Współpraca reklamowaTestujemy na paliwach
Auto Świat > Testy > Testy nowych samochodów > Ford Fiesta kontra Suzuki Swift i Mazda 2: automatyczni przyjaciele miasta

Ford Fiesta kontra Suzuki Swift i Mazda 2: automatyczni przyjaciele miasta

Autor Błażej Buliński
Błażej Buliński

Są małe, pięciodrzwiowe i same dbają o zmianę biegów – porównujemy trzy żwawe miejskie samochody z„automatami” i mocnymi silnikami benzynowymi

Ford Fiesta kontra Suzuki Swift i Mazda 2: automatyczni przyjaciele miastaŹródło: Auto Świat

Jeszcze nie tak dawno temu na rynku europejskim automatyczne przekładnie były zarezerwowane dla wyższych klas aut i mocnych silników. Miało to też swoje ekonomiczne uzasadnienie – konstrukcje tego typu są znacznie droższe od skrzyń manualnych i wysokość dopłaty wywindowałaby cenę taniego auta do absurdalny poziomu. Czasy się jednak zmieniły i kierowcy oczekują komfortu zarówno obsługi, jak i jazdy także w miejskich autach, dlatego coraz więcej producentów oferuje przekładnie automatyczne.

Rozwiązań wyręczających nas z ciągłego wysprzęglania i „mieszania” lewarkiem jest wiele – widzieliśmy już skrzynie półautomatyczne, zautomatyzowane, bezstopniowe... Najdłużej broni się jednak klasyczna przekładnia automatyczna.

W skrzynie tego typu wyposażono samochody z naszego porównania – we wszystkich są one czterostopniowe. Przy niskiej masie aut i mocy oscylującej wokół 100 KM silniki powinny zapewniać nie tylko w mieście wystarczająco dobrą dynamikę. Sprawdziliśmy, czy maluchy w takiej konfiguracji dobrze wywiązują się ze swojej roli.

Mazda i Suzuki zostały niedawno odświeżone, a mimo to Ford, oferowany w niezmienionej formie od 2008 roku, sprawia wrażenie najnowocześniejszego. Szerokie słupki A oraz C poprawiają wygląd dynamicznej sylwetki, choć nieco ograniczają widoczność. Nie ma za to trudności z oceną gabarytów auta – duże lusterka pozwalają łatwo wyczuć tylne krawędzie. Problem z parkowaniem występuje w Maździe. Obłe, zwężające się z tyłu nadwozie trochę utrudnia manewrowanie. Parkowanie nieco pudełkowatym Swiftem będzie najłatwiejsze. Zarówno przednia, jak i tylna szyba są w nim ustawione najbardziej pionowo, co zwiększa także wrażenie przestronności.

To miłe uczucie mają wszyscy pasażerowie Suzuki – miejsca nad głowami jest pod dostatkiem, ponadto w obu rzędach siedzi się na głębokich i dobrze wyprofilowanych siedziskach. Przyzwyczajenia wymaga jedynie pozycja za kierownicą. Pedały mogłyby być umieszczone głębiej, a kierownica – mieć oprócz pionowej także osiową regulację, jak w Fieście. Tu z kolei kierowca siedzi najniżej, w komfortowej pozycji z prawie wyprostowanymi nogami. Tylna kanapa jest wygodna, choć wysocy pasażerowie będą narzekać na brak miejsca na kolana. Mazda oferuje z tyłu więcej przestrzeni na nogi, ale dostęp do kanapy jest utrudniony z powodu wąsko otwierających się drzwi i mocno opadającej linii dachu – może to szczególnie przeszkadzać np. w sytuacji wyjmowania dziecka z fotelika.

Zbyt krótkie i miękkie siedziska w obu rzędach doskwierają nawet na krótkich trasach. Nie zapewniają też wystarczającego podparcia bocznego. Wnętrza aut tej klasy bardzo różnią się od siebie – np. kokpit Swifta sprawia wrażenie jakby pochodził z samochodu z segmentu wyżej. Jest obszerny i funkcjonalny, jedynie jakość materiałów pozostawia pewien niesmak.

