Współpraca reklamowaTestujemy na paliwach
Auto Świat > Wiadomości > Tydzień korzystałem z nawigacji Apple. Przez jedną rzecz szybko do niej nie wrócę

Tydzień korzystałem z nawigacji Apple. Przez jedną rzecz szybko do niej nie wrócę

Choć nawigacja pomoże ci dojechać do miejsc, do których chciałbyś kiedyś wrócić, to do samej nawigacji Apple Maps szybko wracać już nie chcę. Spędziłem tydzień w jej towarzystwie i naprawdę miło to wspominam, ale zabrakło mi jednej, decydującej rzeczy. Paradoksalnie ten deficyt wcale nie wynika z niedopatrzenia programistów.

Nawigacja Apple Maps (widok z Apple CarPlay)Źródło: Auto Świat / Krzysztof Wojciechowicz
  • Sprawdziłem, czy nawigacja Apple Maps to dobra alternatywa dla Google Maps i Waze'a
  • Apple'owskie mapy mają kilka perfekcyjnie przemyślanych szczegółów
  • Po tygodniu używania Apple Maps wprawdzie nie skasowałem apki ze smartfonu, ale szybko nie kliknę jej symbolu
  • Zachęcamy do oddawania głosów w ankiecie, która znajduje się pod artykułem

Mam wrażenie, że sympatia do iPhone'a nie do końca przekłada się w Polsce na popularność instalowanej w nim fabrycznie aplikacji Apple Maps. Być może i ty korzystasz z iPhone'a od lat, ale i tak trzymasz się Google Maps. Też tak miałem, dopóki kilku taksówkarzy nie przekonało mnie do nawigacji Waze (zresztą też należącej do Google'a). Ściągnąłem, zainstalowałem, wypróbowałem i już nigdy więcej nie skorzystałem ze wsparcia Google Maps. Pomyślałem więc, że może tak samo będzie z Apple Maps, które dotąd omijałem. Może też się zauroczę i zapomnę o Waze?

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Wydobyłem więc nigdy nieużywaną apkę z czeluści iPhone'a, zacząłem oglądać mapę okolicy i... wooow!

Przeczytaj także: Ta chińska marka wybrała Polskę na kraj swojego debiutu w UE. Aż 4 nowe SUV-y w kilka miesięcy

Nawigacja Apple Maps: największe plusy

Najpierw najważniejsze: Apple Maps zawsze bezbłędnie doprowadzało mnie do celu. Nawigacja powie także, ile może zająć droga do wybranego miejsca o wybranej porze wybranego dnia tygodnia — czyli np. do kina w przyszły czwartek o 19:30. Apple Maps zaoferuje też opcję trasy z mniejszą liczbą skrętów, jeśli np. podczas szczytu komunikacyjnego nie przepadasz za zmianą pasów lub 10-minutowym czekaniem na możliwość skręcenia w lewo. Najbardziej urzekło mnie jednak coś innego.

Przeczytaj także: Używany samochód droższy od nowego? Tak było w PRL. Kuriozalne historie

To grafika. Interfejs nawigacji powinien jak najmniej angażować i dekoncentrować kierowcę: minimalistyczny design Apple Maps perfekcyjnie wywiązywał się z tej roli. Paradoksalnie, oszczędności graficznej wcale nie burzyły dokładne kontury budynków znajdujących się przy trasie. Czasem robiły one naprawdę spore wrażenie. No bo spójrz tylko jak na Apple Maps wygląda Zamek Królewski w Warszawie lub tamtejszy Pałac Kultury i Nauki:

Nawigacja Apple Maps (fragment zrzutu ekranowego)
Nawigacja Apple Maps (fragment zrzutu ekranowego)Źródło: Auto Świat / Krzysztof Wojciechowicz
Nawigacja Apple Maps (fragment zrzutu ekranowego)
Nawigacja Apple Maps (fragment zrzutu ekranowego)Źródło: Auto Świat / Krzysztof Wojciechowicz

Na dodatek banery informujące np. o zakręcie, zjeździe czy wyborze odpowiedniego pasa są większe i mają jeszcze czytelniejszą czcionkę i wskazówki niż w nawigacjach Waze i Google Maps (przynajmniej tak mi się wyświetlały w Apple CarPlay). Z drugiej strony przy takim gadżeciarskim podejściu do oddania słynnych obiektów architektonicznych w nawigacji Apple'a naprawdę dziwi brak dwóch funkcji.

