Auto Świat EV Wiadomości To miała być najlepsza Klasa G Mercedesa. Ale jest jeden problem: klienci jej nie chcą

To miała być najlepsza Klasa G Mercedesa. Ale jest jeden problem: klienci jej nie chcą

Mercedes Klasy G to kultowy model. We współczesnym wydaniu to auto ze wszech miar absurdalne. Ciężkie, nieporęczne, za to ekstremalnie drogie i niezbyt przestronne – ale klienci kochają je tak bardzo, że są gotowi płacić za nie nawet sześciocyfrowe kwoty. W ubiegłym roku Mercedes wypuścił elektryczną wersję modelu: nieźle (jak na "gelendę") wycenioną, o świetnych osiągach i z ciekawymi rozwiązaniami. Tyle że nikt o ten model w salonach nie pyta. Co poszło nie tak?

Mercedes G580 EQ
Piotr Szypulski / Auto Świat
Mercedes G580 EQ
  • Mercedes Klasy G w wersji elektrycznej miał być bardziej politycznie poprawną alternatywą dla klasycznej "gelendy"
  • Wersja na prąd ma osobne silniki dla każdego z kół i ma w repertuarze sztuczki, których nie potrafią auta spalinowe
  • Mercedes G580 EQ o najatrakcyjniej wyceniona wersja modelu, spalinówka o porównywalnej mocy kosztuje o kilkaset tysięcy więcej
  • Jak donosi niemiecki Handelsbatt, sprzedaż elektrycznej "gelendy" wciąż jest poniżej oczekiwań, za to wersje spalinowe sprzedają się świetnie

Rok temu szef Mercedesa Ola Källenius przekonywał, że model G580 EQ, czyli elektryczny wariant tego modelu, to najlepsza Klasa G w historii. I muszę wam powiedzieć, że po kilkuset kilometrach pokonanych tym autem, byłem niemal gotów, żeby przyznać mu rację. Ale... niestety nie należę do grupy docelowej i mimo całej sympatii do tego modelu, nie zdecydowałem się zastawić domu i sprzedać nerki, żeby sobie elektryczną G-Klasę kupić. Wygląda na to, że w tym moim "umiarkowanym entuzjazmie" do pomysłu zakupu Mercedesa G580 EQ nie jestem wcale osamotniony, co niektórych, a w szczególności zarząd Mercedesa, może dziwić.

Gelenda najlepsza i najtańsza

Bo przecież elektryki są w modzie, a G580 EQ pod wieloma względami jest lepsza od wersji spalinowych. Zacznijmy od ceny. Przez całe lata "elektrosceptycy" narzekali, że auta na prąd są za drogie. No to zerknijcie do aktualnych cenników!

Nie da się dziś kupić tańszej G-Klasy niż ta elektryczna. Tańszej nie znaczy tu oczywiście taniej, bo cennik modelu G580 EQ zaczyna się od 664 tys. 100 zł.

Mercedes G580 EQ
Mercedes G580 EQPiotr Szypulski / Auto Świat

Dla porównania najtańsza wersja spalinowa, z dieslem pod maską, jest wyceniona na 685 700 zł. Tyle że porównywanie tych dwóch wersji to pewne nadużycie, bo elektryk ma 587 KM, a diesel tylko 367 KM – w tej ciężkiej budzie to wcale nie tak dużo. Uczciwiej byłoby porównywać wersję elektryczną z odmianą G63 AMG, która ma 585 KM i kosztuje "w podstawie" skromne 1 mln 003 tys. 700 zł. Wybierając elektryka, zapłacicie 339 600 zł mniej – za tyle da się kupić niezłą kawalerkę w mniejszym mieście.

Mercedes G580 EQ: wersja elektryczna jest tak samo ciasna, jak spalinowa
Mercedes G580 EQ: wersja elektryczna jest tak samo ciasna, jak spalinowaPiotr Szypulski / Auto Świat

Dostaniecie auto, które przyspiesza o 0,3 s wolniej do setki i rozpędza się do zaledwie 180 km na godz. zamiast do 220 km na godz. (to wartość teoretyczna, bo Mercedes Klasy G przy takiej prędkości, najdelikatniej mówiąc, nie jest przyjemnym autem do jazdy).

Poza "okazyjną ceną", mamy jeszcze w repertuarze sztuczki, których inne G-Klasy nie potrafią – np. obracanie się i skręcanie niemal w miejscu metodą "czołgową", dzięki osobno sterowanym silnikom elektrycznym przy każdym kole.

Za to ta najlepsza z "gelend" nie potrafi w transport ciężarów. Już na pusto waży wyraźnie ponad 3 tony, a w dodatku nie da się do niej podpiąć przyczepy! Skandal! Skoro nie a się nim ciągnąć jachtu albo przyczepy do przewozu koni, to po co komu takie niepraktyczne auto?

Elektryczny Mercedes Klasy G: ciężki przypadek

Wracając jednak do tytułowego problemu: jak donosi niemiecki Handelsblatt, sprzedaż elektrycznego modelu idzie jak po grudzie, nawet jak na niszowy model. Dilerzy nie chcą tych aut zamawiać do salonów, bo jest ryzyko, że będą się musieli z nimi zaprzyjaźnić na dłużej. Od rynkowego debiutu, któremu towarzyszyła mocna kampania wizerunkowa i marketingowa, do końca kwietnia 2025 w Europie do klientów trafiło zaledwie 1450 sztuk tej wersji, podczas gdy znacznie droższych spalinówek sprzedało się niemal siedem razy więcej, czyli ok. 9700 aut. W Chinach, czyli na rynku, który jest otwarty na elektryczne nowinki, nie udało się sprzedać nawet 60 sztuk.

Wygląda na to, że ta sprzedażowa katastrofa będzie miała wpływ na plany koncernu dotyczące wypuszczenia na rynek G-Klasy w wersji mini, czyli Baby-G. Pierwotnie model ten był zapowiadany wyłącznie jako elektryczny, teraz mówi się też o wersji spalinowej.

Autor Piotr Szypulski
Piotr Szypulski
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków