I czasami wychodzi z tego wszystkiego coś po prostu konwencjonalnego, a czasami rzeczywiście wystrzałowego. Ale zdarzają się również (jak u ludzi, dość rzadko) ciąże bliźniacze, z których wynikają potem na ulicach spotkania jak w lustrze.
Suzuki Wagon R+ oraz Opel Agila - początki modelu
A było to tak: Opel potrzebował koniecznie samochodu formatu mini (coś trochę mniejszego od Corsy), najchętniej w wersji mikrovana. Ale po cóż coś takiego opracowywać samemu od początku, to przecież trwa i jest paskudnie drogie.
Tak więc ówczesny szef General Motors, pan Jack Smith, postawił sprawę jasno: "Weźmiemy Wagona od Suzuki". Dobra czy zła, decyzja zapadła, i Opel musiał tę żabę połknąć. W efekcie światło dzienne ujrzał Opel Agila, 3,5-metrowy mikrovan, którego od Suzuki Wagon R+ odróżnić potrafią tylko specjaliści od zabawy "Wytęż wzrok i znajdź 10 szczegółów różniących obrazek A od obrazka B".
I w ten prosty sposób niegdysiejsi dumni, awangardowi twórcy małych aut (konstruktorzy Opla) wylądowali na pozycji, w której byli potrzebni tylko do wstawienia w gotowy samochodzik swojego silnika i ewentualnie pomajstrowania trochę przy designie wnętrza.
Niby to niewiele, ale o klasie stłamszonych w ten sposób oplowskich inżynierów świadczy fakt, że każdy posiadacz Opla natychmiast czuje się w Agili jak u siebie w... samochodzie. Co w tym akurat przypadku oznacza również Suzuki, którego kokpit jest właściwie co do joty identyczny z Oplem, i dzięki tej samej desce rozdzielczej i przełącznikom równie łatwo tu wszystkim sterować.
Suzuki Wagon R+ oraz Opel Agila - miejsca mają pod dostatkiem
Raczej niewygodne fotele z pewnością nie są dziełem konstruktorów Opla. Fantastyczny jest natomiast format vana, jaki nadano tym samochodzikom. Nawet bardzo rośli ludzie zasiadający w tych autach będą podróżować nie zbliżając się głową do dachu. W ogóle zresztą wnętrza są przestronne jak nie przymierzając dyrektorskie gabinety.
Pod tym względem nie ma więc żadnego porównania z samochodami typu Lupo &Spółka, nawet w dziedzinie bagażników: 248-litrowe kufry Agili i Wagona R+ po złożeniu tylnych kanap osiągają furgonetkowe możliwości: 1250 l. Nie ma więc dyskusji: Japończycy rzeczywiście pokazali inżynierom z Rüsselsheim parę nowych trików w zakresie inteligentnego planowania wnętrza.
Suzuki Wagon R+ oraz Opel Agila - uwaga na gwałtowne manewry
Niestety, wyobraźnia ograniczana jest przez fizykę elementarną: ładowność Opla wynosi 330 kg, Suzuki 365 kg. Niedużo? Owszem, ale dla Wagona i tak za wiele. W "teście łosia" Suzuki pod pełnym obciążeniem daje się przeprowadzić tylko naprawdę doświadczonej ręce, a i to z wykładaniem się na boki i zarzucaniem tyłem.
O wiele lepiej wychodzi to Oplowi, w którym zupełnie inaczej zestrojono zawieszenie. Niemniej i tu niezbyt wiele można było zrobić, jako, że w obu autach pod bagażnikiem kryje się sztywna oś. I jest to element doskonale wyczuwalny zarówno w Agili, jak i w Wagonie, szczególnie na kiepskich nawierzchniach.
Przeczytaj też:
- Do miasta i dla rodziny - małe vany w cenach 10-20 tys. zł
- Toyota Verso S: mikrovan z makro wnętrzem
- Kia Venga kontra Honda Jazz i Nissan Note
Jeśli jednak szosa jest gładka, obydwoma autami podróżuje się całkiem wygodnie. Gorzej, jeśli nagle pojawi się jakaś przeszkoda. Opel Agila (testowany egzemplarz miał ABS, co kosztuje dopłatę w wysokości 2100 zł) hamuje fatalnie, zaś Suzuki Wagon R+ (bez ABS, opcja ta będzie dostępna dopiero od 2001 roku) wręcz beznadziejnie.
Suzuki Wagon R+ oraz Opel Agila - widoczne oszczędności
Za to jak to wszystko razem musi pięknie wyglądać w księgowości koncernu General Motors: z tyłu bębny, z przodu proste, niewentylowane tarcze, wszystko co najwyżej miernej jakości - jakież to oszczędności, jak rosną zyski! Zbyt drogie dla księgowych okazały się także inne elementy bezpieczeństwa: boczne airbagi, których nie ma nawet na liście opcji
A lepsze hamulce przydałyby się Wagonowi choćby z tego powodu, że o wiele szybciej się przemieszcza od Agili, której 75-konny silnik 1.2 z ogromnym trudem wspina się w górę obrotomierza. Ogromnie żwawa jednostka napędowa w Suzuki od każdego dotknięcia gazu aż się rwie do czynu. Niemożliwe, żeby zaledwie jeden koń mechaniczny czynił aż taką różnicę. Prędzej już pojemność - Suzuki ma o 99 ccm więcej silnika.
Co dziwne jednak, oferując o tyle więcej życia pod maską, mimo wszystko atakuje - i to skutecznie - Opla w dziedzinie, gdzie ten jeszcze do niedawna był specjalistą nie do pobicia: ekonomiczności. Suzuki spala tylko 6,6 l/100 km, Opel zaś 6,8.
Czy więc Opel mógł sobie w ogóle darować opracowywanie dla Agili własnego silnika? No, nie bądźmy tacy drobiazgowi - brzmienie jednostki napędowej Wagona jest brzydsze niż Agili. Choć w dość powszechnej opinii fajnie by było, gdyby Opel Agila pozostał takim, jakim jest, ale z silnikiem Suzuki.
Subiektywnie gorzej zmieniało się biegi w Suzuki Wagonie, przy czym jednak nikt się nie upierał po skonstatowaniu, że przecież oba auta mają identyczne skrzynie biegów, produkcji Suzuki zresztą.
Suzuki Wagon R+ oraz Opel Agila - podsumowanie
Lustereczko, powiedz przecie... Tyś Agilo najlepsza na świecie. Ale bez przesady. Różnice pomiędzy dwoma autami są nieznaczne. W zasadzie biorąc pod uwag suche dane techniczne wygranym w porównaniu winno być Suzuki, jednak subiektywne odczucia przemawiają na korzyść Agili.
"Japończyk" bowiem lepiej przyspiesza, a przy tym mniej pali, jest tańszy i ma 3-letnią gwarancję. Jego wadami są jednak nieco gorsze wyposażenie i dłuższa droga hamowania. Bez wątpienia obydwa auta są ciekawą (zarówno cenowo, jak i klasowo) propozycją samochodu miejskiego. Szkoda tylko, że nawet w opcji nie posiadają bocznych airbagów.