Nietypowy Fiat 500 e z Holandii szturmem zdobywa pierwsze miejsce na naszej liście najdziwniejszych modyfikacji świata. Jest tak pokręcony, że trudno pomyśleć, iż ktoś zdecydował się na taką przeróbkę w prawdziwym świecie. Prędzej uwierzylibyśmy, że to czyjaś radosna twórczość w programie graficznym, ale tak nie jest. Po co bowiem przytwierdzać kontener na śmieci do miejskiego elektrycznego auta?

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo.

Fiat 500 e w limitowanej edycji śmietnikowej

Kto, po co, za ile i kiedy to zrobił? Powiedzieć, że miał fantazję, to nic nie powiedzieć. Może właśnie do takich projektów prowadzi lansowane wychodzenie poza schemat ("think out of the box")? Ustalenie genezy tej modyfikacji utrudnia fakt, że przeróbka wygląda dość profesjonalnie – kontener został idealnie wpasowany w bagażnik Fiacika i nawet zabezpieczony uszczelkami, by do wnętrza auta nie przedostawała się woda.

Projekt marketingowy? Raczej odpada, bo pojazd nie został w żaden sposób oklejony, więc trudno go uznać za "jeżdżącą reklamę". Powiększenie bagażnika? Też nie, są przecież bardziej estetyczne i tańsze metody na poprawienie możliwości przewozowych samochodu (ot, chociażby klasyczny bagażnik dachowy). Wychodzi więc na to, że ktoś przytwierdził do Fiata 500 kontener, bo... naprawdę chciał z niego zrobić śmieciarkę.

Pierwszy Fiat 500e był sprzedawany tylko w USA Foto: Fiat
Pierwszy Fiat 500e był sprzedawany tylko w USA

Najbardziej stylowa ekośmieciarka na świecie?

Przyjmijmy, że Fiat 500 e faktycznie miał zmienić funkcję i stać się pojazdem specjalnym. To ma sens, bo dziś pierwsza generacja elektrycznej "pięćsetki" jest jednym z najtańszych samochodów na prąd dostępnych na rynku pojazdów z drugiej ręki. Firma zajmująca się np. sprzątaniem centrum holenderskiego miasta mogła chcieć zbudować sobie niedrogą, "zieloną" śmieciarkę. Innego pomysłu nie mamy! A wy?