• UE pragnie uniezależnić się od importu minerałów potrzebnych do produkcji samochodów na prąd, ale pomysł wpisania pochodnych litu na listę substancji niebezpiecznych może storpedować te plany
  • Niektóre pochodne litu uznawane są za substancje niebezpieczne, ale w UE nie jest to formalnie uregulowane
  • Ostateczne decyzje mają zapaść w ciągu kilku miesięcy. Od nich zależy być albo nie być niektórych europejskich fabryk
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu

Jeden z największych amerykańskich producentów litu, firma Albermarle Corp., ma fabryki na całym świecie, także w Europie. Im bliżej potencjalnej decyzji Komisji Europejskiej o wpisaniu pochodnych litu (chodzi konkretnie o węglan litu, chlorek litu i wodorotlenek litu) na listę substancji niebezpiecznych, tym firma wyraźniej daje do zrozumienia, że jeśli taka decyzja zapadnie, zamknie fabrykę w Langelsheim w Niemczech.

Lit niezbędny do budowy baterii trakcyjnych

Lit jest obecnie pierwiastkiem kluczowym w produkcji baterii do samochodów elektrycznych, w dodatku jest on wykorzystywany w ogromnych ilościach. Sam lit nie występuje w przyrodzie w czystej postaci. Substancje docelowo wykorzystywane w produkcji akumulatorów, a także ich poszczególne części, powstają w takich fabrykach jak właśnie istniejący od ponad 100 lat zakład w Langelsheim.

Sam lit jest od 2020 r. na europejskiej liście materiałów strategicznych. Bez litu i bez przetwarzania pochodnych tego pierwiastka nie ma mowy o realizacji planów ograniczenia emisji CO2. Co ważne, Unia Europejska chce być niezależna od importu strategicznych surowców, nie tylko węglowodorów, a do 2025 r. chciałaby być samowystarczalna w kwestii produkcji baterii do elektryków. I w takim momencie pojawia się propozycja, aby uznać pochodne litu za materiały niebezpieczne.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Pochodne litu naprawdę szkodliwe dla zdrowia

Z medycznego punktu widzenia np. chlorek litu jest substancją niebezpieczną: jego opary uszkadzają układ nerwowy człowieka, niszczą płuca, nerki, powodują ciężkie podrażnienia skóry i oczu. Z drugiej strony przywołana niemiecka fabryka firmy Albemarle w Langelsheim z takimi substancjami ma do czynienia od dziesiątek lat.

To tak jak z cząstkami stałymi emitowanymi przez silniki benzynowe wyposażone w bezpośredni wtrysk paliwa. Mówiąc brutalnie: przez lata nikomu to nie przeszkadzało, bo są one tak małe, że – w przeciwieństwie do cząstek stałych wydalanych przez silniki Diesla – niewidoczne. Nikomu to nie przeszkadzało, najwyżej... czasem ktoś przedwcześnie umarł na raka. Aż zrobiło się o tym głośno i w benzyniakach pojawiły się kosztowne filtry cząstek stałych...

Jeśli lit będzie niebezpieczny, to nie będzie "zerowej emisji"

Z pochodnymi litu zapewne jest podobnie jak ze spalinami tradycyjnych samochodów: narażenie na kontakt z tymi substancjami jest z pewnością szkodliwe, jednak alternatywą jest wzrost kosztów i cios w elektromobilność oraz koniec marzeń o uniezależnieniu UE od importu towarów niezbędnych do produkcji akumulatorów trakcyjnych. Wprawdzie uznanie pochodnych litu za substancje niebezpieczne nie wyklucza ich importu przez kraje UE ani nawet nie wyklucza produkcji litu w UE, ale nakłada nowe, niezwykle drogie w utrzymaniu procedury dotyczące produkcji, transportu i przechowywania.

Cytowani przez agencję Reuters przedstawiciele producenta litu w UE mówią niemal wprost: jeśli to zrobicie, zamykamy.

Teraz Komisja Europejska ma problem: albo uzna, że pochodne litu nie są wcale aż tak szkodliwe, albo EU z uzależnienia od ropy wpadnie w uzależnienie od importu litu i gotowych baterii. Finalna decyzja ma zapaść na przełomie 2022 i 2023 r.

A wy co byście wybrali?