Z czym kojarzy się Skoda Fabia? Czy przypadkiem nie z praktycznym, niedrogim, oszczędnym i nieprzesadnie szybkim autem? Pojazd, jaki mamy przyjemność testować, z pewnością jest praktyczny. Można także wspomnieć, że jeśli chodzi o poziom wyposażenia, nie kosztuje więcej od konkurentów. Potrafi być również zaskakująco oszczędny, choć wymaga to od kierowcy pewnej dozy wstrzemięźliwości. Jeśli trzeba, Fabia RS może być nieprzesadnie szybka. Ale tylko wtedy, gdy kierowca będzie prowadził tak, jakby między jego stopą a pedałem gazu znajdowało się jajo, którego nie wolno stłuc. W przeciwnym razie okaże się, że...
Na wstępie ostrzegamy, że wrażenia z pierwszej jazdy bardzo zależą od tego, czy wsiadając do auta, znamy pojemność silnika. Jeżeli nie, Fabia RS bez trudu sprosta oczekiwaniom wobec auta klasy B o ekstremalnej jak na ten segment rynku mocy 180 KM. Świetne przyspieszenie, znakomita elastyczność nie budzą wątpliwości, że mamy do czynienia z rasowym pożeraczem asfaltu i palaczem gumy.
Sprint do „setki” trwa nieco ponad siedem sekund – chociaż fani sportowych modeli Skody z pewnością marzyli o szóstce przed przecinkiem, to nie zapominajmy, że auto waży niemało, bo ponad 1300 kg. Rezultat uzyskany przez konkurenta ze stajni Abarth pokazuje, że 7,3 s Fabii RS to świetny wynik. Takich osiągów nie powstydziłby się wolnossący motor o pojemności 2,5 litra.
Ale pod maską wyraźnie słychać kwartet, a nie sekstet, a 2,5-litrówka zapewne miałaby sześć cylindrów. Skoro w RS-ie pracują cztery cylindry, to musi je wspomagać turbina. I tak w istocie jest, co po części wyjaśnia potencjał napędu. Jednak nawet z turbodoładowaniem w tle nadal coś się nie zgadza. Silnik Fabii RS jest zwyczajnie za mocny na „dole”. Przy 180 KM taka elastyczność wymaga pojemności w granicach dwóch litrów. A czy ktoś widział dwulitrowe benzynowe turbo w popularnym aucie klasy B?
Przejdźmy zatem do opcji numer dwa: wsiadamy do RS-a, wiedząc, że silnik ma pojemność... zaledwie 1,4 litra! Gwarantujemy, że każdy kierowca, który wcześniej nie miał do czynienia z tą jednostką napędową, nie będzie mógł uwierzyć, że takie maleństwo ma aż tyle siły.
Wrażenie po dodaniu gazu na niskich obrotach jest podobne do tego, jakie znamy np. z hybrydowej Hondy CR-Z. Silnika jeszcze nie słychać – przy 1200 obr./min trudno o natarczywy hałas w kabinie – za to coś wciska nas w fotel z siłą nieosiągalną dla silnika 1.4, nawet z turbodoładowaniem.
Tym czymś jest w Fabii RS sprężarka mechaniczna zwana kompresorem. Ma ona tę przewagę nad turbiną, że dostarcza ciśnienia natychmiast, nawet przy obrotach biegu jałowego.
Ale kompresor ma też istotną wadę. Nie jest tajemnicą, że nawet jedna czwarta mocy silnika doładowanego kompresorem, pracującego na maksymalnych obrotach, marnowana jest na napędzanie sprężarki. Mówiąc obrazowo, jeśli motor z kompresorem ma np. 100 KM, to około 25 KM zużywane jest na obracanie wałem sprężarki. Dlatego w silniku Skody kompresor działa tylko do pewnej prędkości obrotowej, powyżej której załącza się sprawniejsza turbosprężarka.
Rozwiązania techniczne zapewniające tak znakomite parametry napędu są imponujące. Bezpośredni wtrysk paliwa, sprężarka mechaniczna, turbina, dwa systemy chłodzenia silnika (jeden z nich odbiera ciepło z turbiny) uzupełnione dwusprzęgłową, zautomatyzowaną skrzynią biegów DSG czynią zespół napędowy Fabii RS jedną z najbardziej skomplikowanych i zaawansowanych technicznie maszynerii, jakie można znaleźć pod maską samochodu klasy B.
Ale zaraz, po co to wszystko, skoro zamontowanie pod maską 2,5-litrowego sześciocylindrowca bez turbo (na pewno byłby tańszy w produkcji) gwarantowałoby podobne osiągi? To prawda, taki napęd byłby równie żwawy, ale na pewno nie tak oszczędny, jak silnik Fabii RS. Trudno znaleźć konkurenta, który jeździłby tak dynamicznie przy tak niskim spalaniu.
Wiemy już, co się Skodzie udało. Auto jest wygodne i piekielnie szybkie. Do tego jeździ jak po szynach i ma bogate wyposażenie. Skrzynia DSG potrafi być delikatna, ale kiedy trzeba, staje się szybka jak błyskawica. Czy czegoś zabrakło? Tak – odważniej wystylizowanego kokpitu. Wygląda wręcz antysportowo, a paskudny, tani plastik na bokach drzwi nie pasuje do auta za ponad 70 tys. zł. No i układ kierowniczy o niemal „rodzinnym” przełożeniu... Ale w końcu coś musi odróżniać Skodę od Seata – takie są prawa globalnego rynku.
PODSUMOWANIE - Fabia RS to intrygujące zestawienie supernapędu z jednym z najnudniejszych kokpitów w historii aut klasy B o tak „rakietowych” osiągach. Jednak nie sądzimy, by mało wyróżniająca się kabina zepsuła radość kierowcy, którego zauroczy niesamowity silnik, świetna skrzynia i udane zawieszenie. Jeśli ktoś mimo wszystko zatęskni za ekstrawagancką nutą, odsyłamy do Seata.