- W Hiszpanii testowany jest nowy znak drogowy - czerwona linia pomiędzy podwójną linią ciągłą
- Linia ma zwracać uwagę kierowców i skłaniać do przestrzegania zakazu wyprzedzania
- Czerwona linia ma także przyczyniać się do wolniejszej jazdy
Wydawać by się mogło, że problem niebezpiecznych dróg dotyczy głównie krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Tymczasem hiszpańskie media już od jakiegoś czasu informują o różnych środkach bezpieczeństwa wdrażanych na autostradzie A-355 pomiędzy Coin i Marbellą. Trasa ta została oddana do ruchu w 2014 r. i obecnie jest jedną z najniebezpieczniejszych w kraju.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoCzerwona linia ma skłonić kierowców do przestrzegania zakazu wyprzedzania
Hiszpański Auto Bild podał, że w 2023 r. na odcinku o długości zaledwie czterech kilometrów zginęło aż 10 osób. M.in. z tego względu droga do Marbelli zyskała przydomek "drogi śmierci". Chcąc zmienić ten negatywny stan rzeczy, władze Andaluzji zdecydowały się na dodatkowe środki bezpieczeństwa. W efekcie pomiędzy białymi liniami wymalowana została jeszcze jedna, czerwona linia.
Czerwony kolor ma w założeniu zwracać uwagę kierowców, pełniąc rolę kategorycznego ostrzeżenia o tym, że odcinek drogi jest niebezpieczny i oprócz zachowania szczególnej ostrożności należy stosować się do obowiązującego w danym miejscu zakazu wyprzedzania. O pojawieniu się czerwonej linii zadecydował fakt, że wielu kierowców praktycznie całkowicie ignoruje wymalowane na jezdni białe linie.
- Przeczytaj także: Pan Wojciech zaparkował na godzinę, miał zapłacić aż 150 zł. Parkingi P+R w stolicy dobre tylko dla części kierowców
Widząc czerwoną linię kierowcy instynktownie zmniejszają prędkość
Serwis Madridinforma zwraca uwagę, że akcja realizowana przez hiszpańską Generalną Dyrekcję Ruchu (DGT) przynosi jeszcze jedną korzyść. Czerwona linia, która malowana jest na szczególnie niebezpiecznych odcinkach, nie tylko wzmacnia przekaz zakazu wyprzedzania, lecz także przy okazji przyczynia się do wolniejszej jazdy. Widząc rzucający się w oczy czerwony kolor, prowadzący pojazdy mają tendencję do instynktownego zmniejszania prędkości.
Biorąc pod uwagę fakt, że Hiszpania jest członkiem Unii Europejskiej, a unijni włodarze za jeden z priorytetów stawiają sobie poprawę bezpieczeństwa na europejskich drogach, może przypuszczać, że po zdaniu egzaminu w Hiszpanii czerwona linia będzie malowana także na drogach innych krajów Starego Kontynentu. Pozostaje tylko pytanie, czy rozpowszechnienie oznakowania paradoksalnie nie osłabi jego ostrzegawczego charakteru. Cóż, jak widać choćby na przykładzie Polski, kierowcy niemal nie zwracają uwagi na szereg ostrzeżeń, nawet tych najbardziej jaskrawych.