Takich zabytkowych pojazdów jest w Polsce ok. 56 tys. Ich liczba szybko rośnie – tylko w 2022 r. przybyło ok. 8,5 tys. U naszego zachodniego sąsiada, w Niemczech, gdzie ruch kolekcjonerski jest od dawna rozwinięty, aut zabytkowych (z tablicami z literą H) jest znacznie więcej – prawie 650 tys. W ostatnich 10 latach liczba klasyków wzrosła tam trzykrotnie!
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
26 kandydatów na klasyki
30 lat, a więc kandydatami na klasyki są auta z 1993 r. Sprawdziliśmy, jakie modele spełniają już wymogi zostania klasykami – naliczyliśmy aż 26. Radzimy też, którymi szczególnie warto się zainteresować.
Na pewne znakomitym kandydatem jest Porsche 911 (993) – to ostatni model z silnikiem chłodzonym powietrzem.
Lifting przeprowadzony w 1993 r. wzmocnił o 22 KM silnik, zastosowano też lżejszy wał korbowy, korbowody i tłoki. Wprowadzono znakomite pięciowahaczowe zawieszenie tylne. Model produkowano tylko przez 3 lata, zastąpił go 996 z silnikiem po raz pierwszy chłodzonym wodą. W stanie idealnym (czyli 1) Porsche 911 993 z rocznika 1993 kosztuje ok. 90 tys. euro, a w stanie do remontu – 24 tys. euro. Jeśli macie taką kasę – kupujcie w ciemno! Na pewno zdrożeje.
Drugi pewny kandydat na klasyka to BMW serii 3 E36 cabrio.
Wersja otwarta pojawiła się na rynku w 3 lata po debiucie 3. generacji "trójki". Kabriolet produkowany był do 1998 r., a egzemplarze z rocznika 1993 już mogą mieć żółte tablice. Model 318i z silnikiem 1.8/116 KM w stanie idealnym wyceniane jest na 16 tys. 500 euro. Jest duża szansa, że zdrożeje, więc warto go kupić już teraz.
Silnik V12 – ginący gatunek
Trzeci kandydat to superpewniak mający tylko jedną wadę – bardzo wysoką cenę. To Ferrari 456 GT.
Warto o nim wspomnieć, ponieważ to typ… ginący. Model wyposażono w silnik o poj. 5,5 litra, V12 o mocy 442 KM. Rozpędzał on auto do prędkości 300 km/h. Za egzemplarz w stanie idealnym trzeba zapłacić ok. 65 tys. euro, czyli ok. 300 tys. zł. To naprawdę okazja! Ten model na pewno zdrożej z czasem.
Przy okazji wyjaśnienie dla młodszej publiczności, która może nie wiedzieć co to jest silnik V12. Otóż przed laty, kiedy w motoryzacji rządzili pasjonaci i inżynierowie, a nie księgowi i ekolodzy, konstruowano i montowano w super autach silniki 12-cylindrowe. Brzmiały cudownie, a auta nimi napędzane jeździły jak natchnione – do setki przyspieszały w kilka sekund, a na prostej rozpędzały się do 300 km/h. W ostatnich latach trwa nagonka na takie silniki, są śledzone i zabijane z bezwzględną zawziętością. Tym bardziej, jeśli stan konta pozwala, warto je ratować i ukryć w garażu…
Jeszcze większym rarytasem niż Ferrari będzie Mc Laren F1, którego produkcję "seryjną" rozpoczęto w Woking w W. Brytanii.
Dlaczego słowo seryjną jest w cudzysłowie? Bo wyniosła ona zaledwie 64 egzemplarze dopuszczone do ruchu ulicznego. Mc Laren F1 był ekstremalnym pojazdem – wyposażony w silnik od BMW o poj. 6,1 litra, V12 i mocy ok. 630 KM rozpędzał się do 388 km/h. Kosztował na początku lat 90. milion dolarów. Ile jest wart teraz? Bardzo rzadko oferowany jest na aukcjach, a jak się pojawia, to cena grubo przekracza 10 milionów euro czy dolarów.
