Niekiedy na szczęście czeka się zaledwie kilka sekund. Tyle czasu potrzeba, by usunąć dach znad głów i schować go za siedzeniami. Wtedy świat nagle staje przed naszymi oczami w nowych, weselszych barwach. Kiedy jeszcze krajobrazy w naszej części Europy były spowite szarą, smutną kolorystyką przedwiośnia, przeprowadziliśmy test porównawczy nowego Porsche Boxstera, które na włoskich drogach zmierzyło się z Audi TT Roadsterem, BMW Z4 i Mercedesem SLK.
Gdy tylko silniki poszły w ruch, szybko stało się jasne, że mimo swojego cukierkowatego wyglądu wszystkie samochody biorące udział w porównaniu to nie pojazdy dla słodkich żigolaków. Doceni je jedynie ten, kto ma odwagę jechać „na golasa”. A więc windszot do bagażnika, boczne szyby w dół, ogrzewanie wyłączone i... w drogę! Dopiero teraz można poznać talenty każdego z testowanych roadsterów.
Boxster na włoskich drogach prezentował się fantastycznie. Jego nowa odsłona ma o 6,5 cm większy rozstaw osi, co korzystnie wpływa na zachowanie podczas jazdy. Nawet najciaśniejsze zakręty auto pokonuje neutralnie, bez najmniejszych oznak podsterowności. Poprzeczka określająca pułap jego możliwości została ustawiona bardzo wysoko. Tak wysoko, że na publicznych drogach te granice praktycznie są nie do osiągnięcia.
Zmodernizowany 6-cylindrowy silnik Boxstera z prawdziwą wirtuozerią wygrywa wszystkie tony napędowej gamy dźwięków. Powarkuje i poszczekuje gniewnie, tak jak to tylko Porsche potrafi. Dwusprzęgłowa skrzynia biegów idealnie w porę trafia ze zmianą przełożeń. Elektromechaniczne wspomaganie układu kierowniczego nie pracuje już tak precyzyjnie, jak to wcześniej bywało, ale i tak nie zgłaszamy do niego poważnych zastrzeżeń. Poza tym zmalała wrażliwość na wstrząsy.
To jednak niepełna charakterystyka Boxstera. Warto dodać, że dzięki opcjonalnemu adaptacyjnemu zawieszeniu samochód może być również komfortowy. Drogi o nie najlepszej nawierzchni, które kierowcy Porsche jeszcze kilka lat temu woleli omijać z daleka, przestały być problemem. Potwierdziła się teoria, że w gronie mocnych aut to właśnie Porsche potrafi najlepiej pogodzić sport z codzienną użytecznością.
Faktycznie, jest w tym coraz lepsze. Trzeba przyznać, że w porównaniu z Boxsterem pozostali uczestnicy testu wyglądają nieco przestarzale. BMW i Mercedesa niełatwo nawet sklasyfikować – nie sposób jednoznacznie stwierdzić, czy to kabriolety, czy roadstery. Ich stalowe dachy niczym hełmy o wiele skuteczniej chronią przed silnym wiatrem niż miękkie „kaptury” rozpostarte nad głowami pasażerów Porsche i Audi. Niestety, zarówno sportowego ducha, jak i komfortu jest w nich zdecydowanie za mało.
Szkoda również, że BMW, ze swą sławetną, charakterystycznie brzmiącą 6-cylindrową rzędówką i godną uwagi dwusprzęgłową skrzynią, oraz technicznie pozostający nieco z tyłu Mercedes tracą punkty do obu rywali.
Z zupełnie innej gliny ulepione zostało TT RS. Wraz z ukształtowanymi w pionie wlotami powietrza i zawadiackim tylnym spoilerem jest optycznie tak samo wyraziste jak głośne 5-cylindrowe turbo, które z charakterystycznym gulgotaniem katapultuje Audi do 100 km/h w nieco ponad 4 s. Przyspieszanie kończy się przy 280 km/h. Z tymi osiągami świetnie komponują się wyścigowe fotele, ściskające jadących jak imadła, i twarde zawieszenie. Można to lubić albo nie. Jedno jest pewne: w każdym przypadku TT RS dobrze trzyma się gruntu.
Na zakończenie można powiedzieć, że nowy Boxster wygrał pierwsze porównanie z rywalami. Porsche systematycznie poprawia wszelkie niedoskonałości swojego roadstera w dążeniu do perfekcji. W żadnym wypadku nie można też powiedzieć, że auto jest nudne. Grzechemjednak byłoby również stwierdzenie, że Audi, BMW lub Mercedes to kiepskie samochody. One też potrafią dać wiele szczęścia, gdy w ciągu kilku sekund ich dachy znikną za siedzeniami. Och, gdyby tak już było lato…