• Unia Europejska zmieni już w 2025 r. sposób obliczania emisji CO2 przez samochody z napędem plug-in
  • Najpóźniej w 2027 r. dane homologacyjne dotyczące zużycia paliwa i emisji hybryd plug-in mają być całkowicie zgodne z rzeczywistością
  • Oznacza to, że hybrydy plug-in stracą status pojazdów niskoemisyjnych
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu

Kilka lat temu na łamach AŚ dość brutalnie zażartowałem sobie z danych technicznych testowanego chwilę wcześniej luksusowego SUV-a z hybrydowym napędem plug-in. To był całkiem miły samochód: napęd na cztery koła, prawie 400 koni mechanicznych mocy, dopuszczalna masa całkowita ponad 2,5 tony, zużycie paliwa według producenta… 2,1 l/100 km. Niechby ten samochód palił i 4 litry na 100 km – byłby cudowny! Niestety, na autostradzie trzeba było rozglądać się za stacją najpóźniej po dwóch godzinach jazdy i pokonaniu 280 km. I to wcale nie dlatego, że miał ów SUV zbiornik paliwa o pojemności sześciu litrów! Zbiornik normalny, tylko samochód palił jak smok. Taki baby-tank. Szybko zostałem pouczony przez PR producenta, że na zużycie paliwa podawane w danych technicznych producent nie ma wpływu, takie są przepisy. Określając homologacyjne zużycie paliwa i emisję hybrydy plug-in, bierze się pod uwagę nienaturalne, idealne warunki – silnik spalinowy działa tylko jako napęd uzupełniający. Gdybym ciągle w domu ładował akumulator i nie oddalał się od gniazdka dalej niż na 35 km, samochód paliłby np. 2,5 litra, a może nawet mniej. A ja pojechałem w trasę i się dziwię…

Kupują auta z dopłatą. Nawet nie rozpakowują kabla

Z czasem na temat rzekomej niskoemisyjności hybryd plug-in powstawało coraz więcej druzgocących raportów. Jedna z firm nadzorujących największe floty firmowe w Wielkiej Brytanii zebrała dane, z których jasno wynikało, że w przypadku większości hybryd plug-in ich użytkownicy ani razu nie użyli kabla do ładowania. To, po co kupili samochody z takim napędem? Bo były tańsze niż zwykłe pojazdy spalinowe – rząd Wielkiej Brytanii hojnie dotował samochody "niskoemisyjne".

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Najnowsze dane zebrane przez ICCT (Międzynarodowa Rada ds. Czystego Transportu) wskazują na to, że samochody plug-in użytkowane prywatnie emitują trzy razy więcej CO2, niż wynika to z ich danych technicznych, w związku z czym spalają trzy razy więcej paliwa niż w oficjalnych testach. W przypadku aut służbowych jest jeszcze gorzej: na prądzie przejeżdżają zaledwie 11-15 proc. pokonywanego dystansu. Aby uzyskać wyniki spalania i emisji na poziomie zbliżonym do danych technicznych, powinny na prądzie przejeżdżać 70-85 proc. pokonanego dystansu.

Hybrydy plug-in dorobiły się określenia: "fałszywe elektryki". "Elektryki", bo mogą jeździć na prądzie. "Fałszywe", bo tylko na krótkich dystansach, a poza tym: komu by się chciało ciągle je ładować?

Koniec statusu "pojazdy niskoemisyjne" dla hybryd plug-in już wkrótce

Już w 2025 r. UE zmieni zasady obliczania zużycia paliwa przez hybrydy plug-in, obniżając nierealistyczny współczynnik określający dystans, jaki te pojazdy teoretycznie pokonują na prądzie. Zużycie paliwa przez silnik spalinowy będzie brane pod uwagę w większym stopniu. Postanowiono też, że zmiany wprowadzone w 2025 r. będą miały charakter przejściowy – w 2027 r. sposób obliczania zużycia paliwa i emisji zostaną zmienione po raz kolejny, aby teoria w pełni spotkała się z praktyką. Aby to osiągnąć, w 2024 r. współczynniki określające udział silników spalinowych w napędzaniu hybryd plug-in zostaną skorygowane o dane, które spływają z komputerów pokładowych pojazdów będących w faktycznym użyciu.

Hybryda plug-in: wymówka dla zamożnych

W teorii hybrydy plug-in to pojazdy stworzone dla kierowców świadomych niekorzystnego wpływu silników spalinowych na klimat, którzy jednak nie mogą (nie chcą?) poddać się wyrzeczeniom związanym z użytkowaniem samochodu, w którym jedynym źródłem energii jest akumulator. Hybryda plug-in w teorii jeździ głównie na krótkich dystansach (jak zresztą większość samochodów) i w związku z tym większość dystansu pokonuje, korzystając z energii zgromadzonej w ładowanym z gniazdka akumulatorze – na silniku elektrycznym. Napęd spalinowy przejmuje główną rolę jedynie na dłuższych trasach. Auta tego typu dotowane były w wielu krajach (także w Polsce!) lub wciąż są dotowane jako niskoemisyjne.

W praktyce to założenie pozwoliło producentom zaproponować klientom luksusowe, ciężkie pojazdy o wysokiej mocy, które jednak nie były obciążone kosztami wynikającymi z unijnych ograniczeń emisji CO2. Koszty spadły na mniejsze pojazdy, których wpływ na środowisko w praktyce jest niższy. Tak skonstruowane przepisy (obok wielu innych) w praktyce doprowadziły do "wyginięcia" małych samochodów, które stały się zbyt drogie.

Amatorzy zwykłych hybryd mogą spać spokojnie

Zmiany, które w praktyce usuną hybrydy plug-in z listy samochodów niskoemisyjnych nie dotkną zwykłych hybryd, które ładują się same. Ich użytkownicy nie mają możliwości ograniczenia użycia napędu elektrycznego, który sterowany jest automatycznie.