wyznaczyła nowy cel. Zgodnie z nim w 2025 r. niemal co drugi nowy pojazd będzie autem hybrydowym lub elektrycznym. Dyrektor generalny John Saffrett przekazał Reutersowi, że jest to odpowiedź na oczekiwania korporacji, które chcąc spełnić cele ESG (Environmental, Social and Governance) coraz szerzej sięgają po opcje bezemisyjne. I jak dodał Saffrett, klienci korporacyjni opracowują strategie osiągnięcia celów zrównoważonego rozwoju, a jednym z elementów całej układanki jest oczywiście flota pojazdów.

Warto wspomnieć, że to właśnie firmy takie jak ALD są niezwykle ważne na rynku motoryzacyjnym. Ponieważ wymieniają swoją flotę co 42 miesiące, kupują miliony aut na całym świecie i wprowadzając na rynek egzemplarze poleasingowe, mają wpływ na kształt rynku pojazdów używanych. W ocenie Reutersa z danych branżowych wynika, że w Europie zwiększył się udział leasingu, a spadł udział sprzedaży detalicznej — ta ostatnia w 2020 r. była na poziomie 55 proc., rok później tylko 45 proc.

Coraz mniej węgla w łańcuchu dostaw

Francuska firma ALD, przejmując swojego konkurenta z Holandii, LeasePlan, stała się właścicielem floty liczącej łącznie ok. 3,5 mln pojazdów. A duzi klienci ALD, m.in. tacy jak AstraZeneca, już wyznaczyli sobie cele związane z elektryfikacją. Wspomniany producent leków, jak donosi Reuters, chce, aby jego flota licząca 17,5 tys. pojazdów najpóźniej do 2025 r. była w pełni elektryczna. Co więcej, to właśnie firmy takie jak AstraZeneca naciskają na producentów aut, żeby te były coraz bardziej ekologiczne.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

W efekcie producenci aut stają pod ścianą, bo zmuszani są do usunięcia węgla i innych szkodliwych materiałów z łańcucha dostaw, a zelektryfikowanie ogromnej floty pojazdów wcale nie jest takie proste. Do tego dochodzi brak odpowiedniej infrastruktury do ładowania, która byłaby publicznie dostępna. A to oznacza, że w przypadku firm, które zatrudniają przedstawicieli handlowych pokonujących długie trasy, jedynym wyjściem są obecnie hybrydy plug-in.

Do tego dochodzi jeszcze jeden problem, a mianowicie brak dostępnych modeli elektrycznych lub hybrydowych. Tak się dzieje nie tylko w Afryce, lecz także w niektórych częściach Europy i Azji. Z kolei w innych miejscach, koniecznym jest dostęp do bardziej wytrzymałych samochodów, takich jak pickup. To sprawia, że w niektórych regionach AstraZeneca zmuszona jest kupować modele z tradycyjnymi silnikami spalinowymi. Dlatego też w obecnej globalnej flocie firmy modele elektryczne, hybrydowe i hybrydy plug-in stanowią ok. 58 proc.

Łatwy owoc do zdobycia

Pęd ku elektryfikacji widoczny jest szczególnie w Europie, gdzie korporacje podlegają presji, aby ograniczyć ślad węglowy. Największy nacisk kładziony jest na redukcję emisji, które firmy generują same bezpośrednio, jak i pośrednio. Jak podaje Reuters, flota, którą dysponuje AstraZeneca, odpowiada za niecałe 17 proc. emisji firmy. Z kolei w przypadku niemieckiej firmy rolniczo-farmaceutycznej Bayer flota odpowiada za mniej niż 5 proc. emisji. Niemcy chcieliby, aby w ciągu najbliższych czterech lat 30 proc. ich globalnej floty, którą tworzy 26 tys. lekkich ciężarówek, SUV-ów i sedanów miało napęd elektryczny.

Z informacji przedstawionych przez Reutersa wynika, że na europejskim rynku leasingowym samochody osobowe i pojazdy użytkowe stanowią największą klasę aktywów. W ocenie branżowej grupy lobbingowej Leaseurope w 2020 r. leasing nowych pojazdów osiągnął wartość 244 miliardów euro, co oznacza 69 proc. całego leasingowanego sprzętu.

Okazuje się, że w Europie pojazdy elektryczne są swoistym wabikiem w walce o wykwalifikowanych pracowników. Jak twierdzi Piet Briers z firmy Bayer, samochody firmowe mogą być decydującym czynnikiem. Jak zauważył szef działu odpowiedzialnego za benefity w tym niemieckim koncernie, dostępność aut zeroemisyjnych oraz sieci ładowania niezmiennie idzie w dobrą stronę, więc i pracownicy coraz bardziej angażują się w wybór odpowiedzialnych rozwiązań.

Ameryka również stara się nadążać

Do 2030 r. od 40 do 60 proc. spośród 1,5 miliona pojazdów, którymi zarządza Element Fleet Management Corp z Toronto, będzie w pełni elektryczne. 75 proc. samochodów obsługiwanych przez tę kanadyjską firmę znajduje się w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych. Zwrócenie się w stronę pojazdów elektrycznych to — według dyrektora naczelnego kanadyjskiej firmy Jaya Forbesa — efekt chęci zrealizowania celów ESG.

Kluczowa w tym przypadku okaże się dostępność odpowiednich modeli oraz infrastruktury do ładowania. A te spowolnią przyjęcie pojazdów zeroemisyjnych przez klientów korporacyjnych. Tyle, że o ile w 2019 r. nikt o tym nie mówił, w 2022 r. wszyscy klienci firmy zarządzanej przez Forbesa chcą rozmawiać o tej ewolucji.