W małych samochodach liczą się małe rzeczy – np. niewielki koszt zakupu. Nowa generacja „trojaczków z Kolina” ma być tańsza od poprzedniej. Czy to wystarczy, żeby zawojować rynek? Citroëna C1 wystawiamy przeciwko mocnemu rywalowi – Hyundaiowi i10.
Klasa ta sama, gabaryty różne
Citroën C1 zachował bardzo kompaktowe wymiary – Hyundai i10 jest od niego aż o 20 cm dłuższy! Mniejsza karoseria zapewnia przewagę podczas parkowania, jednak dość istotnie ogranicza funkcjonalność. Bagażnik ma pojemność 196 l, co powinno wystarczyć do zmieszczenia codziennych sprawunków. Z tyłu pasażerów można sadzać za karę – jest naprawdę ciasno. Ze względu na niski dach nawet krótkie trasy mogą być utrapieniem dla dorosłych pasażerów.
Kabina Hyundaia sprawia wrażenie, jakby pochodziła z samochodu o klasę większego. Użytkownicy C1 często narzekali na archaiczny styl kokpitu. Deska rozdzielcza zmieniła się więc nie do poznania. Niepotrzebnie tylko udziwniono prędkościomierz, do tego jego szybka utrudnia odczytywanie informacji.
Elegancki 6-calowy wyświetlacz na szczycie konsoli wymaga dopłaty 2400 zł. Na liście opcji brakuje jednak wzdłużnej regulacji kolumny kierowniczej czy też opuszczanych szyb w tylnych drzwiach.
Pod nowymi szatami – stare wnętrze
Choć opakowanie „C1-ki” jest nowe, pod lśniącą blachą tkwi stara technika. Zawieszenie, silnik i przestarzały 5-stopniowy „automat” pochodzą z poprzednika, a przypomnijmy, że ten zadebiutował 9 lat temu!
Dzięki lepszej izolacji akustycznej 3-cylindrowy, litrowy silnik pyrkocze teraz nieco ciszej. Jednostka Hyundaia sprawia pod tym względem o wiele lepsze wrażenie. W ogóle to auto wydaje się dojrzalszą konstrukcją. Zawieszenie ma dość sztywne, jednak prowadzenie jest pewniejsze niż w Citroënie.
Podwozie Citroena C1 okazuje się bardziej miękkie, dzięki czemu lepiej znosi dziurawą nawierzchnię. Na liście opcji C1 figuruje m.in. mocniejszy, 82-konny silnik z Peugeota 208, a w wersjach Feel i Shine można mieć także odsuwany materiałowy dach, w np. czerwonym kolorze (dopłata 500 zł) – zabawowy styl to domena francuskiego malucha.
Ten gadżet jednak jeszcze bardziej ogranicza przestrzeń nad głowami podróżujących z tyłu. Różnice w gwarancji I na koniec i10 trzyma asa w rękawie – 5-letnią gwarancję. Citroën daje ochronę tylko na 2 lata, podczas gdy Toyota na bliźniacze Aygo – na 3.
Podsumowanie
Koreański maluch ma przestronniejszą kabinę, dłuższą gwarancję, cichszy, spokojniej pracujący silnik i jest lepiej wykonany. Mały „francuz” okazuje się zwinniejszy, łatwiej się nim wciska
w ciasne miejsca parkingowe, a swymi stylowymi dodatkami bardziej rzuca się w oczy na ulicy. Ma też komfortowe zawieszenie. Widać i czuć jednak, że bazuje na poprzedniku i jest dość ciasny. Silnik jednak z racji dojrzałości konstrukcji może być mniej awaryjny.