Jak się okazuje, to popularny kulturysta Jacek Ratusznik padł ofiarą nieodpowiedzialnego pracownika jednego z lokalnych serwisów samochodowych. Mężczyzna swoją historią podzielił się na Instagramie. Opublikował zdjęcia, na których pokazał, co się stało z jego BMW, którego wartość szacuje się na ok. 300 tys. zł.

Czytaj także: Jego BMW samo "zadzwoniło" na policję. Kierowca nie był tym zachwycony

Oddał swoje BMW do serwisu. Mechanik rozbił jego auto

Z relacji poszkodowanego mężczyzny wynika, że chciał sprawdzić stan techniczny swojego samochodu i wykryć ewentualne usterki. W tym celu oddał auto do serwisu. Niedługo potem odkrył swój samochód, który nagle znalazł się na czyjejś prywatnej posesji, a dokładnie w ogrodzie.

Okazuje się, że auto przebiło betonowe ogrodzenie i zatrzymało się na drzewach. To jednak nie wszystko. Z relacji sportowca wynika, że to najprawdopodobniej pracownik serwisu chciał "przetestować" jego sportowy samochód. Na przejażdżkę zabrał jeszcze drugą osobę. Chwilę po wypadku, zarówno kierowca, jak i pasażer uciekli z miejsca zdarzenia.

Czytaj także: O krok od dramatu. Czy BMW, Citroen, Porsche i Lamborghini mogły wtedy upaść?

— napisał na Instagramie Jacek Ratusznik, dodając jeszcze w jednym z komentarzy, że obecnie czeka "na rozwój sytuacji".

Jak podaje lokalny serwis wadowice24.pl, według nieoficjalnych doniesień sprawca był nietrzeźwy. Sprawą zajmuje się już policja w Bielsku-Białej. W jaki sposób Jacek Ratusznik natrafił na swój rozbity samochód?

Czytaj także: "Jaskiniowiec" z BMW. Chciał być królem autostrady, wyszedł nawet z auta [WIDEO]

— tłumaczył kulturysta w rozmowie z serwisem wadowice24.pl.

Źródło: Instagram, "Dziennik Zachodni", wadowice24.pl