Nawigacja Apple Maps: tego nie zmienisz

Nawigację Waze lubię m.in. za to, że mogę wybierać z kilkudziesięciu różnych głosów udzielających wskazówek (od Christiny Aguilery i Roger Federera po aktorów wcielających się np. w kota, zgorzkniałego detektywa lub zombiaka). Waze pozwala mi także wybrać wygląd znacznika położenia — tu też jest kilkadziesiąt opcji, od autobusu wycieczkowego przez bolid F1 z lat 60. po współczesny hipersamochód i wampirycznego nietoperza. Niby nic, ale zawsze mi to poprawia nastrój (o ile nie wybiorę głosu zombie i wampirycznego nietoperka).

Przeczytaj także: Najciekawsze samochody z chińskich ulic. Galeria sensacji i niespodzianek

Niestety, w Apple Maps nie mogę na to liczyć: tu jest tylko jeden głos i jeden znacznik. Przy czym znacznik to nawet nie samochód, ale nudziarska strzałka.

Do tego Apple Maps po dotarciu na miejsce nie podziękuje ci serdecznie za wspólną jazdę (jak Christina Aguilera w Waze), tylko skwituje to bezosobowym i zimnym "cel znajduje się po prawej stronie" lub "przybycie do domu". Z drugiej strony Apple Maps dostrzegło coś, co Waze zwyczajnie przegapił.

Nawigacja Apple Maps: ona to widziała

Tak się akurat złożyło, że mój pierwszy dzień z Apple Maps był jednocześnie czwartym dniem zamknięcia ważnej drogi w sąsiedztwie. W trzech różnych nawigacjach ustawiłem więc punkt docelowy, do którego najprościej byłoby się dostać właśnie remontowaną drogą.

Google Maps "wiedział" o remoncie i poprowadził mnie najlepszym objazdem. Apple Maps też był dobrze poinformowany i wskazał tę samą trasę, co Google. Za to mój ulubiony Waze wpuścił mnie w maliny, bo wytyczył trasę zamkniętą ulicą.

A mimo to i tak koniec końców dla Waze'a porzuciłem Apple Maps. Zdecydowało jedno.

Nawigacja Apple Maps: największy minus

W Apple Maps możesz zgłosić, że na trasie trwa np. akcja pogotowia i policji związana z wypadkiem, toczą się roboty drogowe lub na pasie awaryjnym bądź poboczu stoi unieruchomiony samochód. Jak podaje Apple: "zgłoszenia zdarzeń drogowych są oceniane przez Apple. Jeśli poziom ufności zgłoszeń jest wysoki, dany znacznik (np. niebezpieczeństwo lub wypadek) pojawi się (lub zniknie) na urządzeniach wszystkich użytkowników Map". Niestety, w moim przypadku to nie zadziałało.

Nawigacja Apple Maps (fragment zrzutu ekranowego)
Nawigacja Apple Maps (fragment zrzutu ekranowego)Źródło: Auto Świat / Krzysztof Wojciechowicz

Kiedy, korzystając jednocześnie z dwóch nawigacji, Waze poinformował mnie o uszkodzonym pojeździe na pasie awaryjnym, Apple Maps milczał. Gdy utkwiłem w potężnym korku, Waze dał mi znać, że 690 m dalej doszło do wypadku — Apple Maps jedynie pokazał, gdzie się kończy zator. Apple Maps nigdy też nie dawał mi znać o OPP na Południowej Obwodnicy Warszawy.

Mam wrażenie, że stało się tak z powodu zbyt małej liczby użytkowników Apple Maps, a co za tym idzie zgłaszających daną sytuację. Być może Apple uznaje, że przy takiej "frekwencji" "poziom ufności zgłoszeń" nie jest odpowiednio wysoki i ostrzeżenie nie trafia do systemu.

Zdaje sobie sprawę, że ostrzeżenia Waze'a nie zawsze są nieomylne, że nawigacja czasem może nie dać znać o niebezpieczeństwie na trasie lub przeciwnie: poinformuje o nieaktualnej już sytuacji. Tak czy inaczej, Waze podaje te ostrzeżenia dużo częściej niż Apple Maps. I dlatego to Waze'a będę się teraz trzymał.

Apka Apple Maps nie wróci jednak do czeluści iPhone'a. Zostanie na widoku. Kiedyś może z niej skorzystam, choć raczej nieprędko.

PS. Dzień później Waze w końcu zauważył zamkniętą drogę w moim sąsiedztwie i poprowadził mnie najdogodniejszym istniejącym objazdem — piątego dnia remontu. Jak to mówią, lepiej późno...

Krzysztof Wojciechowicz
Krzysztof Wojciechowicz
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków