- Materiał został oznaczony jako promocyjny ze względu na obowiązujące przepisy. Wyjazd był opłacony przez producenta, ale nie miał on wglądu w poniższy tekst
- Jeep Wrangler 4xe to terenowa hybryda plug-in, w której do napędu wykorzystano benzynowy silnik o mocy 272 KM, elektryczny generujący 145 KM oraz prądo-rozrusznik produkujący 61 KM, a łączna moc układu to 381 KM
- Jeep Camp odbył się w 2023 r. już po raz dziewiąty i tym razem uczestnicy mieli okazję jeździć po bezdrożach zlokalizowanych nad Zalewem Wiślanym w okolicach miejscowości Kadyny
Jeep Wrangler 4xe spakowany (zmieszczenie bagażu nie jest trudne, bo pojazd ma kufer o pojemności 533-1910 l), zatem ruszamy w drogę na Jeep Camp 2023. Początkowo w ciszy, bo to przecież hybryda plug-in, którą w elektrycznym trybie można pokonać do 53 km w mieście lub 45 km w mieszanym trybie.
Na pierwsze utrudnienia, jeszcze nie terenowe, napotykamy w okolicach Warszawy. Na wyjazd ze stolicy zdecydowało się wielu kierowców i utknęliśmy w korku. Po opuszczeniu miasta było niewiele lepiej, bo płynną jazdę uniemożliwiał remont drogi S7 w kierunku Gdańska. Tak naprawdę sytuacja unormowała się dopiero od Płońska.
Potem podczas szybkiej jazdy mogliśmy docenić walory Jeepa Wranglera 4xe. Auto sprawnie nabiera szybkości i już po 6,4 s na liczniku mamy "setkę". Przypomnę, że takie osiągi możliwe są w aucie o masie 2348 kg.
Pochwały należą się także wysokiemu komfortowi jazdy, wygodnym siedzeniom oraz przestronnemu wnętrzu. Podczas jazdy ekspresówką doceniłem, że mamy zwykłe opony, a nie terenowe ogumienie. Jak okazało się później, przedwcześnie doceniłem to wyposażenie.
Letnie opony oznaczają dobre prowadzenie na asfalcie bez hałasowania. Co z tego, skoro w trakcie jazdy powyżej 100 km/h pojawia się inne źródło hałasu – to wiatr owiewający kanciastą karoserię.
Nie wzięliśmy jednak Jeepa Wranglera 4xe po to, żeby jeździć nim ubitymi traktami. Dojeżdżamy do bazy Jeep Camp 2023, a tu witają nas organizatorzy z kwiecistymi naszyjnikami, na miejscu stoją deski surfingowe, słychać egzotyczną muzykę i wyczuwa się atmosferę zabawy. Imprezę zorganizowano w hawajskim stylu, a zatem…
…aloha Jeep i w drogę
Na początek podróżujemy w kolumnie spokojnie asfaltem do miejscowego portu, gdzie zostawiamy samochody i możemy cieszyć się krótkim rejsem statkiem wycieczkowym. Jednak już kolejna część pokazuje mi, co to znaczy prawdziwa terenowa jazda.
Wjeżdżamy na polną drogę, która rozmiękła od ulewy i z przerażeniem patrzę, przez co muszę przejechać. Trakt prowadzi głębokimi wertepami, lekko skręca, a do tego jest wybrzuszenie, na którego szczycie wygodnie usadowił się niewielki, betonowy słupek. Oj, przeczuwam problemy…
Patrzę, w jaki sposób pokonuje tę przeszkodę pojazd jadący przede mną i ruszam. Jednak teoria to jedno, a praktyka to całkiem coś innego. Nie pojechałem tak jak poprzednik, samochód zsunął się po koleinie, wciskam gaz do dechy, a Jeep Wrangler tylko wyje i ani drgnie.
Szybko podbiegają inni kierowcy i wyjaśniają – "Nie dodawaj gazu, nie ma sensu, bo zawiesiłeś się na tym słupku". Szybko okazało się, jak wspaniali są ci ludzie, którzy biorą udział w Jeep Camp (nie tylko tym z 2023 r.) i jak doskonale są przygotowani do tej imprezy.
Zanim się obejrzałem, jadący z tyłu podczepił linę od swojej wyciągarki. Stalowa pomocna dłoń ciągnie mnie do tyłu, wciskam gaz, a samochód i tak nie zachowuje się tak, jakbyśmy tego oczekiwali. Niezbędne okazało się jeszcze popchnięcie Wranglera na bok, żeby trafił w odpowiedni ślad. Udało się wreszcie, zatem próbuję jeszcze raz.
Nie dodałem, że mam włączony napęd 4x4 oraz reduktor. Ruszam ponownie, przejeżdżam przez ten nieszczęsny słupek, koła ślizgają się w błotnistej mazi, tył tańczy prowadzony niewprawnymi w takich warunkach rękami i wręcz wypluwa nas z koleiny, wpadamy obok drogi, samochód przechyla się mocno na bok, wciskam gaz, a koła buksują tylko bezradnie.
