Wiosna to idealny czas na usunięcie soli z auta, a tej w tym roku na drogach nie brakowało. Ale nie chodzi o zwykłe opłukanie karoserii – największe zło czai się w podwoziu i zakamarkach. I jeśli sól nie zostanie dokładnie umyta, to po kilku latach problemy z podłogą, progami i błotnikami masz niemal jak w banku.
Niby wszyscy wiedzą, że sól autom szkodzi, więc wiosną, gdy tylko pojawią się pierwsze promyki słońca, pod niemal każdą myjnią w kolejce ustawia się sznur samochodów. W sobotę czy niedzielę czasem trzeba czekać i po pół godziny, ale wielu amatorów czystego auta nie odstrasza ani czekanie, ani hasła w stylu "pan tu nie stał"... I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że większość z nas ogranicza się – niestety – jedynie do umycia karoserii. I (ewentualnie) do ochlapania lancą nadkoli oraz łatwo dostępnych fragmentów podwozia.
Ci bardziej świadomi wybierają myjnię oferującą usługę mycia podwozia, ale w przypadku tzw. automatów, po pierwsze, takie mycie zazwyczaj ogranicza się do ochlapania podwozia z wierzchu (owszem, zawsze lepsze to niż nic), po drugie – wiele "automatów" (zwłaszcza te stare, o które nikt nie dba!) niszczy lakier. Więc i tak źle, i tak niedobrze.
A sól naprawdę zmyć warto i właśnie teraz, gdy temperatury będą powoli, acz zdecydowanie, szły do góry. Radzimy skorzystać z usług myjni ręcznej albo zakładu zajmującego się konserwacją podwozi – to w zasadzie jedyny pewny sposób na to, by po zimie doprowadzić podwozie auta do ładu. Są i tacy, którzy myją podwozie sami, ale w tym wypadku trzeba mieć dostęp do kanału, najazdu lub podnośnika.
Sól drogowa – sieje spustoszenie pod autem
W tym miejscu mała powtórka z chemii: otóż wodny roztwór soli (chlorku sodu – NaCl) to mocny elektrolit, który nadzwyczaj skutecznie rozpoczyna korozję elektrochemiczną metali. Wystarczy, żeby ów roztwór dostał się na niezabezpieczony fragment metalu, by w danym miejscu błyskawicznie pojawiły się rdzawe wykwity. Zła wiadomość jest też taka, że im cieplej i bardziej wilgotno, tym korozja szybciej postępuje (dlatego, paradoksalnie, auta użytkowane podczas śnieżnej oraz "słonej" zimy i wstawiane na noc do ciepłego garażu mogą rdzewieć szybciej!). Problem polega też na tym, że duże kryształki soli bywają są twarde i mogą łatwo porysować lakier, co na dłuższą metę niekiedy oznacza naruszenie warstwy ochronnej. A podwozie? Tu blachy jest dużo, nie zawsze jest ona poprawnie zabezpieczona – najszybciej rdzewieją m.in. zgrzewy i elementy zawieszenia, często też układ wydechowy. Dodatkowy kłopot to sól w różnych zakamarkach (nadkola, progi, trudno dostępne elementy zawieszenia) – gdy solanka dostanie się w miejsce, z którego potem trudno jej "spłynąć", to kłopoty murowane.
W naszym wypadku po zimie oczyścić należało Toyotę Corollę z 2004 r. Jak powszechnie wiadomo, auta marek japońskich sprzed kilkunastu lat są niezwykle podatne na korozję – czy to blach, czy to podwozia. Widoczny na zdjęciach egzemplarz i tak uchował się w dość dobrym stanie, więc jego właściciel postanowił, by zostało tak dłużej. Auto nie trafiło jednak do zwykłej myjni ręcznej dysponującej podnośnikiem (tu usługa przeważnie kosztuje 50-150 zł w zależności od auta), ale do warsztatu zajmującego się konserwacją podwozi i zabezpieczeniem antykorozyjnym. I o ile zwykłe myjnie korzystają np. z myjek parowych (para sucha i para mokra), o tyle w tym wypadku fachowcy zastosowali preparat penetrujący, którego zadaniem jest "związanie" i zneutralizowanie resztek soli zalegających w podwoziu. Koszt usługi to ok. 200 zł, a jeśli dodatkowo klient zdecyduje się na nałożenie warstwy konserwującej – 770 zł. Uwaga: środek konserwujący jest tzw. inhibitorem rdzy, można go więc nałożyć na miejsca pokryte powierzchniową korozją bez konieczności jej "zdrapywania". Mycie krok po kroku – patrz galeria.
