- Wydawałoby się, że przepisy jasno określają, kto ponosi winę za kolizję, do której doszło podczas manewru wyprzedzania kierowcy skręcającego w lewo
- Złożona dwa dni temu przez zastępcę Rzecznika Praw Obywatelskich kasacja od prawomocnego wyroku Sądu Okręgowego pokazuje jednak, że nie zawsze
- Kierująca, która została uderzona podczas manewru skrętu w lewo, będzie jeszcze raz udowadniać, że nie musiała upewnić się, czy nie jest wyprzedzana
- Zdaniem RPO sądy nie stosowały utartej linii orzeczniczej Sądu Najwyższego, a w takiej interpretacji przepisów kobieta byłaby niewinna
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoWyprzedzanie auta skręcającego w lewo – co mówią przepisy?
Kilka dni temu przedstawiliśmy wam nagranie, na którym kierowca podczas manewru wyprzedzania uderzył w skręcający w lewo radiowóz. Dlaczego to przypominamy? Za winnego tamtej kolizji został uznany policjant. Tak samo, jak kobieta, za którą wstawił się teraz RPO. Chociaż w obu sytuacjach obwinieni wykonywali manewr skrętu, będąc wyprzedzanymi, sprawy trochę się od siebie różnią.
Co mówią o tym przepisy? Z art. 24 Prawa o ruchu drogowym dowiadujemy się, że:
» ust. 1 pkt 3: Kierujący pojazdem jest obowiązany przed wyprzedaniem upewnić się, czy kierujący jadący przed nim na tym samym pasie ruchu, nie zasygnalizował zamiaru wyprzedzania innego pojazdu, zmiany kierunku jazdy lub zmiany pasa ruchu.
» ust. 5: Wyprzedzanie pojazdu lub uczestnika ruchu, który sygnalizuje zamiar skręcenia w lewo, może odbywać się tylko z jego prawej strony.
Dlaczego zatem to policjant i kierująca zostali uznani za winnych?
Policjant został uznany za winnego kolizji, ponieważ nie wykonał wszystkich czynności mogących zapobiec zderzeniu. Do obowiązków kierowcy, który zamierza wykonać manewr skrętu w lewo, należy:
- zasygnalizowanie zamiaru zmiany kierunku ruchu poprzez włączenie lewego kierunkowskazu;
- zjechanie do lewej krawędzi jezdni (droga jednokierunkowa) lub osi jezdni (droga dwukierunkowa);
- zachowanie szczególnej ostrożności.
Policjant z przytoczonego nagrania nie zastosował się do drugiego punktu, tymczasem kierująca zbliżyła się do krawędzi jezdni, dzięki czemu była widoczna. Zdaniem sądu pierwszej instancji nie zachowała jednak szczególnej ostrożności, bo nie zweryfikowała, czy nie jest wyprzedzana i w ten sposób doprowadziła do kolizji.
Taką wykładnię podtrzymał sąd drugiej instancji, choć obwiniona argumentowała, że: "żaden z przepisów ustawy prawo o ruchu drogowym nie zobowiązuje kierującego, który zamierza wykonać skręt w lewo, do upewnienia się, czy nie jest wyprzedzany". Mimo to ponownie została uznana za winną kolizji.
Dlaczego kierująca jeszcze może wygrać tę sprawę?
RPO wniósł kasację od prawomocnego wyroku i wnosi o ponowne rozpoznanie sprawy. Jego zdaniem Sąd Rejonowy, a następnie Sąd Okręgowy błędnie uznały, że kierowca zamierzający skręcić w lewo w ramach zachowania szczególnej ostrożności jest zobowiązany do upewnienia się, czy nie jest wyprzedzany. Taka interpretacja tego przepisu jest sprzeczna z utartą linią orzeczniczą Sądu Najwyższego.
Zgodnie z dominującym poglądem zasada ograniczonego zaufania działa w tym zakresie na korzyść kierowcy wykonującego manewr: może on liczyć, że inni uczestnicy ruchu zachowają się zgodnie z przepisami ruchu drogowego i powstrzymają się od wyprzedzania, widząc kierunkowskaz sygnalizujący zamiar skrętu (wyrok SN z 15.02.2023 r. sygn. II KK 602/22). […] SN wskazuje, że wymóg zachowania szczególnej ostrożności przez zmieniającego kierunek jazdy w lewo, nie obejmuje obowiązku upewnienia się w chwili wykonywania tego manewru, czy nie zajeżdża on drogi nieprawidłowo (z lewej strony) wyprzedzającemu go
– czytamy w przedstawionej przez RPO argumentacji kasacji.