Wylatuje spod nich mnóstwo błota, które ozdabia nasz samochód, a stojący obok uczestnicy i organizatorzy uciekają w popłochu. Znowu bardziej doświadczona ode mnie uczestniczka imprezy tłumaczy, co było nie tak – "Nie walcz z koleiną, nie próbuj z niej wyjechać, bo to zawsze skończy się tak jak teraz".
I znowu anioł stróż jadący z tyłu ratuje mnie z opresji. Ponownie próbuję jechać dalej, ale niestety kolejny raz utknąłem. Tym razem stalowe ramię podpina inny uczestnik znajdujący się przede mną. Samochód wyjechał, jadę dalej i… znowu wypluło mnie z drogi, ale tym razem na drugą stronę.
Na szczęście tym razem udało mi się cofnąć o własnych siłach i powróciłem na wytyczony szlak. Uff, udało się, ale jaki wstyd przed jadącą ze mną w załodze córką. Bo trzeba pamiętać, że Jeep Camp to rodzinna impreza i nie wypada pokazać się na niej samemu.
Wyratowany z opresji czekam na dalszą jazdę, a tu okazuje się, że nie tylko mnie przydarzyły się przygody. Ktoś inny też musi skorzystać z pomocy wyciągarki, w innym przypadku niezbędna jest saperka, bo nie da się wyjechać, a jeszcze ktoś inny uszkodził tylny zderzak.
Tu należy się pewne techniczne wyjaśnienie. Pochwaliłem wcześniej letnie opony Wranglera 4xe, którym pojechaliśmy na Jeep Camp 2023. W takich warunkach są one kompletnie nieprzydatne. Błoto szybko zalepia bieżnik i robią się z nich slicki.
Oczywiście nie usprawiedliwia mnie to do końca, bo jedna z załóg jadących przede mną pokonała bezbłędnie tę samą drogę właśnie na takich oponach. Gdybym jednak miał założone terenowe ogumienie, to jestem pewien, że chociaż częściowo naprawiłoby ono to, co zepsułem.
Kolejny problem seryjnego Jeepa Wranglera i chyba jego jedyny słaby punkt to mocowanie tylnej rejestracji, które wystaje poniżej obrysu zderzaka. To właśnie dlatego jeden z uczestników obluzował zderzak, kiedy samochód zjeżdżał z dużego, poprzecznego garba.
A inni uczestnicy? No cóż, większość z nich ma zmodyfikowane samochody. Zmienione zawieszenie zwiększa prześwit, terenowe opony poprawiają trakcję na piachu czy w błocie, a do tego dochodzą dodatki w postaci saperek, wyciągarek itp. I mają jeszcze coś – większe doświadczenie w jeździe terenowej.
No dobrze, dość już tego użalania się nad sobą. Kiedy wreszcie wszyscy zostali wybawienie z terenowych opresji, jedziemy dalej. Tym razem podróżujemy za pomocą roadbooka, moim pilotem jest córka Klara, która pierwszy raz nawiguje w ten sposób. Na szczęście radzi sobie z tym całkiem dobrze, a pomocą służy dokładny opis trasy.
- Czytaj także: Jeździłem nowym Jeepem Avengerem w wersji, którą nie chwali się firma. SUV jest produkowany w Polsce
Jakby trudności było mało, to córka musi śledzić roadbook, ja kieruję, a jednocześnie musimy penetrować okolicę w szukaniu obiektów, których zdjęcia mamy na kartce dołączonej do roadbooka. Po co? Musimy odnaleźć te punkty, sfotografować i dać do oceny po powrocie.
Skończył się dzień pełen wrażeń i zaczął kolejny, niemniej emocjonujący. Ruszamy w kolumnie, jedziemy niezbyt wymagającą trasą i dojeżdżamy do drugiego podczas Jeep Camp 2023 odcinka specjalnego. No dobrze, przyznam się, że pierwszego nie przejechałem. Mając na uwadze wcześniejsze trudności, zrezygnowałem.
Teraz znowu odpuszczam, ale życzliwi organizatorzy (część z nich z mojej rodzinnej Częstochowy) nie byliby sobą, gdyby nie namawiali mnie na przejazd. No i dałem się namówić. I wiecie co? To wcale nie było trudne. Owszem dostałem dwa punkty karne za dotknięcie taśmy wytyczającej trasę, ale przejazd okazał się niemal relaksem. Znacznie gorzej wygląda trasa, gdy patrzy się na nią z boku.
Gorzej było z dalszą jazdą. Teraz trzeba było pokonać mostek z torami kolejowymi, na których należało skręcić ostro w lewo, po pokonaniu tej bariery samochód staczał się już po stromym zboczu, teraz lekkie odbicie w prawo i już przeszkoda pokonana. Nie, nie poszło mi to tak łatwo, jak wynika z opisu.
