GTC – tymi trzema literami Opel oznacza od 2005 r. 3-drzwiową wersję Astry. Wówczas w sprzedaży pojawiło się pierwsze GTC, zbudowane na trzeciej generacji niemieckiego kompaktu. W 2010 r. zadebiutowała Astra IV, ale początkowo do salonów trafiła jako 5-drzwiowy hatchback i kombi. Na kolejną generację odmiany GTC trzeba było poczekać do końca 2011 r.
W pierwszym teście oceniamy samochód z doładowanym silnikiem benzynowym o mocy 140 KM. Już sylwetka 5-drzwiowej Astry IV ma linie godne auta sportowego, a w GTC spotęgowano to wrażenie. Pojazd wygląda na ekstremalnie szeroki, a dynamiki dodają mu muskularne nadkola oraz wyraziste linie. Polotu nie zabrakło także projektantom tyłu, gdzie efektownie prezentują się dwuczęściowe światła z diodami LED (dopłata 1 tys. zł). Całość obrazu dopełniają oferowane opcjonalnie, 19-calowe aluminiowe felgi. Jeśli to komuś nadal nie wystarczy, może dokupić 20-calowe alufelgi (dopłata 3,2 tys. zł). Atrakcyjna stylistyka Astry GTC ma też wady – niewielka powierzchnia bocznych szyb oraz mocne pochylenie tylnej szyby i przednich słupków sprawiają, że widoczność z miejsca kierowcy jest ograniczona.
Po zajęciu miejsca we wnętrzu od razu dostrzegamy dwie cechy. Pierwsza, pozytywna, to wysoka jakość materiałów wykończeniowych. Konsolę środkową, drzwi oraz kierownicę ozdobiono metalizowanymi aplikacjami, ponadto kierownicę obszyto skórą, która częściowo jest perforowana. Druga cecha, niestety, negatywna, to duża liczba przycisków na konsoli środkowej. Trudno się początkowo zorientować, jak włączyć mapę nawigacji oraz którym klawiszem przyciemnić ekran (jego blask denerwuje podczas podróżowania w nocy).
W Astrze GTC nie mogło zabraknąć porządnych sportowych foteli. Kierowca i pasażer czują się w nich niemal zakleszczeni – dzięki temu nie ma mowy o najmniejszym nawet przesunięciu na boki podczas dynamicznego pokonywania zakrętów. Warto jeszcze dodać, że szybkie podróżowanie krętymi odcinkami dróg w przypadku tego auta daje kierowcy ogromną frajdę. To przede wszystkim zasługa dopracowanego, sprężystegopodwozia z przednią osią zapożyczoną z Insignii OPC (opis obok).
Astrę GTC prowadzi się znacznie sprawniej od pozostałych wersji nadwoziowych kompaktu z Rüsselsheim. Opel spontanicznie wchodzi w zakręty, a zmiany obciążenia są tak niewielkie, że kierowca nawet przez chwilę nie traci kontroli nad pojazdem. Jak na samochód przednionapędowy podsterowność okazuje się nieznaczna.
O komforcie resorowania można zapomnieć. Już nawet podczas spacerowego tempa sztywno zestrojone zawieszenie sprawia, że pasażerami porządnie wytrzęsie. Jednak prawdziwe męki zaczynają się po przełączeniu układu jezdnego w tryb sportowy, gdyż wtedy zawieszenie staje się ekstremalnie twarde. Regulacja nastawów układu jezdnego jest możliwa dzięki zawieszeniu FlexRide, dostępnemu za 3,5 tys. zł.
O ile zestrojenie podwozia oraz stylistyka w stu procentach odpowiadają za sportowy charakter Astry GTC, o tyle testowany benzyniak trochę nie pasuje do tego wizerunku – podczas jazdy nie odczuwa się 140 KM pracujących pod maską. Potwierdza to przyspieszenie od 0 do 100 km/h, które trwa 10,2 s (według producenta 9,9 s). Znacznie lepiej oceniamy elastyczność silnika. W tym przypadku dobry wynik to zasługa wysokiego momentu obrotowego, którego maksymalna wartość jest uzyskiwana już przy 1850 obr./min. Jednak największą zaletą jednostki napędowej okazuje się niskie zapotrzebowanie na benzynę. Podczas testu samochód spalił średnio 8,1 l/100 km. Po części jest to zasługa instalowanego seryjnie układu start-stop.
PODSUMOWANIE -Stylistyka oraz prowadzenie nowej Astry GTC są jak najbardziej sportowe – auto jeździ jak po szynach! Oczywiście, z powodu sportowych aspiracji mocno usztywnione zawieszenie nakazuje szybko zapomnieć o jakimkolwiek komforcie resorowania. Decydujący się na ten model powinni pomyśleć o mocniejszym, 180-konnym napędzie benzynowym. Testowane auto ma silnik 1.4 o mocy 140 KM, który trochę nie pasuje do image’u modelu.