Popularne kompakty z oszczędnymi silnikami benzynowymi – na ciężkie czasy

To bodaj najdroższe auto kompaktowe na rynku, za kilkanaście tys. zł kupicie egzemplarze z początku produkcji! Czym Honda Civic zasłużyła sobie na uznanie? Wiele mówi już sam przydomek, który zyskała: „ufo”. Auto wygląda niebanalnie, ciekawy design nie ogranicza się do kształtów zewnętrznych, ale obejmuje również kokpit. Na dodatek na inwencji stylistów nie ucierpiały walory przewozowe, wręcz przeciwnie (bagażnik – 456-1352 l)! Nabywcy przede wszystkim doceniają jednak wysoką niezawodność, w benzyniakach – dosłownie – nie ma się do czego przyczepić! Oczywiście, jak to w Hondzie, nie bagatelizujcie oględzin podwozia, bo są co prawda egzemplarze wolne od rdzy, ale też nie jest ona nadzwyczajna. Rdzewieje również dach na styku z przednią szybą. Poza tym auto pewnie się prowadzi, jednak dynamicznie usposobieni kierowcy powinni sięgnąć po Civiki z silnikami 1.8, choć te mogą być wyraźnie droższe.

Odmiana 1.8 jest ceniona wyraźnie wyżej niż 1.4 (właściwie 1.3, bo jednostka ma 1339 cm3). To wynik oszczędności pierwszego silnika (w praktyce wystarcza mu około litra więcej benzyny niż mniejszej jednostce) i słabej dynamiki drugiego. Polecamy dobrać napęd do możliwości i oczekiwań.

Kilkanaście tys. zł na Astrę? Jeśli liczycie na świetnie zadbany egzemplarz z niskim przebiegiem, to łatwiej będzie o „trójkę” – to praktycznie górna granica cenowa dla tego modelu, który jednak nie jest zbyt piękny. Astra IV prezentuje się ciekawiej, ma też mniejsze kłopoty z korozją, ograniczającą się np. do belek pomocniczych podwozia. Samochód nieźle się ją prowadzi, ale jest ciężki – słabsze silniki naprawdę będą miały co robić.

Wśród benzyniaków Astry wybieracie pomiędzy solidnymi, ale powolnymi, wolnossącymi 1.4 i 1.6 a doładowanymi 1.4, 1.6 i 2.0. Te pierwsze to propozycje dla spokojnych kierowców, przy czym motor 1.4 jest oszczędniejszy – tyle samo pali w wersji 87-, jak i 100-konnej. Wolnossący silnik 1.6 jest dość prostą i popularną konstrukcją, problemy to drobne wycieki czy zużycie fazatorów rozrządu. Żaden z doładowanych benzyniaków początkowo nie miał wtrysku bezpośredniego.

Kompaktowa Toyota z niedużym benzyniakiem wydaje się idealną propozycją dla oszczędnych. Przyglądając się bazowym silnikom, mamy jednak pewien dylemat: 1.4 potrzebuje średnio o litr więcej (stosunkowo dużo, bo 6,9 l/100 km) niż stosowany od 2009 r. wariant 1.33. Jednak nowsze auto miewało spore problemy: wymieniano w nim tłoki z pierścieniami, a nawet kadłuby (niska kompresja). Może więc starszy wariant 1.4 nie jest takim złym wyborem? W tym przypadku większą uwagę trzeba zwracać na… skrzynię biegów (zużyte łożyska). Obejrzyjcie też podwozie pod kątem korozji.

Benzyniak 1.33 (na fot.) wszedł do oferty pod koniec 2009 r., w naszym budżecie trudno o tę wersję. Jeszcze lepszym wyborem jest 1.6 Valvematic (132 KM, również od 2009 r.) jednak tu ceny zaczynają się praktycznie od 20 tys. zł.

W wyselekcjonowanych ogłoszeniach, obejmujących Golfy V za kilkanaście tys. zł, najwyższy „oficjalny” przebieg to 282 tys. km – wydaje nam się, że sporo Golfów ma jednak dobrze ponad 300 czy nawet 400 tys. km. Właśnie zajeżdżone egzemplarze z cofniętym licznikiem to największy problem tego modelu, gdyż jadąc na oględziny, obowiązkowo trzeba zamienić się w Sherlocka Holmesa. Na dodatek wcale nie są to tanie auta, bo trudno liczyć na 6. generację modelu, znacznie większy wybór będziecie mieć w „piątce”.

Silnik 1.4 16V (na fot.) to jednostka z paskiem rozrządu (drugi wałek napędzany krótkim paskiem). Ciekawym benzyniakiem dla liczących koszty w Gol-

fie V będzie motor 1.6 FSI – jeszcze niezbyt ryzykowny, a już nieźle jeździ i oszczędza paliwo (średnio 6,4 l/100 km). „Bezpieczne” są też jednostki 1.4 i 8-zaworowe 1.6 (6,4-7,4 l/100 km). Radzimy za to unikać 1.4 TSI, który co prawda potrzebuje znacznie mniej paliwa i dobrze jeździ, ale niestety, niesie z sobą ryzyko poważnej awarii.