Nareszcie! Toyota ma w ofercie samochód z genami sportowymi. GT 86 to ciekawe coupé, które najbardziej urzeka świetnymi własnościami jezdnymi – auto prowadzi się pewnie i zachowuje bardzo neutralnie na zakrętach. Szkoda tylko, że silnik rozwija 200, a nie np. 260 KM.
W końcu Toyota wróciła na właściwy tor! Po siedmiu latach przerwy Japończycy wprowadzają na rynek sportowe auto z prawdziwego zdarzenia. Owszem, nie jest to samochód z cyklu „super-high-performance”, ale GT 86 to naprawdę uzdolnione coupé. Ma napęd na odpowiednią (tylną!) oś, ekstremalnie nisko położony środek ciężkości, wysokoobrotowy silnik, dużo sportowych dodatków (np. „szperę”) i... będzie kosztować ok. 130 tys. zł. Trzeba przyznać, że wygląda to całkiem nieźle. Oto sprawozdanie z pierwszych jazd japońskim artystą driftu, następcą legendarnej Celiki!
Czwartek, 22 marca 2012 r. Nad krętym torem Jarama, położonym na obrzeżach Madrytu, świeci słońce, a temperatura powietrza wynosi nieco ponad 15°C. W padoku stoi Toyota GT 86, owoc współpracy z Subaru (wspólnik nazwał go BRZ) – Toyota odpowiada za koncepcję i design, Subaru natomiast udostępniło silnik oraz technikę, ale nie całą, bo o wtrysk paliwa D-4S oraz skrzynie biegów zatroszczyła się ponownie Toyota.
Rezultat? Ciekawy. Już sam wygląd nadwozia zapowiada niezłe emocje. Kokpit jest sportowy, ale nie spartański, a stanowisko kierowcy wygląda co najmniej oldskulowo: 3-ramienna kierownica bez żadnych przycisków, tradycyjny hamulec ręczny, duży analogowy obrotomierz i obszerne kubełkowe fotele, które zapewniają świetne trzymanie boczne. We wnętrzu są jeszcze przyciski: ograniczające ingerencję systemów stabilności, obsługujące standardowy system klimatyzacji, wyłączający kontrolę trakcji, uruchamiający silnik i... tyle.
Na pierwszy ogień idzie wersja z manualną skrzynią biegów. Uruchamiamy jednostkę i ruszamy. Dwa pierwsze kółka rozgrzewkowe, później cała naprzód! Lekki 2-litrowy bokser o wysokim stopniu sprężania (12,5:1) świetnie brzmi – gardłowo i metalicznie. Wytwarza czystą, niczym nieskażoną moc, której wraz z kolejnymi okrążeniami chciałoby się więcej i więcej! Bo powiedzmy sobie szczerze: 200 KM nawet w stosunkowo lekkim aucie (masa własna 1190 kg) to trochę za mało.
Toyota GT 86 tę słabość nadrabia doskonale zestopniowaną i precyzyjnie działającą 6-biegową przekładnią manualną (gorąco polecamy!) oraz niesamowitą łatwością prowadzenia – nisko położony środek ciężkości, sportowo zestrojone zawieszenie (ale nie przesadnie twardo). Do tego tylny napęd, który wpływa na dobry rozkład mas (p/t: 53/47 proc.) i daje dużo zabawy podczas driftu. Wersja z „automatem” nie wyzwala już takiej dawki adrenaliny, ale jeśli uwzględnimy, że to konwencjonalna skrzynia, a nie 2-sprzęgłowa, jej działanie można uznać za więcej niż zadowalające.