Auto Świat Wiadomości Aktualności Poseł Macierewicz próbuje odzyskać prawo jazdy. Internet się śmieje

Poseł Macierewicz próbuje odzyskać prawo jazdy. Internet się śmieje

Wieść gruchnęła 1 kwietnia, z zastrzeżeniem, że to nie jest żart primaaprilisowy: poseł Antonii Macierewicz podchodził do egzaminu na prawo jazdy, by odzyskać uprawnienia cofnięte w związku z przekroczeniem limitu punktów karnych. Poseł oblał teorię, czyli najprostszą część egzaminu, zresztą ponoć był to już drugi jego termin. Nie ma co się śmiać: bez względu na to, czy starszy pan ogarnia praktyczną stronę jazdy samochodem czy też nie, czeka go być może jeszcze długa droga do odzyskania prawa jazdy.

Poseł PiS Antoni Macierewicz
Piotr Polak / PAP
Poseł PiS Antoni Macierewicz
  • Kłopoty posła PiS Antoniego Macierewicza zaczęły się jesienią ubiegłego roku, gdy dziennikarze "Faktu" zarejestrowali popełniane przez niego wykroczenia drogowe
  • Za serię wykroczeń poseł dostał 21 punktów karnych, a ponieważ już wcześniej miał na koncie 10 punktów, przekroczył limit
  • Według dziennikarzy portalu piotrowski24.pl pierwszy termin egzaminu Antoniego Macierewicza wyznaczono na 18 marca 2025 r., jednak wówczas poseł nie dotarł do WORD-u
  • Bez odpowiedniego przygotowania były szef MON, a obecnie poseł Antoni Macierewicz może jeszcze wiele razy podchodzić do egzaminu na prawo jazdy i być może nigdy go nie zda

"Oblał, bo test nie był napisany cyrylicą" – to jeden z internetowych żartów, które są komentarzem do problemów posła Antoniego Macierewicza, który bardzo lubi jeździć samochodem, ale – jak pokazuje wynik egzaminu – nie jest jeszcze na to gotowy.

Przeczytaj także: Tajemnice Tesli. Dlaczego Musk zainwestował w Trumpa i czemu nie była to najlepsza inwestycja?

Stary kierowca, a oblewa egzamin dla początkujących

Podchodząc do sprawy poważnie, trzeba stwierdzić, że wielu kierowców, którzy mają wieloletnie doświadczenie za kierownicą, ale przekroczyli limit punktów karnych, ma problemy ze zdaniem egzaminu na prawo jazdy i ostatecznie tracą uprawnienia.

Wierzę, że poseł Macierewicz mimo podeszłego wieku ogarnia od strony technicznej jazdę samochodem. Jednak dziennikarze "Faktu" bardzo dobrze pokazali, że ma on nadzwyczaj swobodne podejście do przepisów. Przez całe lata miał możliwość przyzwyczaić się do sytuacji, w której nikt z przestrzegania jakichkolwiek reguł go nie rozlicza, bo to on jest od rozliczania. A nawet złapany za rękę mógł twierdzić, ze to nie jego ręka. W Sejmie nie takie rzeczy...

Teraz stoi przed zupełnie nową sytuacją: egzamin składa się z samych reguł, nauka zdania egzaminu jest nie mniej ważna niż merytoryczne przygotowanie. Z komputerem, który wydaje "wyrok", trudno się dyskutuje. Szkoda, że nie wiemy, jaki był wynik posła, ile punktów zabrakło do sukcesu. Obstawiałbym, że dużo.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

W czym problem, by zdać egzamin teoretyczny?

Egzamin teoretyczny polega na udzieleniu poprawnej odpowiedzi na 32 pytania. Kandydat na kierowcę wybiera odpowiedź z przedstawionych opcji – Tak/Nie albo A, B lub C. 20 pytań pobieranych jest z puli pytań ogólnych (dotyczą one głównie zachowania w prostych sytuacjach drogowych), a 12 pytań dotyczy tzw. wiedzy specjalistycznej. Część pytań ma wagę trzech punktów, część dwóch, a za część można dostać jeden punkt. Maksymalna liczba punktów to 74, minimalna dająca przepustkę na egzamin praktyczny to 68.

Czyli można zrobić co najmniej dwa błędy, maksymalnie sześć – o ile są to pytania jednopunktowe. Gorzej, że jest tylko 25 minut czasu, a więc mniej niż minuta przypada na każde. Niektóre pytania można by zaliczyć do kategorii "niech ktoś mi powie, co ja mam na myśli", ale z reguły na cały egzamin zdarza się jedno takie. Najlepsze, co można zrobić, to poćwiczyć na prawdziwych pytaniach przynajmniej parę godzin. Jeśli ktoś dawno nie odświeżał sobie wiedzy z przepisów, to ma problem – ma do przeczytania ze zrozumieniem i do wkucia Kodeks drogowy i kilka rozporządzeń. Jeśli ktoś uważa, że bez tego wejdzie z ulicy i zda, to się może zdziwić.

Potem czekają posła dalsze "przyjemności"

Szczerze powiedziawszy, pozytywnie zaliczony za pierwszym razem egzamin praktyczny w wykonaniu posła Macierewicza wyobrażam sobie tak: "Panie pośle, proszę zwolnić, nie denerwować się. Będziemy skręcać w prawo, ale proszę zatrzymać się przed sygnalizatorem. Tak, przed nim. Proszę pamiętać, że samochód stoi, gdy koła się nie kręcą. Tak, teraz można jechać... uwaga, ustępujemy pierwszeństwa rowerzyście. Nie, tu nie wyprzedzamy...". Gdyby poseł mógł liczyć na taką pomoc ze strony egzaminatora, byłoby mu łatwiej. To jednak, niestety, jest niedopuszczalne, a przecież egzamin się nagrywa... Ryzykowne.

Zresztą oblać egzamin można jeszcze przed rozpoczęciem jazdy – wystarczy zapomnieć o ustawieniu lusterek, wskazaniu poziomu płynu hamulcowego czy sprawdzeniu świateł – zależy, co wylosujemy. Można zepsuć jazdę po łuku albo inne ćwiczenie.

Na miejscu posła – trudno, niech się śmieją – kupiłbym sobie kilka godzin jazdy z instruktorem, bo to potencjalnie znacząco skraca potencjalne męki egzaminacyjne.

Najgorzej jednak, że gdy już poseł (o ile w ogóle) odzyska prawo jazdy, czeka go trudne zadania raczej skrupulatnego przestrzegania przepisów drogowych, co od niedawna dotyczy go nawet w większym stopniu niż zwykłego Kowalskiego. To dlatego, że znany poseł, jako osoba publiczna, powinien świecić przykładem, tego oczekujemy od posła. tak, tego właśnie się doigrał.

Autor Maciej Brzeziński
Maciej Brzeziński
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji