- Nowy SUV Volkswagena – Tayron – jest odpowiednikiem Skody Kodiaq. Jest od niej dłuższy o 12 mm, a zatem symbolicznie
- Nowy SUV będzie dostępny w wielu różnych opcjach napędowych – w grze będą benzyniaki, diesle oraz hybrydy Plug-in z dużym zasięgiem
- Auto jest przestronne i wykonane z bardzo dobrych materiałów, ale jeśli chodzi o ergonomię, ma pewne wady
Nowy SUV VW jest większy niż Tiguan i mniejszy niż Touareg. Porównanie do Touarega może jednak wypadać różnie – zależy, gdzie się spojrzy. Oto bowiem Touareg jest SUV-em premium, a nowy model – Tayron – jest autem bardziej praktycznym, pewnie bardziej uniwersalnym, na pewno rodzinnym. Tayron ma mniejsze silniki niż Touareg, który może być wyposażony w różne jednostki napędowe, pod warunkiem jednak, że będzie to jeden z motorów 3.0V6. Tayron jest skromniejszy, może mieć benzyniaka 1.5 eTSI albo 2.0 TSI, ewentualnie hybrydę albo 2-litrowego diesla. Za różnicami w napędach idą różnice w cenach aut – w podstawowych wersjach pewnie przekraczające 100 tys. zł, oczywiście Tayron będzie tańszy.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoTayron ma na pewno większy bagażnik, jest bardziej rodzinny. Touareg jest 5-miejscowy, nowy Tayron występuje także jako 7-seater.
- Przeczytaj także: Jeździłem japońskim SUV-em z dieslem. Polacy zamawiają w ciemno
Volkswagen Tayron "ekstremalnie przestronny"
Według przedstawicieli producenta Tayron jest ekstremalnie przestronny, a także najbardziej komfortowy i najnowocześniejszy w swojej klasie. Występuje zarówno w wersji 5-osobowej jak i 7-osobowej, z napędem na przód albo 4x4. Może być napędzany silnikiem benzynowym, dieslem, będą też (różne) wersje hybrydowe. Wiadomo: wszystkiego pogodzić się nie da, bo się nie zmieści, a zatem Tayrona z napędem hybrydowym w kompletacji 7-osobowej raczej nie będzie. Niemniej wybór wersji, jakie ostatecznie trafią na rynek, i tak będzie przebogaty.
Aby w prosty sposób wyjaśnić, co to za samochód, można stwierdzić, że jest to ten sam segment, którego przedstawicielem jest Skoda Kodiaq. Najpewniej to właśnie sukces rodzinnego SUV-a czeskiej marki stoi za koncepcją, aby także Volkswagen miał w ofercie taki samochód w miejsce Tiguana Allspace'a.
Z pewnością w porównaniu do Skody, Tayron może pochwalić się gadżetami, których na pokładzie czeskiego SUV-a się nie uświadczy, niemniej wynik bratobójczej wojny (czy też rywalizacji) jest nie tak łatwy do przewidzenia. Bo na pierwszy rzut oka Tayron ma wiele zalet, ale ma też i wady. Ale po kolei.
Miejsca dużo, fajne materiały... za dużo gadżetów?
Volkswagen chce, aby Tayron był pojazdem nie tylko najnowocześniejszym, lecz także najbardziej zbliżonym do klasy premium w swojej kategorii cenowej. Po materiałach wykończeniowych wersji pokazanych na przedpremierowej prezentacji widać dobrze, że dla niemieckiej marki jest to ważny model. Zwracają uwagę świetne tapicerki, deska rozdzielcza wykończona sztuczną skórą, panele wykończone prawdziwym drewnem, zaawansowane oświetlenie wnętrza... W Tayronie siedzi się wygodnie i ma się poczucie przestrzeni wokół siebie, z tyłu przestrzeń na nogi – przy siedziskach odsuniętych maksymalnie do tyłu – jest wręcz luksusowa.
Selektor trybów jazdy, jako że Tayron nie będzie dostępnywyłącznie z automatyczną skrzynią biegów, powędrował pod kierownicę i wygląda tak jak analogiczny selektor w Skodzie Kodiaq. To się chwali – nie ma powodów, aby tego rodzaju joystickiem zabierać miejsce na tunelu środkowym. Pokrętło na tunelu środkowym pomiędzy fotelami ma łatwo zmieniane funkcje, można na przykład służyć jako pokrętło głośności. No nareszcie… Aby jednak te wszystkie plusy nie przesłoniły nam minusów, warto wspomnieć o niedociągnięciach.
W moim przekonaniu takim niedociągnięciem (ten, kto to wymyślił, powinien… mniejsza o to) jest pozostawienie wirtualnych suwaków pod ekranem: są to suwaki do kontroli temperatury wnętrza oraz głośności. Na tym etapie (już chyba ostatnim) rozwoju projektu „pełna cyfrowość w kokpitach samochodów VW” suwaki są już podświetlone, co nie zmienia jednak faktu, że jest to rozwiązanie niewygodne. Dla odmiany w Skodzie Kodiaq udało się wygospodarować miejsce na odseparowany, manualnie sterowany za pomocą pokręteł i przycisków panel klimatyzacji. A co do bardzo udanego pokrętła o zmiennych funkcjach, to w Volkswagenie są to trzy funkcje do wyboru, w Skodzie jest ich więcej. W Kodiaqu lepiej też – moim zdaniem – przemyślano miejsce na telefony.
