• Zaraz po wypadku pod Oświęcimiem pasażerom pobiegły pomóc dwie kobiety i ich 13-letnie dzieci. Reanimowali ofiary
  • Dwóch mężczyzn po wypadku znajdowało się poza pojazdem. Trzeci pozostawał w środku rozbitego Renault Megane R.S.
  • Okoliczne drogi są kręte i niebezpieczne. Tam nie jeździ się szybko

W wypadku w Harmężach, nieopodal Oświęcimia, który miał miejsce w nocy z 11 na 12 sierpnia, zginęło trzech młodych mężczyzn. Portal Onet już wcześniej informował, że przed przyjazdem służb, pierwszej pomocy ofiarom udzielali świadkowie. W rozmowie z "Wyborczą" powiedzieli, że według nich dwóch z trzech mężczyzn na pewno jeszcze żyło.

Wypadek pod Oświęcimiem. Pasażerowie po wypadku byli reanimowani

Pierwszymi osobami, będącymi na miejscu wypadku były dwie kobiety i ich dzieci w wieku 13 lat. Próbowali oni pomóc dwóm z trzech pasażerów żółtego Renault. Jak już podał Onet, dwie z trzech osób znajdowały się poza samochodem. "Wyborczej" świadkowie przekazali, że jeden z nich znajdował się w pobliskim rowie, drugi leżał obok samochodu. "Obaj żyli, choć ich stan był tragiczny" - relacjonowali.

Co więcej, dodali, że nie mieli świadomości o trzeciej osobie, która po wypadku pozostawała w samochodzie. Z tego powodu pomagali tylko dwóm mężczyznom i reanimowali ich aż do przyjazdu służb. Niestety życia żadnego z nich nie udało się uratować.

Mieszkańcy w okolicach miejsca wypadku jeżdżą 40-50 km/h

Dziennikarze "Wyborczej" dotarli również do Pawła Wodniaka, redaktora naczelnego portalu Fakty Oświęcim, który pierwszy podał informację o wypadku. Dodaje on, że żółte Renault w piątek wieczorem (11.08) szybko jeździło po Woli Filipowskiej, położonej ok. 40 km od miejsca zdarzenia.

Redaktor naczelny lokalnej gazety jest również okolicznym mieszkańcem. Powiedział on, że tamtejsze drogi są kręte, więc mieszkańcy pokonują je z prędkością 40-50 km/h. W miejscu zdarzenia obowiązywało ograniczenie do 40 km/h. Jak podaje jednak rmf24.pl, dla osób mieszkających w okolicy normalnością jest, że wielu kierowców jeździ tam szybciej.

W wypadku pod Oświęcimiem zginęło trzech młodych mężczyzn Foto: KPP w Oświęcimiu
W wypadku pod Oświęcimiem zginęło trzech młodych mężczyzn

Kolejny wypadek z udziałem Renault Megane R.S.

Ofiarami wypadku jest trzech młodych mężczyzn w wieku 17, 21 i 23 lat. We trójkę podróżowali żółtym Renault Megane R.S., wypożyczonym z okolicznej wypożyczalni w powiecie pszczyńskim. Kierowcą był 21-latek. Na razie nie wiadomo, czy kierowca był trzeźwy.

Samochód na łuku krętej drogi wypadł z niej, po czym uderzył w betonowy mostek, następnie w słup energetyczny, a na koniec jeszcze kilka razy koziołkował. Dwójkę pasażerów musiała wyrzucić z wnętrza siła odśrodkowa. Huk z wypadku był tak duży, że obudził śpiących mieszkańców.

To kolejny tragiczny wypadek z udziałem Renault Megane R.S. Tym razem była to jednak najnowsza generacja sportowego hot-hatcha, w przeciwieństwie do auta, które wzięło udział w wypadku w Krakowie. Mało prawdopodobne jest również, że było modyfikowane, ze względu na jego pochodzenie z wypożyczalni. Mimo wszystko, w zależności od wersji ma od 280 do 300 KM i jest bardzo szybkim oraz wymagającym w prowadzeniu samochodem.