- Skoda Octavia to jeden z najpopularniejszych modeli na rynku, ale o zadbany egzemplarz wcale nie jest łatwo
- Większość oferowanych egzemplarzy to auta poflotowe
- Sprzedawca tego egzemplarza w ogłoszeniu zapewniał, że auto jest bezwypadkowe, bezproblemowe i bez śladów zużycia
- Komis, który odwiedziliśmy, specjalizuje się w autach z "najlepszymi silnikami na rynku". Poza oglądaną Octavią znaleźliśmy tam więcej aut z takim opisem
Ogłoszenie pełne jest wykrzykników, ale tak to już jest w handlu: nawet gdy się ma dobry towar, trzeba głośno krzyczeć, aby przekrzyczeć tych, którzy mają gorszy:
To oczywiście nie wszystko, bo choć koń, jaki jest, każdy widzi, to jednak warto klientów utwierdzić w przekonaniu o dobrym wyborze:
Jedyne, co mogło zaniepokoić potencjalnego klienta, to informacja w jednym miejscu, że auto pochodzi z polskiego salonu "POLSKI SALON!!!", a w drugim, że jednak kraj pochodzenia samochodu to Niemcy. Praktyka podpowiada, że nie ma co dopytywać, to trzeba zobaczyć na własne oczy.
W tym komisie silniki samochodów są po prostu świetne
Oczywiście, zawsze warto się upewnić, czy wybrany model i wersja silnikowa auta są naprawdę tak dobre, jak zachwala sprzedawca, a można to zrobić na dwa sposoby: po pierwsze, można zasięgnąć informacji w różnych źródłach, co jest zawsze dobrą opcją. Po drugie, warto też zajrzeć do innych ofert sprzedawcy, co zawsze chętnie robimy, by zobaczyć, jak opisuje inne modele i wersje. Tym razem okazało się, że również silnik Forda "zapewni BEZPROBLEMOWĄ eksploatację na długie lata!!!" (wykrzykniki i wielkie litery jak w ogłoszeniu), gdyż jest "oszczędny, dynamiczny i niezawodny", a najlepszym, dieslem na rynku jest też 2-litrowy diesel od Opla — "Najlepszy silnik na rynku – bardzo ekonomiczny, dynamiczny i niezawodny!!!". W sumie tych najlepszych, choć całkiem różnych, silników w ofercie pana sprzedawcy znalazło się całkiem sporo, co kazało nam nabrać wątpliwości, czy naprawdę diesel Skody jest aż tak dobry, jak pan sprzedawca napisał. Ale... o VW Golfie w ofercie komisu przeczytaliśmy, że jest "wizualnie w stanie bardzo dobrym — wnętrze bez nadmiernego zużycia!!!". Hmm... jednak są różnice: skoro tamten nie jest "nadmiernie zużyty", a nasza Skoda pod względem wnętrza "idealna", to znak, że być może jest niezużyta, warta uwagi. Co szkodzi zaryzykować – jedziemy.
- Przeczytaj także: Powypadkowe z ASO czy bezwypadkowe od handlarza? Tak kupowaliśmy rodzinne kombi z automatem
Skoda Octavia z najlepszym dieslem. Właściciel chciał ją upiększyć
Skoda Octavia na placu w Żywocicach (woj. opolskie) wyglądała z grubsza tak, jak na zdjęciach w ogłoszeniu: normalny używany samochód, na pewno nie nowy, może trochę zapuszczony, oklejony tu i tam różnymi gadżetami, folijkami ochronnymi, z przodu także akcesoryjną listwą LED-ową, a z tyłu – z metalizowaną listwą chroniącą krawędź załadunku. Co się komu podoba... Na szczęście te wszystkie gadżety, łącznie z plastikową, a udającą chrom, listewką we wnętrzu można by usunąć w 10 minut, w razie oporu materii w pół godziny. No, chyba że... zejdą z lakierem. W każdym razie kilka godzin pracy warsztatu detailingowego mogłoby zmienić auto w prawdziwą perełkę, bo ślady użytkowania nie są przesadnie głębokie.
Bezwypadkowość to kwesta definicji
Gorzej, że ten samochód tak całkiem bezwypadkowy to nie jest. Na plus przyznajemy, że nie zauważyliśmy śladów naprawy "u kowala", ale jednak prawy błotnik, lewy błotnik i przednie drzwi noszą ślady drugiego lakierowania. Z lewej strony widać na śrubach nie do końca skutecznie zamaskowane ślady demontażu elementów blacharskich, ale naprawy wyglądają na wykonane zgodnie ze sztuką. Czy na masce lakier pozostał oryginalny, trudno powiedzieć, na pewno były tu kuny, na co wskazuje poszarpane wygłuszenie. To wszystko nawet nie powinno dziwić – nie aż tak wiele jest aut mających blisko 150 tys. km przebiegu i zero zdarzeń na koncie. Może i jest bezwypadkowe (bo ślady uszkodzeń nie wskazują, że ktoś w nim odniósł poważne obrażenia), ale już bezkolizyjne to jednak nie do końca.
Co do drobnych nieścisłości w ogłoszeniu – firma w Żywocicach specjalizuje się w autach sprowadzanych z Niemiec, więc zapewne siłą rozpędu taka adnotacja pojawiła się w ogłoszeniu. Octavia okazała się rodzynkiem wśród aut od tego sprzedawcy, bo rzeczywiście pochodzi z polskiego salonu i miało dwóch właścicieli, co na miejscu przyznał sprzedawca.
