EV Wiadomości AXA wywołała nietypowy pożar w Tesli. Firma tłumaczy się z dziwnego crash testu

AXA wywołała nietypowy pożar w Tesli. Firma tłumaczy się z dziwnego crash testu

Francuska firma ubezpieczeniowa przeprowadziła widowiskowy test zderzeniowy Tesli Model S, który miał pokazać, do czego może doprowadzić wypadek z udziałem samochodu elektrycznego. Problem w tym, że była to próba "pod tezę", a w aucie zabrakło kluczowego elementu. AXA tłumaczy się teraz z "elektrofobii", którą jej zarzucono.

Test zderzeniowy Tesli przeprowadzony przez firmę AXA
Zobacz galerię (7)
AXA Insurance
Test zderzeniowy Tesli przeprowadzony przez firmę AXA

Było wszystko, co musiało być – dachująca żółta Tesla, efektowne płomienie i oklaski. Niestety, przed wykonanym pod koniec sierpnia br. widowiskiem AXA nie zadbała, by poinformować publiczność, że to nie prawdziwy test zderzeniowy, lecz przeprowadzona według scenariusza symulacja, i na firmę wylano wiadro pomyj.

Płonąca Tesla po crash teście w Szwajcarii
Płonąca Tesla po crash teście w SzwajcariiAXA Insurance

Tesla zapłonęła, choć nie miała akumulatora

Tak naprawdę za płomienie, które pojawiły się po rozbiciu (czyt. wystrzeleniu w powietrze) Tesli Model S, odpowiada zespół pirotechników. Zainstalowane w samochodzie ładunki zostały zdetonowane zdalnie, a w Tesli nie miało nawet się co zapalić, bo ze względów bezpieczeństwa przed próbą zderzeniową zostały z niej wymontowane wszystkie elementy układu elektrycznego, w tym trudny do ugaszenia akumulator.

AXA zebrała niepochlebne recenzje – widzowie odczytali ustawiony test zderzeniowy jako próbę przestrzeżenia społeczeństwa przed samochodami elektrycznymi. Szwajcarski oddział firmy odniósł się do zarzutów w komunikacie prasowym: "Żałujemy, że tegoroczna edycja testów zderzeniowych mogła wywołać mylne wrażenie na temat elektromobilności lub nieporozumienia".

Przeczytaj: Pojechałem "elektrykiem" do polskiego "piekła". Było strasznie?

Jaki był cel sztucznie wznieconego ognia w Tesli?

Francuski ubezpieczyciel zapewnia, że chodziło jedynie o pokazanie, jak może skończyć się wypadek z udziałem samochodu elektrycznego i zachęcenie kierowców do zachowania bezpieczeństwa na drodze. Przyznaje i przeprasza za to, że "opublikowane obrazy wyjęte z kontekstu" wywołują wrażenie, jakby był to prawdziwy pożar.

Tesla po dachowaniu
Tesla po dachowaniuAXA Insurance

Sprawdź: Niebezpieczne wraki samochodów elektrycznych. Palą się wiele razy!

Jednocześnie firma AXA twierdzi, że przeprowadzony w Szwajcarii test zderzeniowy był potrzebny, bo według jej danych "kierowcy samochodów elektrycznych powodują o 50 proc. więcej kolizji, w których doprowadzają do uszkodzeń własnych pojazdów, niż kierowcy konwencjonalnych samochodów z silnikami spalinowymi". Celem było... zwrócenie uwagi na ten problem. Udało się?

Autor Krzysztof Grabek
Krzysztof Grabek
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji