- Mini Cooper S ma pod maską 2-litrowy silnik benzynowy o mocy ponad 200 KM
- We wnętrzu nowego Mini zastosowano szereg unikalnych rozwiązań – zrezygnowano np. z tradycyjnego prędkościomierza
- W tym samochodzie styl retro przenika się z nowoczesnością
- Nie jest to jednak samochód dla każdego
- Wyświetlacz na środku deski rozdzielczej Mini jest absolutnie wyjątkowy
- Mini Cooper S: wyświetlacz przezierny wstawił tu księgowy
- Nowe Mini: możesz wybierać spośród kilku trybów jazdy
- Mini Cooper S jest autem dla wielbicieli smartfonów
- Mini Cooper S w środku: trochę retro, trochę nowoczesności, sporo kreatywności
- Mini – to nie jest auto dla starych ludzi
- Mini Cooper S – dane techniczne
Gdy zbliżasz się do zaparkowanego Mini, auto zaczyna mrugać światłami. Jakby cieszyło się na wspólną jazdę. Wsiadasz, zapinasz pasy i… uuups… czegoś tu chyba brakuje. Konkretnie: brakuje prędkościomierza, tradycyjnego prędkościomierza umieszczonego za kierownicą. Zamiast zegarów widzisz obłą deskę rozdzielczą obszytą materiałem tekstylnym podświetlonym od spodu. Fajnie, ale jak jechać?
- Przeczytaj także: Takiej hybrydy jeszcze nie widziałem. Zaskakiwała mnie za każdym razem, gdy spojrzałem w zegary
Wyświetlacz na środku deski rozdzielczej Mini jest absolutnie wyjątkowy
Okazuje się, że prędkościomierze – bo tego głównie brakuje na pierwszy rzut oka – są dwa. Jedno wskazanie prędkości pojawia się na dominującym na środku deski rozdzielczej okrągłym wyświetlaczu dotykowym pokaźnych rozmiarów, a drugie – przed oczami kierowcy – wyświetla się na wysuwanej z deski rozdzielczej płytce.
Jeśli chodzi o duży okrągły wyświetlacz na desce rozdzielczej, to jest to kawał naprawdę solidnej techniki. Wyświetlacz ten ma dużą średnicę, ale jest cieniutki, a jakość wyświetlanego obrazu jest wręcz doskonała. Po krótkim czasie obcowania z Mini przekonacie się, że jest on czytelny niezależnie od natężenia światła wokół i niezależnie od tego, czy jedziemy ze słońcem czy pod słońce. Kolor czarny na wyświetlaczu pozostaje czarny, a biały jest biały jak śnieg.
Również moc obliczeniowa tego urządzenia jest imponująca – działa tak płynnie jak nowiutki smartfon z górnej półki.
Jeśli jednak sądzicie, że będę wnętrze tego samochodu, a konkretnie jego ergonomię, tylko chwalił, no to jesteście w błędzie. Niestety, w projektowaniu tej niezwykłej deski rozdzielczej aktywny udział wzięli księgowi. I wyszło, jak wyszło.
Mini Cooper S: wyświetlacz przezierny wstawił tu księgowy
Największy zarzut dotyczy wyświetlacza HUD – czyli tego, który widzicie przed oczami w formie płytki wysuwanej z deski rozdzielczej pełniącej funkcję ekranu projekcyjnego. W czym problem? Otóż wyświetlacze HUD mają dwie formy: przestrzenny obraz może być wyświetlany na szybie pojazdu albo właśnie na płytce, ta druga opcja jest nieporównywalnie gorsza. W przypadku Mini z całą pewnością problemem powstrzymującym konstruktorów przed zastosowaniem "prawdziwego" wyświetlacza HUD okazała się mocno wygięta przednia szyba, która z powodu tego wygięcia musi kosztować dużo w produkcji.
Gdyby jeszcze powlec ją warstwą chemii umożliwiającą wyświetlanie informacji dla kierowcy, koszt produkcji przebiłby sufit – a jak wiadomo, sufit księgowego wisi niżej, niż byśmy chcieli. Więc jeśli usiądziesz nisko, jak w gokarcie, tę nieszczęsną ciemną płytkę masz dokładnie przed oczami. Na szczęście jest rozwiązanie: wyświetlacz HUD w Mini można wyłączyć, wówczas płytka się chowa i masz przed oczami niezakłócony niczym widok. Niezależnie od ustawienia centralnego ekranu, wyświetla się na nim prędkość i – w zależności od ustawień – dowolne inne informacje. Da się z tym żyć, Mini nie jest pierwszym samochodem wyświetlającym prędkość jedynie na środku deski rozdzielczej, choć w jego przypadku te cyferki znajdują się wyjątkowo blisko głowy kierowcy.
Po pierwszej irytacji wywołanej tym nie najwyższych lotów wyświetlaczem na płytce, postanowiłem wreszcie jechać. Już w chwili włączania silnika wrócił mi dobry humor. W Mini silnik włączamy jest kluczem-pokrętłem umieszczonym pośrodku deski rozdzielczej wśród kilku innych mechanicznych retro-przełączników. To jest fajne. Bardzo sympatyczna jest też dźwigienka służąca do wyboru trybu jazdy. Najfajniejsze jednak w Mini Cooperze S jest to, jak on jeździ. Nowe Mini jeździ z grubsza tak, jak stare: ma dość krótki skok zawieszenia, jest dość sztywne, ale nie przesadnie sztywne i potrafi skręcać oraz zawracać niemal jak zając: w miejscu. "Gokartowość" Mini Coopera ostała się i to się chwali.