Oto najbardziej spektakularni kandydaci na klasyki. Dwudziestu dwóch pozostałych prezentujemy w galerii, przy niektórych będziecie zaskoczeni...
Chevrolet Camaro IV. W Europie pojawił się kilka lat po debiucie w USA. Topowy silnik z Corvette – 5,7, V8, 279 KM. W Polsce rzadkość. Dla amatorów aut amerykańskich.
Mazda Xedos 9. Próba wejścia Mazdy do klasy premium – tak jak zrobiła to Toyota z Lexusem czy Nissan z Infiniti. Próba nieudana. W Europie marka egzotyczna, w Polsce występuje śladowo. Trudno o dobrze zachowany egzemplarz. Dla amatorów.
Ford Próbę. Amerykańskie auto o sportowych walorach. Silnik 2.5/163 KM. Tanie w zakupie, nie zdrożeje. Dla amatorów.
Toyota Supra 4. generacji. Rzadkość na europejskim rynku. Bardzo dobre silniki. Warto zainwestować w dobrze utrzymany i zachowany egzemplarz z Japonii.
Citroen Xantia. Zdziwieni? Tak, tak to już 30 lat na rynku. Dla amatorów aut francuskich. Drogi klasyk z niego nie będzie.
Fiat Punto. Kolejne zdziwienie! Ma już 30 lat, ale to nie będzie klasyk
Renault Twingo 1. Jeszcze większe zdziwienie. Auto o karoserii jednobryłowej – są tacy, którzy twierdzą, że koncepcja ukradziona z polskiego Beskida. Małe miejskie autko z wieloma praktycznymi rozwiązaniami – np. przesuwana kanapa. Na klasyka zbyt masowy.
Ford Mondeo 1. Zastąpił Sierrę (to dobra kandydatka na klasyka), ale sam nie zasługuje na miano klasyka.
Honda Accord 5. generacji. Udany model, ale na klasyka raczej się nie nadaje, chyba że ktoś bardzo lubi auta japońskie. Tani w zakupie, nie zdrożeje.
Mercedes klasy C (W 202). Następca 190-tki, tzw. Baby Benz (to już klasyk). Klasa C nie ma w sobie nic z klasyka. Dobrze zachowany egzemplarz można kupić za 10 tys. zł.
Lancia Delta 2. Zbudowana na platformie Fiata Tipo. Nie zdobyła takiej sławy jak poprzedniczka. Dla amatorów włoskiej motoryzacji
Mitsubishi Galant Mk7. 7. generacja modelu, topowa wersja V6/170 KM. Produkowany tylko 3 lata, bogate wyposażenie. Dla amatorów, nie zdrożeje.
Opel Astra cabrio. Na razie klasykiem może zostać tylko pierwszy rocznik – 1993. Dla amatorów kabrioletów. Lepiej poczekać na późniejsze roczniki – mają lepsze zabezpieczenia antykorozyjne. Niedrogi, da sporo frajdy z jazdy, ale fortuny na nim nie zarobimy.
Peugeot 306. Planowany jako rywal Golfa. Nie do końca temu sprostał. Popularny przede wszystkim we Francji. Dla amatorów aut francuskich.
Saab 900 2. generacji. Saab brzmi obiecująco, ale to Saab zbudowany na... Oplu Vectrze. I wszystko jasne. Nie będzie kultowy, jak poprzednik.
Seat Ibiza. Ma wprawdzie technikę VW, ale to za mało, aby zostać klasykiem.
Volvo 850 kombi. 5-cylindrowy silnik nie do zajechania. Trwały, duże wnętrze. Klasyk? Tak, ale gdy jest w stanie pico Bello. Nadaje się do używania na co dzień.
VW Golf 3 cabrio. Tak!