Za to silnik odpalił i zgasł wzorowo – jak na "najlepszego diesla" przystało
Co jeszcze rzuciło nam się w oczy, to opony wymieniane na raty – przednie nowsze od tylnych, jedne zimowe, drugie letnie. I nowe tarcze hamulcowe. Z tymi tarczami to ciekawostka, bo choć są nowe albo prawie nowe, to klocki hamulcowe niezbyt grube. Czyżby ktoś dla oszczędności wymienił tarcze, pozostawiając stare klocki do "dojeżdżenia"? Tak się nie robi! W każdym razie adnotacja o tym, że klocki wymagają uwagi, znalazła się też na jednym z wydruków z przeglądów, które pozostały w aucie.
Ogólnie: auto rokujące, a jednocześnie do ideału nieco mu brakuje. Poprosiliśmy więc pana sprzedawcę, który nie odstępował nas dosłownie na krok (czyżbyśmy zostali rozpoznani?) o dokumenty serwisowe, może jakieś faktury... "Panie, co tu jest do serwisowania. Lać olej i paliwo, i jeździć, tu się nic nie dzieje". Zabrzmiało to naprawdę jak zachęta, aby sprawdzić historię serwisową tego egzemplarza. W aucie znalazło się kilka wydruków z ASO potwierdzających przebieg i fakt serwisowania auta, ale to jeszcze nie była kompletna historia serwisowa. "Była serwisowana w ASO, tam to wszystko można sobie łatwo sprawdzić". No to spróbujmy...
- Przeczytaj także: Pojechaliśmy do komisu po auto za średnią krajową. Przecieraliśmy oczy ze zdumienia
Przeglądy można sprawdzić w serwisie: "salon Polska" to duża zaleta
To my się jeszcze zastanowimy, obejrzymy jeszcze jedno auto... a tymczasem ciekawość zżerała nas tak bardzo, że ujechaliśmy zaledwie kilkadziesiąt kilometrów, a już byliśmy w jednym z serwisów, który mógł mieć wgląd w elektroniczną książkę serwisową samochodu, który tak nas zaintrygował.
Bo to jest tak: właściwie to nie wolno takich informacji udostępniać komuś, kto nie jest właścicielem samochodu, ale można też się zlitować...
Co tu dużo mówić: droga idealnej Octavii do bezawaryjności i bezwypadkowości była długa i wyboista, usłana wizytami w serwisie. A zatem...
- na plus trzeba uznać, że auto było serwisowane – w zasadzie do końca;
- pierwszą stłuczkę – prawym przodem – auto miało tuż po wyjeździe z salonu; w serwisie Skody spędziła kilka tygodni;
- olej był wymieniany co 30 tys. km (choć zgodnie z fabrycznym interwałem, to jednak nie jest to dobra wiadomość – zbyt rzadko);
- auto pojawiało się w serwisie w celu dolania oleju, w dokumentach pojawia się też wpis (pewnie właściciel miał taką sugestię), aby przy wymianie dolać olej do maksymalnego poziomu. Czyżby auto zużywało olej? To, niestety, bardzo prawdopodobne;
- pierwsza usterka silnika (utrata mocy, kontrolka) pojawiła się po przejechaniu nieco ponad 70 tys. km;
- przy 90 tys. km odkryto ślady wizyty kuny pod maską (są widoczne do dziś);
- przy nieco ponad 100 tys. km kolejna usterka silnika, tym razem dość poważna;
- przy 120 tys. km szkoda blacharsko-lakiernicza likwidowana z autocasco (to pewnie lewy przedni błotnik i lewe przednie drzwi).
Co do napraw silnika, to rozbierano tak naprawdę cały układ wtryskowy – wyjmowano wtryskiwacze, pompę i mnóstwo innych rzeczy, sprawdzano też jakość paliwa znajdującego się w układzie. Czyżby najlepszy silnik na rynku nie poradził sobie z jakością tankowanego paliwa? Auto spędziło w serwisie co najmniej miesiąc, właściciel musiał zostawić fortunę za te usługi. Jeśli czytał Auto Świat, to przynajmniej nie był zaskoczony, bo awarie układu wtryskowego w tym "najlepszym silniku Diesla na rynku" czasem się zdarzają, o czym wielokrotnie informowaliśmy. Z nadmiernym zużyciem oleju w podobnym aucie z nieco inną wersją silnika też już kiedyś mieliśmy do czynienia.
Skoda Octavia z najlepszym silnikiem Diesla na rynku – czy warto ją kupić?
Czy to pechowy egzemplarz, czy użytkownik miał zbyt ciężką nogę, czy może tankował byle co i byle gdzie – trudno powiedzieć. Ale sami przyznacie: z tą "gwarancją bezproblemowej eksploatacji na długie lata" to jednak lekka przesada. Z drugiej strony, samochód rzeczywiście był serwisowany, nie stwierdziliśmy na miejscu żadnych symptomów usterki silnika, wtrysku czy innych elementów osprzętu, a po starannym doczyszczeniu auto rzeczywiście może znów wyglądać jak "niemal nówka", cena jest atrakcyjna, choć sprzedawca nie przewiduje negocjacji. Kolizyjna przeszłość tego egzemplarza też nie jest dyskwalifikująca, a walory praktyczne Octavii są powszechnie znane, podobnie jak wzorowa dostępność części nowych i używanych. Więc jeśli ktoś szuka Skody Octavii – może nie "z najlepszym silnikiem Diesla na rynku", ale np. najszybszej (bo przecież czerwone auta są najszybsze), to ten egzemplarz może być wart dokładniejszych oględzin. Może te wszystkie wizyty w serwisach przyniosły w końcu oczekiwany efekt?