Nowe Mini: możesz wybierać spośród kilku trybów jazdy
Na prawo od włącznika, którym uruchamiamy silnik, jest mechaniczny przełącznik "doświadczeń" (experiences), którym klikamy w górę lub w dół, zmieniając ustawienia dźwięków i nastawów silnika oraz przekładni. Domyślnie uruchamia się tryb podstawowy (auto trochę buczy, dość dynamicznie przyspiesza), a w zanadrzu mamy jeszcze tryb eco (robi się ciszej, biegi zmieniają się wcześniej, spadają osiągi, a na okrągłym wyświetlaczu na zmianę pojawia się machający skrzydełkami koliberek albo biegnący gepard czy też inny kotowaty – w zależności od tego, czy jedziemy ekonomicznie czy mniej ekonomicznie); jest też tryb "gokartowy", czyli sportowy (robi się głośno, skrzynia pozwala silnikowi wejść na wyższe obroty, wcześniej redukuje). Można też skonfigurować sobie tryb indywidualny… Nudząc się podczas jazdy do pracy, na pewno znajdziecie sobie coś do poklikania.
Ciekawostka: testowy egzemplarz nie ma łopatek pod kierownicą służących do ręcznego sterowania skrzynią biegów. Okazuje się, że łopatki mogą być, ale wtedy trzeba strasznie dużo zmienić w konfiguracji pojazdu. Ktoś wybrał taką opcję i koniec.
- Przeczytaj także: Ten samochód podskakuje, gdy do niego podejdziesz. Z tym wyglądem, właściwościami i spalaniem to światowa topka
Mini Cooper S jest autem dla wielbicieli smartfonów
Wielka szkoda, że wśród bardzo przyjemnych mechanicznych przełączników nie ma tych, które służą do obsługi klimatyzacji i podstawowych funkcji komfortowych. W Mini od tego jest ekran dotykowy, który wprawdzie ma świetną rozdzielczość i działa super płynnie, to jednak jest przepełniony ikonkami, w dodatku ikonkami różnej wielkości, w tym takimi… mini ikonkami – np. służącymi do włączania ogrzewania foteli czy kierownicy. Im bardziej zagłębimy się w menu interfejsu użytkownika, tym bardziej dostrzeżemy podobieństwa tego systemu do rozwiązań znanych z nowoczesnych smartfonów. Mnóstwem rzeczy steruje się za pomocą mini-aplikacji i – szczerze mówiąc – mogłoby być ich o kilka mniej. A może o kilkanaście... Na szczęście, nowoczesna technika zna rozwiązania problemów, które sama tworzy i Mini rozumie po polsku. Mówisz "Hej, Mini, włącz radio X" i włącza się radio X.
Testowy egzemplarz to Cooper S czyli mocniejsza, 204-konna wersja 5-drzwiowego Mini (Cooper C ma tylko 156 KM). Silnik Coopera S ma 2-litry pojemności, nie jest więc to żaden samochód małolitrażowy. To auto jest może i nieduże, ale wypełnione po brzegi wszelkim dobrem, jakiego może pragnąć młody kierowca. Nieprawdopodobne, że prędkość maksymalna tego samochodu to aż 242 km na godz. (ma się rozumieć, nie sprawdzałem, nie było na to miejsca); przyspieszenie nie robi aż takiego wrażenia (0-100 km na godz. w 6,8 s), co pewnie wynika z faktu, iż auto ma napęd tylko na przednie koła. Cóż, te osiągi są i tak więcej niż wystarczające, godne hot-hatcha.
Mini Cooper S w środku: trochę retro, trochę nowoczesności, sporo kreatywności
Co do wykończenia wnętrza, to zrobione jest ono z dbałością o detale, materiały są przyjemne – to taki miks retro i nowoczesności. Wszystko tu jest trochę inaczej, np. smartfon nie leży, tylko podróżuje w pozycji pionowej, przyciśnięty do płytki indukcyjnej plastikowym ramieniem i gumką. To rozwiązanie akurat sprawdza się znakomicie i dobrze by było, gdyby inni producenci niepostrzeżenie je skopiowali.
Mini – to nie jest auto dla starych ludzi
Ogólnie rzecz biorąc, za kwotę 168 tys. 900 zł (cena testowego egzemplarza) otrzymujecie samochód raczej miejski, a po trosze torowy, bardzo szybki, wypasiony prawie po kokardkę i oryginalny niemal w każdym calu. Co nie znaczy, że jest to samochód praktyczny. Mini jest umiarkowanie praktyczny, choć w wersji pięciodrzwiowej jego tylne miejsca mogą służyć czemuś więcej niż tylko przewożeniu rzeczy; bagażnik tego auta jest jednak nie za duży. Szczególnie trzeba jednak być świadomym tego, że Mini Cooper S nie jest samochodem przesadnie dopracowanym pod kątem ergonomii. Z tego powodu nie jest łatwy w obsłudze i pewnie w krótkim czasie pokochasz go albo znienawidzisz. A może być i tak, że to auto cię odmłodzi.
Mini Cooper S – dane techniczne
Maks. Moc: | 150 kW (204 KM) |
Maks. Moment obrotowy: | 300 Nm (1450-4500/min) |
Przyspieszenie 0-100 km/h: | 6,8 s |
Prędkość maksymalna: | 242 km/h |
Zużycie paliwa (WLTP) | 6,4 l w cyklu mieszanym |
Wymiary nadwozia (dł/szer.wys.) | 4036 mm /1744 mm /1464 mm |
Pojemność zbiornika paliwa | 44 l |
Dopuszczalna masa całkowita/ładowność | 1865 kg/510 kg |
Rozstaw osi/średnica zawracania | 2567 mm/11,4 m |
Cena od (Mini Cooper S 5d, linia Favoured) | 147 tys. 700 zł |