W maju br. 5-drzwiowa Fiesta 1.4 rozpoczęła test długodystansowy w naszej redakcji, kilka tygodni przed tym mieliśmy także okazję zobaczyć, jak powstawała w kolońskiej fabryce Forda (Ford Fiesta: czas na próbę wytrzymałości!). Półroczny sprawdzian umiejętności Fiesty zaczął się przy stanie licznika 611 km, a zakończył przy 22 328 km.
Przez pół roku i ponad 21 tys. km auto poddawano próbom, z którymi przeciętny samochód segmentu B nie miałby okazji się zmierzyć. Od samego początku naszej Fieście towarzyszyły także skrajnie różne oceny – od zachwytów do całkowitj negacji. Skąd takie rozbieżności poglądów?
Powodem dużych różnic zdań w ocenianiu Fiesty była zamontowana w niej 4-stopniowa skrzynia automatyczna. Przekładnia świetnie sprawdzała się w mieście, za to na trasie potrafiła wzbogacić testowego kierowcę o... kilka siwych włosów na głowie. Długa „czwórka” sprawiała bowiem, że redukcja po wciśnięciu gazu powodowała przede wszystkim „wycie” silnika na wysokich obrotach i słabe przyspieszenie.
Poza tym duże zużycie paliwa – na trasie nie udało nam się nigdy zejść poniżej 7 l mimo wielokrotnych pomiarów i naprawdę delikatnego obchodzenia się z autem.
Ku naszemu zdziwieniu do 2,5 tys. km przebiegu nasza testowa Fiesta, pomimo normalnego stylu jazdy, potrafiła zużyć w mieście nawet 11 l/100 km – porażająca wartość jak na auto segmentu B! Gdy na liczniku pojawiały się kolejne kilometry, Fiesta robiła się coraz oszczędniejsza, by pod koniec testu zużywać średnio 8,2 l/100 km.
Spalanie w mieście ustabilizowało się na poziomie dokładnie o litr większym, niż podaje producent – taki wynik można już zaakceptować.
„Automat” Fiesty miał też zwolenników – wszyscy ci, którzy często jeździli Fordem w korkach, nie mogli się nachwalić tego rozwiązania, a nasz redakcyjny kolega, który ma problemy ze stawem biodrowym, był najzagorzalszym piewcą auta. Do kultury pracy samej przekładni nie było uwag – zarówno na początku, jak i na końcu testu biegi zmieniała płynnie.
Ponieważ nasz test przypadł m.in. na okres wakacyjny, Fiesta często opuszczała Warszawe i jej okolice. Najdłuższa trasa wiodła do bułgarskiego Słonecznego Brzegu. Na kilka dni przed wyjazdem samochód naszego redakcyjnego kolegi uległ uszkodzeniu i mały Ford musiał podołać trudom liczącej ponad 2200 km (w jedną stronę) podróży, i to z 4 osobami na pokładzie i dużym boksem na dachu! Wynik?
Test zdany na piątkę, a średnie spalanie z całej trasy to ok. 9,5 l/100 km. Ponieważ większość bagaży powędrowała do pojemnika, a na tylnej kanapie jechała dorosła osoba z dzieckiem, wielogodzinną podróż dało się wytrzymać – nieocenniona okazała się wydajna klimatyzacja.
Jakie problemy w ciągu naszego półrocznego testu miała Fiesta? Nie licząc tego, co sami zepsuliśmy – żadnych. W drodze powrotnej znad Bałtyku, podczas nieuważnego zjeżdżania z remontowanego odcinka „jedynki”, uszkodzony został prawy próg, a kilka tygodni później na warszawskich wybojach – opona. Poza tym ani bieżące obserwacje, ani okresowy przegląd nie wykazały żadnych usterek. Mimo „automatu” i częstszego w związku z tym wykorzystywania hamulca zasadniczego, po 20 tys. km nie trzeba było wymieniać klocków.
Częste zmiany kierowców i tabuny dzieci, które przewinęły się przez wnętrze auta, nie poczyniły uszkodzeń – zarówno tapicerka, jak i wykonana z twardych plastików deska rozdzielcza na początku i na końcu testu wyglądały tak samo.
PODSUMOWANIE -Mimo początkowo dużego zużycia paliwa Fiesta zakończyła test z pozytywnym wynikiem. Po półrocznej intensywnej eksploatacji Ford nadal wyglądał jak nowy, co rokuje duże nadzieje na przyszłość. Szkoda, że nie mogliśmy kontynuować naszej próby do 100 tys. km – wtedy o jakości auta moglibyśmy powiedzieć więcej.