Amerykanie zagospodarowują ważną niszę na rynku. Od lat brakowało bowiem uniwersalnego układu rozpoznającego wypadek drogowy i wzywającego pomoc. Nie jest bowiem tajemnicą, że systemy automatycznego wzywania pomocy dostępne są tylko w nowych samochodach. A co z kilkuletnimi autami, zanim eCall stał się obowiązkowe? Kilku producentów akcesoriów (m.in. Bosch) próbowało sił, ale niewiele z tego wyszło. Lukę po nich zagospodarowali zatem Amerykanie.
Jako pierwsze pojawiło się Google z aplikacją "Bezpieczeństwo osobiste" (początkowo dostępne w smartfonach Pixel a docelowo także w innych), która wykorzystuje zaawansowane czujniki w telefonie, by wykryć przeciążenie i wszcząć alarm (połączenie z 911 w USA i 112 w wybranych krajach UE). Na reakcję Apple nie trzeba było długo czekać.
Nowy iPhone 14: akcelerometr, barometr, GPS i żyroskop
Nowe telefony z rodziny iPhone 14 oraz zegarki Apple Watch (seria 8 i ultra) wykorzystują dane m.in. z akcelerometru, barometru, GPS i żyroskopu, by wykryć potencjalny wypadek (zadbano o odpowiedni algorytm do analizy danych) i powiadomić służby (numer alarmowy 112). Użytkownik ma 10 s na reakcję. Jeśli nie anuluje wezwania widocznego na ekranie zegarka czy smartfonu, to wówczas telefon inicjuje połączenie. Na tym jednak nie koniec.
Dla kierowców w USA i Kanadzie przygotowano jeszcze jedną opcję. Alarmowy SOS zostanie wysłany przez połączenie satelitarne. Stosowne rozwiązanie powstało, by zapewnić działanie usługi także w tych miejscach, gdzie brakuje zasięgu sieci telefonii komórkowej. To oczywiście nowa usługa, która oznacza potencjalny zarobek. Stąd decyzja Apple, by funkcja alarmowego SOS była bezpłatna przez pierwsze dwa lata od zakupu telefonu, a następnie dostępna w formie płatnego abonamentu. Z pewnością chętnych nie zabraknie. W końcu własne bezpieczeństwo jest bezcenne.
Nowa funkcja jest dostępna w Apple Watch 8 i ultra i iPhone 14
Po wypadku pojawi się powiadomienie na ekranie.
Powiadomienie jest także widoczne na zegarku.
Funkcja SOS przez satelitę tylko w USA i Kanadzie.