Suzuki jako jedyne otrzymało wskazówkę temperatury silnika. Dopracowano też ergonomię – wszystkie przyciski są łatwo dostępne i stawiają przyjemny opór. Mazda natomiast nie ma podobnie dużych ambicji. Deska rozdzielcza jest prosta, plastiki jeszcze słabsze niż w Swifcie. Na pochwałę zasługuje wysoko umieszczony lewarek „automatu”. Wnętrze Fiesty zostało natomiast zaprojektowane z równie dużym polotem jak karoseria – srebrne aplikacje i kontrastowa deska rozdzielcza ożywiają atmosferę. Jakość tworzyw jest lepsza niż w „japończykach”, ale np. skóra, którą pokryto kierownicę, mogłaby być lepszego gatunku.

Pod maską Mazdy pracuje największa, bo 1,5-litrowa jednostka benzynowa. Chętnie wkręca się na obroty, a jej 102 KM nigdy nie dają o sobie zapomnieć – „dwójka” jeździ najdynamiczniej z porównywanych aut i niestety, robi też najwięcej hałasu. Dziewięć na dziesięć startów spod świateł wygrywa mała Mazda i zostawia resztę w tyle także pod względem sprintu do „setki”. Forda napędza 96-konne 1.4.

Choć silnik jest niewiele słabszy od tego w „dwójce”, dynamika rozczarowuje. Podczas jazdy ma się wrażenie, że czwarta część koni umieszczonych pod maską poszła na „chorobowe”. Potencjał jednostki lepiej wykorzystamy w trybie manualnym skrzyni. W Swifcie zamontowano najmniejszy silnik, o pojemności 1,2 l. Został on jednak wyposażony w system zmiennych faz rozrządu, co odczuwalnie poprawia rozwój mocy, dzięki czemu sięga ona 94 KM. To „stado” sprawia wrażenie o wiele bardziej zaangażowanego niż w Fordzie, a ponadto lepiej współpracuje ze skrzynią. Dzięki jej szybkim reakcjom, elastyczność zestawu okazuje się dobra – zadziwiające, jak wiele można wycisnąć z 1,2-litrowego silnika bez doładowania.

Zgodnie z danymi fabrycznymi Swift jest najbardziej oszczędny – w mieście spalanie oscyluje wokół 7 l/100 km, na trasie można zejść poniżej 6 l. Wobec danych podawanych przez Forda i Mazdę należy zachować większy dystans. Oboma autami trudno osiągnąć podczas jazdy miejskiej wynik poniżej 9 l, a poza miastem – mniej niż 7 l.

Ford nadrabia jednak podwoziem i układem kierowniczym. Gruba kierownica obraca się z lekkim oporem i przy każdej prędkości daje pewność prowadzenia. Dobre zestrojenie Fiesty jest dopełnione sprężystym zawieszeniem, które stanowi idealny kompromis pomiędzy wygodą a sztywnością. Podwozie Swifta niezbyt dopracowano. Twarde sprężyny sugerują duże predyspozycje do dynamicznego pokonywania zakrętów, ale pierwsza taka próba kończy się rozczarowaniem – samochód ma lekką tendencję do podsterowności.

Studzienki i inne drobne nierówności są amortyzowane bardzo twardo i jeśli najedziemy na nie w łuku, potrafią nawet wybić samochód z toru jazdy.Układ kierowniczy Swifta zrobił na nas lepsze wrażenie niż podwozie. Nie jest nadmiernie wspomagany, ale do tego w Fieście sporo mu brakuje. Mazda dała się poznać za to jako trochę nerwowe auto. Ma najtwardsze i najbardziej bezkompromisowe zawieszenie, przez co komfort okazuje się mocno ograniczony. Amortyzowaniu nierówności drogi towarzyszy hałas. Pozytywne emocje budzi niezły układ kierowniczy, pasujący do zwinności auta.

PODSUMOWANIE - Od początku wiedziałem, że walka będzie wyrównana – cała trójka to książkowe przykłady zwinnych aut miejskich. Bardzo rozczarował mnie napęd Fiesty. Liczę na to, że lifting (premiera: IAA Frankfurt) przyniesie unowocześnienia. Najmilej zaskoczył dojrzały Swift. Mazda imponuje głównie dynamiką ale czy tego szukają kierowcy lubiący „automaty”? red. Błażej Buliński

Moją faworytką jest Fiesta, którą cenię przede wszystkim za nowoczesny design i dopracowany układ jezdny. Jednak przestarzały „automat” drażni mnie i odbiera całą przyjemność z prowadzenia. Spośród testowanej trójki największą frajdę z jazdy dawała mi Mazda, natomiast mile zaskoczyło mnie również Suzuki.red. Janusz Borkowski

Błażej Buliński
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków