- Fotoradar w Wałbrzychu to prawdziwy postrach kierowców. W trzy miesiące zarejestrował 4 tys. 520 wykroczeń
- Inne fotoradary na Dolnym Śląsku nie osiągnęły takich wyników nawet przez dwa razy dłuższy okres
- Rekordzista przekroczył prędkość na Podzamczu o 69 km/h i dostał mandat w wysokości 2,5 tys. zł
Wałbrzych z pewnością kojarzy wam się z kultową i głupawą reklamą pewnego gazowanego napoju, ale tym razem miasto wróciło na języki z zupełnie innego powodu. To tutaj znajduje się prawdziwa złota żyła Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego (GITD). To fotoradar, który w ciągu zaledwie trzech miesięcy zarejestrował więcej wykroczeń niż inne urządzenia w dwukrotnie dłuższym okresie. Od 28 marca 2024 r. w jego sidła wpadło dokładnie 4 tys. 520 kierowców.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoGITD ma w Wałbrzychu nową dojną krowę
Kura znosząca złote jajka? Nietypowy, bo wąski i smukły fotoradar przy ulicy Wieniawskiego na osiedlu Podzamcze w Wałbrzychu stał się prawdziwym postrachem piratów drogowych. Chociaż jest oznakowany na żółto (tego wymagają przepisy), to kierowcy wpadają przy nim jeden po drugim.
Dla porównania drugi najaktywniejszy fotoradar na Dolnym Śląsku (w Szklarach w pow. ząbkowickim) odnotował 3 tys. 192 naruszenia prędkości, ale... przez sześć miesięcy. Jak informuje "Gazeta Wrocławska", pozostałe urządzenia w regionie przez pół roku zarejestrowały od 112 (Kruszyn, pow. bolesławiecki) do 1 tys. 150 wykroczeń (Miłosna, pow. lubiński).
Fotoradar w Wałbrzychu przynosi GITD miliony
Ile pieniędzy przyniósł już nowy fotoradar? Inspektorat nie podaje sumy mandatów wystawionych na podstawie wskazań urządzenia, ale wiadomo, że najwyższe zarejestrowane przekroczenie prędkości przy ul. Wieniawskiego wyniosło 69 km/h powyżej limitu, a to jest karane mandatem w wysokości 2,5 tys. zł.
Złapani przez migawkę kierowcy przejeżdżali koło fotoradaru z prędkością średnio o 16 km/h za wysoką względem obowiązującego w tym miejscu ograniczenia do 50 km/h. Za takie wykroczenie grozi mandat w wysokości 200 zł – gdyby popełnił je każdy z 4 tys. 520 pechowców, do budżetu trafiłyby 904 mln zł.
Monika Niżniak z GITD wyjaśniła jednak "Gazecie Wrocławskiej", że zebrane w ten sposób środki trafiają na rachunki Krajowego Funduszu Drogowego oraz Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych. Samo urządzenie zwróciło się już dawno – montaż fotoradaru na Podzamczu kosztował 268,5 tys. zł.