- Przeczytaj także: Jeździłem 7-miejscowym chińskim spalinowym minivanem za 149,9 tys. zł. Oniemiałem na widok wnętrza
Volkswagen Tayron – najnowocześniejsza technika na pokładzie
Tayron to i owo przejął z Touarega – m.in. projektorowe, komputerowo sterowane oświetlenie LED Matrix, które poza miastem pozwala jechać na "długich" bez oślepiania innych użytkowników drogi. Nie w standardzie, ale to duża rzecz. Tayron ma też komplet najnowocześniejszych układów asystujących kierowcy – w tym ostrzeganie przed otwarciem drzwi, jeśli z tyłu nadjeżdża inny pojazd, np. rower. We wnętrzu rzuca się w oczy wielki ekran – jest on naprawdę duży – służący m.in. jako interfejs użytkownika. Takiego ekranu w Skodzie Kodiaq nie znajdziesz. Ekran 15-calowy jest opcją, w standardzie będzie mniejszy – a więc jest wybór, przy czym osobiście wybrałbym 13 cali, nawet gdyby większy ekran nie wymagał dopłaty. W Tayronie znajdziemy też elektrycznie uruchamianą blokadę drzwi "na dzieci". Możemy dokupić opcję pneumatycznego masażu "zaszytego" w fotelach. W aucie, zwłaszcza jeśli nie poskąpimy grosza na opcje, może być naprawdę supernowocześnie i luksusowo.
Volkswagen Tayron: wybierasz spośród siedmiu napędów
Podstawowa wersja tego SUV-a będzie mieć 1,5-litrowy silnik benzynowy eTSI – czyli współpracujący z układem mikrohybrydowym. Trudno powiedzieć, jak taki napęd sprawdzi się w dużym SUV-ie, ale wnosząc po tym, jak zachowuje się w innych modelach koncernu, będzie to opcja oszczędna. Napęd ten, o ile nie przeciążony, potrafi naprawdę mało palić – zobaczymy. W każdym razie w tym układzie znajduje się urządzenie pełniące funkcję alternatora, rozrusznika oraz silnika wspomagającego jednostką spalinową. Całość działa pod napięciem 48 woltów, energia odzyskiwana z hamowania silnikiem gromadzona jest w baterii litowo jonowej. Moduł pełniący funkcję rozrusznika i silnika elektrycznego oraz alternatora połączony jest z silnikiem spalinowym za pomocą paska. Wbrew pozorom nie jest to już zupełnie nowy pomysł, wiadomo już, że sprawdza się.
Będą też dwa silniki benzynowe 2.0 TSI – opcja 204-konna i 265-konna współpracujące z napędem 4x4. Będą dwie hybrydy Plug-in – 204 KM i 272 KM – obie z napędem tylko na przód i tylko w wersji pięcioosobowej. Będzie też coś dla tradycjonalistów – dwa diesle: słabszy 150-konny i mocniejszy 193 KM z napędem 4x4. Trudno powiedzieć, czy potencjalni klienci czekają jeszcze na diesle, będzie to jednak jakaś opcja – z pewnością tańsza niż hybryda Plug-in i oszczędniejsza niż 2.0 TSI.
W każdym razie tak bogata liczba wersji napędowych jest istotną przewagą Volkswagena nad podobnej wielkości SUV-ami wielu innych marek – choćby Renault.
W kwestii napędów warto wspomnieć też o zaawansowanym układzie przeniesienia napędu, który robi wszystko, aby oszczędzać paliwo. W mieście, a także w dobrych warunkach drogowych poza miastem, Tayron 4x4 działa jak samochód z napędem na przód; kiedy pojawi się większe obciążenie albo śliskość nawierzchni, wtedy dołącza się napęd na tylne koła.
- Przeczytaj także: Jeździłem już nową Toyotą Camry. Byłaby idealna, gdyby nie jedna rzecz
Pociągniesz mały jacht albo przyczepę z koniem
Tayron może pociągnąć przyczepę o masie 2,5 tony. To mniej niż Touareg, który pociągnie 3,5t, ale wciąż dużo. Ten, kto zamówi samochód z hakiem holowniczym, będzie miał do dyspozycji asystenta cofania z przyczepą – system, który zwalnia kierowcę z kombinowania, jak wycofać samochodem z przyczepą po łuku – auto pomoże, pokręci kierownicą za kierowcę.
Reasumując...
To wszystko brzmi nieźle, jednak pojawia się pytanie: czy warto dopłacać do Tayrona (cen jeszcze nie ma, ale będzie on o kilka proc. droższy niż np. Skoda), skoro jest Skoda Kodiaq? Pewnym problemem nowego Volkswagena jest to, że gdyby pozbawić go logotypów, byłby trudno rozpoznawalny. Czeski SUV tego problemu nie ma, a dodatkowo jego deska rozdzielcza wydaje się bardziej ergonomiczna, zaś ilość miejsca we wnętrzu jest podobna. Tayron zyskuje przewagę, jeśli ktoś planuje kupić auto lepiej wyposażone, mające na pokładzie elementy wprost zapożyczone z klasy premium – wtedy nie ma wątpliwości, że wybór VW ma sens, ale za to potrzebny jest grubszy portfel.
Ciekawe, czy Tayron nie pojawia się zbyt późno.
Prawdopodobnie auto będzie można zamówić już w tym roku, a odebrać pewnie około marca.
- Przeczytaj także: Jeździłem nowym Mitsubishi Outlanderem. Ma duży silnik spalinowy i jeździ nim Jan Paweł. Ten najsłynniejszy