Myjnia ręczna czy automatyczna?
Foto: Onet
Problem z "automatami" polega na tym, że często ich szczotki są stare i zniszczone. Jeśli chcesz opłukać podwozie z soli, ryzykujesz porysowanie lakieru – tak źle i tak niedobrze... Dlatego jeśli myjnia automatyczna, to jak najmłodsza (lub taka, w której regularnie wymienia się szczotki), najlepiej taka ze szczotkami wykonanymi z gąbki lub z innego delikatnego tworzywa. Uwaga: mycie podwozia zazwyczaj zawarte jest w droższych programach (zazwyczaj – 25-40 zł). Jest mniej dokładne niż w myjni ręcznej.
Odsalanie podwozia – naszym zdaniem
Jeśli chodzi o rdzę, to zdecydowanie lepiej zapobiegać niż leczyć. Czymże jest wydatek niecałych 800 zł wobec perspektywy remontu blacharskiego podwozia? Właśnie... Tym bardziej że w przypadku starszego pojazdu koszt kompleksowej naprawy może łatwo i szybko przekroczyć wartość całego samochodu. Ale odsalanie polecamy każdemu, także użytkownikom nowych samochodów – nawet jeśli podwozie wygląda jeszcze dobrze, to lepiej, żeby tak zostało. Takie auto może być też łatwiej odsprzedać.
Marcin Matus / Auto Świat
Nasza Corolla trafiła nie do zwykłej myjni, lecz do zakładu Krown, specjalizującego się w powłokach antykorozyjnych. Właściciel samochodu zdecydował się na kompletną usługę, polegającą na oczyszczeniu podwozia i nałożeniu powłoki zabezpieczającej (antykorozyjnej). W tym wypadku mamy do czynienia z produktem, który można nakładać bezpośrednio na powierzchniową korozję – preparat hamuje dalszy jej rozwój i sprawia, że rdza nie pojawi się w innych miejscach.
1/8Odsalanie podwozia po zimie
Marcin Matus / Auto Świat
Zaczynamy od wystudzenia samochodu i demontażu osłon podwozia (nie zawsze są). Kolejny etap to tzw. mycie wstępne, z naciskiem na nadkola i zakamarki.
2/8Odsalanie podwozia po zimie
Marcin Matus / Auto Świat
Mycie wstępne: fachowiec myje podwozie ze wszystkich zalegających zanieczyszczeń – chodzi zarówno o sól, jak i błoto, piach itp. Potem nakładany jest środek neutralizujący sól (na zdjęciu) – musi dotrzeć do każdego zakamarka. Preparat odsalający zostaje spłukany przeważnie po 5-10 min. To też czasochłonny etap – preparat musi zostać dokładnie usunięty ze wszystkich zakamarków.
3/8Odsalanie podwozia po zimie
Marcin Matus / Auto Świat
4/8Odsalanie podwozia po zimie
Marcin Matus / Auto Świat
W tym wypadku środek konserwujący można nałożyć na wilgotne podwozie. Jest ono tylko wstępnie osuszone.
5/8Odsalanie podwozia po zimie
Marcin Matus / Auto Świat
Środek konserwujący trafi nie tylko na podwozie, lecz także – przez otwory technologiczne – do profili i elementów nośnych.
6/8Odsalanie podwozia po zimie
Marcin Matus / Auto Świat
Preparatem można zabezpieczyć elementy pokryte powierzchniową korozją bez konieczności ich czyszczenia.
7/8Odsalanie podwozia po zimie
Marcin Matus / Auto Świat
Po konserwacji: operacja trwała 3 godziny, kosztowała 770 zł. Gdyby klient poprzestał na samym odsalaniu, zapłaciłby ok 200 zł.