Za pierwszym razem źle skręciłem, musiałem cofnąć, skorygować tor jazdy i dopiero udało się przebrnąć przez tę część. Poza tym przejazd możliwy był dzięki pomocy jednego z organizatorów (Czarku, dziękuję, że wybawiłeś mnie z tej opresji), który, stojąc obok, podpowiadał, jak skręcić koła, w którym momencie je wyprostować i kiedy zacząć już zdecydowanie jechać w dół. Tu znowu przydały się życzliwość i doświadczenie uczestników Jeep Camp 2023.
Dalsza część to już łatwizna, bo jechaliśmy za pomocą roadbooka do bazy. Ostatniego dnia znowu jazda z roadbookiem (to prawda, że raz czy dwa pomyliśmy trasę), ale już bez szwanku dotarliśmy do celu terenowej podróży.
Teraz jeszcze tylko trzeba umyć samochód. To też nie jest proste, bo co chwila z zakamarków karoserii i spod podwozia wypadają kolejne grudy błota. Poza tym wyschnięte błoto trudno zmywa się z nadwozia. Na szczęście udało się jako tako doprowadzić pojazd do porządku. Jeszcze jedno – po tej kąpieli niezbędne było umycie posadzki myjni, bo pozostało na niej mnóstwo błota.
Ponownie spakowani ruszamy na ostatni etap trasy do Warszawy. Znowu doceniam letnie opony, dzięki którym na asfalcie jedzie się Jeepem Wranglerem 4xe całkiem komfortowo i dynamicznie. No i jadąc nieco inną trasą niż poprzednio, udało nam się uniknąć korków przy wjeździe do Warszawy.
Jeep Camp – co to takiego?
Jeep Camp PL to cykliczna impreza organizowana we współpracy z marką Jeep przez Jeep Owners Group Poland – największy polski klub zrzeszający fanów samochodów Jeep. Pierwsza edycja tego wydarzenia odbyła się w 2015 r. na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, następna w Bieszczadach, gdzie Jeepersi świętowali 75. urodziny marki.
Kolejne dwa lata upłynęły pod znakiem premier – Compassa w 2017 r. w Karkonoszach i Wranglera JL rok później na Kaszubach. W 2019 r. Jeepersi byli na Mazurach, a w 2020 z powodu pandemii spotkali się dopiero pod koniec wakacji, w okrojonej formule.
Także wtedy udało się stworzyć wyjątkowy klimat i poznać debiutującego w Polsce Jeepa Gladiatora. W 2021 r., w 80. rocznicę powstania Willysa MB, fani aut z siedmioszczelinowym grillem wrócili w Bieszczady, a w 2022 r. objechali Kotlinę Kłodzką.
Tradycją Jeep Camp PL jest motyw przewodni imprezy, który jest podkreślany nie tylko dekoracjami, ale i nazwami tras oraz gadżetami. W 2022 r. byli to jaskiniowcy, a w 2023 – Hawaje. To dlatego poszczególne trasy nazywały się: Honolulu, Maui, Mauna Kea, Kapalua czy Molokai.
Jeep Camp 2023 – takimi samochodami przyjechali uczestnicy
Większość pojazdów, jakimi jechały osoby biorące udział w Jeep Campie 2023 to Jeepy Wranglery w różnej postaci. Dużo było najnowszych modeli 4xe (odpowiednio zmodyfikowanych), ale nie brakowało też innych generacji z silnikami Diesla i benzynowymi.
Czytaj także: Najlepsze auta do holowania przyczep według "Auto Bild Allrad"
Duży szacunek należy się tym, którzy zdecydowali się na błotną kąpiel przy użyciu Jeepów Renagade’ów, czy starszych generacji Cherokee. Był też pan z dwoma wnukami startujący Jeepem Grand Cherokee w wersji Overland z silnikiem Diesla.
Nie da się ukryć, że to pojazd mniej sprawny w terenie, ale i tak załoga radziła sobie dzielnie na błotnistych drogach czy wśród leśnych duktów. Na trasie pojawiły się także Jeepy Gladiatory.
Jeep Camp 2023 – moim zdaniem
Podczas Jeep Camp 2023 kilkukrotnie wypadłem z trasy, musiałem korzystać z pomocy wyciągarki i innych uczestników imprezy, miałem obiekcje przed pokonaniem odcinka specjalnego i… nie żałuję żadnego z popełnionych błędów. Dlaczego? Po pierwsze nauczyło mnie to, jak dużo pokory trzeba mieć podczas jazdy w terenie. Wiele razy jechałem już w podobnych warunkach bez większego problemu, a tym razem przegrałem.
Nie, przepraszam – przegrałbym, gdyby nie życzliwość innych kierowców, którzy wyratowali mnie z opresji. Poza tym na własnej skórze odczułem, jak duże znaczenie ma nie tylko doświadczenie, lecz także odpowiednie przygotowanie samochodu. I nie prawdą jest, że żałuję, że w wielu sytuacjach zachowałem się jak początkujący kierowca – przecież dzięki temu miałem o czym dodatkowo pisać.