Już sam wygląd Mazdy 3 MPS powoduje, że większość osób nie przejdzie obojętnie obok tego samochodu. Masywne zderzaki, duży tylny spoiler, 18-calowe felgi, drapieżny wlot powietrza – to auto zwraca na siebie uwagę. Wygląda agresywnie i emanuje sportowym charakterem. Niestety, po zajęciu miejsca w kabinie czeka nas małe rozczarowanie. Po pierwsze, zdecydowanie brakuje tu sportowych akcentów, po drugie, fotele mają zbyt krótkie siedziska i nie najlepsze trzymanie boczne, a po trzecie, jakość wykończenia okazuje się zaledwie przeciętna.
I jeszcze jedno: nie rozumiemy, dlaczego Mazda zdecydowała się na zastosowanie czarno-białego wyświetlacza komputera pokładowego, który zupełnie nie pasuje do reszty wskaźników. Owszem, to szczegóły, do których z czasem można się przyzwyczaić, ale spodziewaliśmy się czegoś więcej, tym bardziej że cena sięgająca prawie 120 tys. zł (po doliczeniu lakieru metalizowanego) nie należy do okazyjnych. Generalnie wnętrze „trójki” MPS pozostawia spory niedosyt. Na szczęście rekompensuje go to, co znajduje się pod maską i w podwoziu, bo właśnie tam producent ukrył wszystkie zalety swojego hot hatcha.Mocny, 2,3-litrowy motor z bezpośrednim wtryskiem paliwa (DISI) oraz wydajną turbosprężarką Hitachi rozwija aż 260 KM i 380 Nm maksymalnego momentu przy 3000 tys. obr./min. Jego typową cechą jest wybuchowy charakter. Można to odczuć wtedy, kiedy turbina zaczyna pracować pełną parą. Niestety, przekazanie dużej siły napędowej tylko na przednią oś wiąże się ze sporymi kłopotami. W „trójce” zastosowano więc elektroniczną redukcję momentu na pierwszych dwóch biegach – odpowiednio do 300 i 360 Nm. Pomimo to, auto z werwą przyspiesza po wciśnięciu pedału gazu, czemu towarzyszy szarpanie kołem kierownicy i delikatne „myszkowanie”.
Podczas rozpędzania się np. na wilgotnym (ale nie mokrym!) asfalcie nawet na 3. biegu koła chwilowo tracą przyczepność. Na suchej nawierzchni usportowiona „trójka” także potrafi pokazać, że nie cierpi na brak mocy. To właśnie problemy z wykorzystaniem pełnych możliwości napędu spowodowały, że obiecane przez producenta przyspieszenie od 0 do 100 km/h w 6,1 s podczas pomiarów testowych było po prostu nie do osiągnięcia – „wykręciliśmy” czas 6,9 s. Jednak zupełnie nas to nie zmartwiło, gdyż właśnie nadmiar mocy zapewnia dreszczyk emocji, a jeśli nauczymy się z nią obcować, frajda z jazdy będzie gwarantowana!
Spalanie? Oczywiście, jest mocno uzależnione od temperamentu kierowcy. Średnie w teście wyniosło 10,4 l, czyli mieści się w granicach zdrowego rozsądku. Dużo dobrego możemy powiedzieć o zawieszeniu. Jest sztywne, sportowe i choć nie nadaje się na dziurawe polskie drogi, ma spore możliwości. „Trójka” klei się do asfaltu niczym auto wyścigowe i pewnie pokonuje ciasne łuki – pozwala wjeżdżać w nie bardzo szybko i, co najważniejsze, wyjeżdżać bez kłopotów. „Trójka” MPS pewnie skręca, ale hamulce ma tylko przeciętne. Duża w tym zasługa zarówno precyzyjnego układu kierowniczego, jak i mechanizmu różnicowego o ograniczonym tarciu, który okazuje się bardzo efektywny. Nawet po skręceniu kół i wciśnięciu pedału gazu do oporu Mazda nie ma tendencji do podsterowności (typowej dla mocnych przednionapędówek), tylko jedzie tam, gdzie chcemy.
Drobne zastrzeżenia zgłaszamy do skuteczności hamulców. Owszem, nie są podatne na fading, ale odcinek około 38 m potrzebny do zatrzymania się ze 100 km/h jest zbyt długi jak na auto sportowe.
Wyposażenie seryjne zadowoli wielu kierowców. Zawiera prawie wszystkie systemy z zakresu bezpieczeństwa czynnego i biernego, a także wiele komfortowych dodatków. Podsumowanie
Mazda 3 MPS to hot hatch z prawdziwego zdarzenia. Ma agresywny wygląd, bardzo mocny silnik i świetnie pracujące zawieszenie. Dość szybko można uzależnić się od tego auta i wybaczyć mu pewne niedoskonałości.