- Model LBX to pierwszy tak mały SUV Lexusa
- To miejski samochód wyróżniający się dobrym, wręcz eleganckim wykończeniem
- Nieźle jeździ i mało pali, we wnętrzu można dopatrzyć się niewielkich mankamentów
- Samochód był użyczony przez importera, a po teście został zwrócony
- Zachęcamy do oddawania głosów w specjalnej ankiecie, która znajduje się pod artykułem
Lexus LBX nie był dla mnie całkowitym zaskoczeniem, bo miałem okazję chwilę pojeździć nim, zanim jeszcze pierwsze egzemplarze trafiły do Polski. Na możliwość dłuższego, kilkudniowego testu czekałem więc ze spokojem, wiedząc, że to nie będzie droga przez mękę.
Do LBX-a wsiadasz jak do siebie. Lexus odrobił lekcje i cyfrowy interfejs użytkownika w samochodach tej marki, który kiedyś dla wielu europejskich kierowców był po prostu koszmarem (że o joysticku do sterowania kursorem na ekranie nie wspomnę), dziś już jest przeszłością. Ekran jest dobrej jakości, menu łatwe w obsłudze, czytelne, nie ma tu żadnych niespodzianek. Dla leniwych jest opcja podłączenia telefonu.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoFajne multimedia na szczególną pochwałę zasługują właśnie w LBX-ie. Jest to samochód segmentu B, a zatem z założenia skromniejszy niż większe i droższe samochody. Tymczasem ekran dotykowy jest rozrzutnie duży. I – co też warto pochwalić – nie wystaje wysoko nad deskę rozdzielczą, zasłaniając widok. Bardzo dobre są miniaturowe, mechaniczne klawisze do sterowania temperaturą – góra-dół. Pod ekranem, w centralnym miejscu konsoli, jest wygodne pokrętło do sterowania głośnością. No więc jest to pokrętło i wcale nie niszczy wizualnego projektu wnętrza. Niektóre europejskie marki, oferujące zamiast tego pokrętła wirtualne przyciski na szkle (żeby było ładniej), powinny to sobie jeszcze raz przemyśleć.
Jedna rzecz wymaga poprawy: kompletnie nie przemyślano miejsca na telefon. Po pierwsze, telefon brzydko wystaje z wnęki wyposażonej w płytkę ładującą (wkłada się go wzdłuż do kierunku jazdy), a po drugie, na zakrętach przesuwa się – i tyle jest z tego ładowania.
Nie każdemu być może przypadnie do gustu specjalność marki: elektryczne klamki. Niby przyciskasz i otwierasz, niby powinno się podobać, a jednak ja jakoś nie mogę się przyzwyczaić.
Ważna rzecz: w tym aucie, jeśli jedziemy z przodu, nie ma mowy o poczuciu ściśnięcia. Jest przytulnie, ale na pewno nie ciasno.
Lexus LBX – wykończony w standardzie premium
Żeby LBX-a nie dało się zbyt łatwo pomylić z Toyotą, nie tylko materiały wykończeniowe są tu ciut lepsze, a wzornictwo bardziej eleganckie – znaczenie ma też kolorystyka. Tapicerka nie musi być czarna albo szara – może być też bardzo jasna (jak w testowym egzemplarzu), jasnobrązowa, ciemnobrązowa... To może i brzmi jak żart, ale dla wielu bogatszych klientów przesądza o "kupię albo nie kupię".
Lexus LBX — czyli trójka z przodu
Lexus LBX, jeśli chodzi o napęd, występuje w dwóch wersjach: z napędem na jedną oś i z napędem 4x4, gdzie tylną oś "popycha" dodatkowy, nieduży silnik elektryczny. W przypadku obu wersji moc systemowa układu wynosi 136 KM. Dużo i niedużo – nie ma co liczyć na sportowe osiągi wcale nie tak lekkiego auta, ale też powinno wystarczyć. Testowa wersja ma napęd na jedną oś.
No więc wsiadam za kierownicę LBX-a z grubsza w godzinach szczytu, mam przejechać nim na drugi koniec miasta. Jazda raczej powolna niż szybka, dużo korków, zatrzymań, spowolnień... w pewnym momencie patrzę na wskazania komputera pokładowego, a tam... 3,8 l/100 km. Normalnie... trójka z przodu. To nawet ciut mniej niż podają w danych technicznych. Koszt benzyny w warunkach miejskich jest z kosztem prądu niezbędnego, by napędzić mały samochód elektryczny. Dla mnie bomba.
