Sześć cylindrów w rzędzie to konfiguracja silnika, powodująca żywsze bicie serca wielu fanów motoryzacji. Rzędowe szóstki napędzały w historii kilka ikonicznych aut, takich jak. 300 SL i M1. Dziś takie silniki instalowane są w sportowych modelach i dużych samochodach. Entuzjaści rzędowych szóstek cenią je za niesłychanie spokojną pracę, przy której silnik widlasty wydaje się kłębkiem nerwów. Dzieje się tak dlatego, że wykorbienia wału ustawione są pod kątem 120 stopni, co powoduje, że dwa cylindry pracują zawsze w tym samym kierunku, masy się równoważą i silnik pracuje równomiernie. Silniki rzędowe mają nad widlastymi jeszcze jedną istotną przewagę: wystarczy im jedna głowica cylindrów.
Trzy litry to idealna pojemność skokowa
Inaczej niż jeszcze kilka lat temu wydaje się, że inżynierowie zdecydowali się na jedną pojemność skokową dla sześciocylindrowych silników rzędowych. Każdy z aktualnie instalowanych silników ma pojemność 3 litrów. Jeśli podzielimy tę wielkość przez liczbę cylindrów otrzymamy pojemność jednego cylindra: 0,5 l, która uważana jest za szczególnie wydajną. Dla producentów jest to akceptowalna wielkość, umożliwiająca modułową budową, a tym samym obniżenie kosztów – wiele części może być wspólnych z innymi, mniejszymi silnikami. Pokazujemy, którzy producenci stosują tę koncepcję lub pracują nad nowymi silnikami R6.
Diesle i benzyniaki Mercedesa
W 2017 roku Mercedes ogłosił, że wraca do sześciocylindrowych silników rzędowych. Narodził się motor M 256, który z 3-litrowej pojemności skokowej osiąga moc do 425 KM. Oprócz spalania benzyny inżynierowie postawili dodatkowo na elektryfikację za pomocą 48-woltowej instalacji. Zintegrowany rozrusznik-generator pełni rolę rozrusznika i prądnicy. Mały silnik elektryczny może zwiększyć moc (boost), co daje dodatkowe 22 KM. Inna zaleta tej konstrukcji to rezygnacja ze zwykłego paska klinowego.
Mercedes oferuje także diesla w postaci rzędowej szóstki – OM 656 ma pojemność 3 l, z których uzyskuje 340 KM i 700 Nm momentu obrotowego. Stosowany jest m.in. w klasie S.
BMW kocha rzędowe szóstki
Najbardziej konsekwentne stosowanie tej konfiguracji silnika można przypisać BMW. Żaden inny producent samochodów nie identyfikuje się tak mocno z rzędową szóstką. Obecnie BMW ma w ofercie benzynowy silnik tego typu w trzech wariantach. BMW M2 Competition i M4 stawiają jeszcze na nieco już podstarzały S55, który w M4 GTS rozwija do 500 KM. Inaczej jest w BMW X3 M i X4 M – one otrzymały jako pierwsze auta sportowe nowy silnik S58 o mocy 510 KM. W „cywilnych” modelach, takich jak Z4 zastosowanie znajduje złagodzona wersja tego silnika – B58 jest podobny do silnika M, ma jednak inną budowę cylindra i inną miskę olejową. W serii 3 (M340i) rozwija moc 374 KM.
BMW ma też w ofercie diesla R6. Silnik B57 pracuje od 2017 r. m.in. w aktualnej serii 5 – tu osiąga jako topowy diesel moc 400 KM i monet obrotowy 760 Nm. W swojej najmocniejszej wersji współpracuje z czterema turbosprężarkami.
Anglicy z JLR też oferują rzędową szóstkę
Jaguar Land Rover również stawia na sześciocylindrowy silnik rzędowy w swoich modelach W Defenderze 3-litrowe R6 wspomagane instalacją 48-woltową rozwija moc do 400 KM. W odróżnieniu od Mercedesa ta miękka hybryda korzysta z napędzanego paskiem rozrusznika-generatora.
Mazda pracuje nad rzędową szóstką
Jeśli chodzi o innowacyjne silniki Mazda jest w czołówce. Japończycy nie boją się wprowadzania nowych koncepcji do seryjnej produkcji. Niedawno na rynek wszedł Skyactiv-X, działający jak silnik benzynowy z samozapłonem. Ta koncepcja ma w przyszłości być rozwinięta – z silnika czterocylindrowego do rzędowego sześciocylindrowego. Tak jak u konkurencji p3-litrowa pojemność skokowa przyczynić ma się do uzyskania wysokiego momentu obrotowego. Nowy silnik mógłby pracować z nowatorskim układem wydechowym, na co wskazują szkice patentowe, które ostatnio wypłynęły w Japonii.