Lexus LBX — jak przyciśniesz, apetyt wzrośnie
Inna rzecz, że styl jazdy ma znaczenie. Gdy wjeżdżasz się w auto, zaczynasz jeździć dynamiczniej, trochę szybciej, spalanie rośnie. Spalanie podczas kolejnych przejazdów rosło mi najpierw delikatnie powyżej 4 l/100 km, potem było bliżej 5 l/100 km. Te pięć na sto to w warunkach miejskich z grubsza wszystko, co ten samochód może przepalić, trochę więcej mógłby wypić w trasie. Tak czy inaczej, ten Lexus jest samochodem oszczędnym.
LBX jest też samochodem dobrze jeżdżącym. Napęd nie wchodzi już na tak wysokie obroty, jak w starszych hybrydach Toyoty i Lexusa, raczej spokojnie pracuje "w tle". No chyba że kierowca wciśnie głęboko gaz – wtedy silnik potrafi nawet zawarczeć. Nie dzieje się to ciągle, raczej okazjonalnie, ale zdarza się.
Poza tym LBX przyspiesza superpłynnie, nie szarpie. Zawieszenie jest zestrojone komfortowo, przy rozsądnej jeździe LBX ani przesadnie nie nurkuje, ani nie unosi maski do góry podczas przyspieszania, ani nadmiernie nie przechyla się na zakrętach. Trzeba przy tym zastrzec, że nie jest to samochód o jakichkolwiek ambicjach sportowych – raczej jest to mały, elegancji samochód o nastawach komfortowych pod każdym względem.
Lexus LBX – Wielki Brat patrzy
Jedna funkcja tego auta jest zaprawdę irytująca, a obsługuje ją kamerka umieszczona tuż za kierownicą. Kamerka, a może i zestaw kamer, patrzy ci głęboko w oczy podczas jazdy i pilnuje, a w razie potrzeby przywołuje do porządku. System pozwala rozproszyć się na jakieś trzy sekundy, a potem interweniuje: "Wykrycie nieuwagi kierowcy. Patrz do przodu". Nie ma takiej opcji, że w czasie jazdy porozglądasz się wokół czy napiszesz SMS-a – system widzi dobrze, także przez ciemne okulary. Ewentualnie można to wyłączać.
Lexus LBX – ile kosztuje?
Samochód premium to i cena premium... z ulotki dołączonej do auta dowiaduję się, że cena tego modelu startuje od niecałych 140 tys. zł (to już grubo), natomiast cena tego konkretnego egzemplarza, który jest wersją "środkową" Elegant+Tech to już 182 tys. 900 zł. W tym miejscu trzeba zauważyć jednak, że cena detaliczna ma na celu "dociągnięcie" modelu do wymagań klasy premium, nie może być zbyt tanio, natomiast aby sprzedać odpowiednią liczbę aut, cena musi być w praktyce urealniona. W tym przypadku urealnienie polega na tym, że prawdziwa cena LBX-a z pakietem Comfort+Tech wynosi o 20 tys. zł mniej, niż mówi cennik – czyli 162 tys. 900 zł.
Cóż... jest to samochód dla osób, które świadomie wybierają małe, poręczne auto, chcą przy tym zaznać odrobinę luksusu i mogą z to zapłacić.
Lexus LBX – reasumując...
To, moim zdaniem, obecnie jeden z przyjemniejszych małych SUV-ów czy też crossoverów na rynku. Jest ładnie zaprojektowany, dobrze złożony i fajnie jeździ.
Lexus LBX – dane techniczne
Silnik: typ/cylindry/zawory | benz. R3/12 + elektryczny |
Ustawienie silnika | poprzecznie z przodu + el. (z przodu FWD/el. z przodu i z tyłu AWD) |
Pojemność skokowa | 1490 cm3 |
Moc maksymalna (systemowa) | 100 kW (136 KM) |
Maks. moment obrotowy | 185 Nm |
Skrzynia biegów/napęd | automatyczna, planetarna (eCVT) |
0-100 km/h; prędkość maks. | 9,2 s (FWD)/9,6 s. (AWD)/170 km/h |
Zużycie wg WLTP (95 okt.) | 4,4-4,7 l/100 km (FWD)/ 4,6-5,0 l/100 km (AWD) |
Emisja CO2 wg WLTP | 100-113 g/km (cykl mieszany) |
Poj. bagażnika/zbiornika paliwa | 332/994 l |