• Rowery elektryczne zyskują na popularności, a niektórzy chcą nimi jeździć szybciej niż daje fabryka
  • Zdejmowanie blokad ma za zadanie zwiększyć osiągi roweru, ale niewielu wie, że taki zabieg automatycznie wymaga rejestracji i ubezpieczenia, a rower staje się motorowerem
  • Jazda takim pojazdem to większe wymagania i kary. Za niektóre przewinienia odpowiada się jak za jazdę samochodem

Jeszcze do niedawna zwiększaniem mocy i wyglądu poddawane były głównie samochody, motocykle i ciężarówki. To tam są silniki, z których można wycisnąć więcej, niż "dała fabryka", a możliwości zmian są wręcz nieograniczone. W innych urządzeniach prędkość zależała w dużej mierze od sił nóg, dlatego fani rowerów mogli zmieniać zębatki, ale przede wszystkim musieli mieć dobrą kondycję, by jechać szybciej. I nie groziły im za to konsekwencje prawne.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Rowery elektryczne mogą jeździć 50 km/h i więcej

Teraz to się zmienia, odkąd popularnością cieszą się urządzenia transportu osobistego, które mają silniki elektryczne. One mogą jechać szybko bez większego treningu siłowego, choć, by tak się stało, najpierw trzeba zdjąć blokady nałożone przez producenta.

To nie jest trudne, często wystarczy zmienić oprogramowanie, czego można dokonać w domowym zaciszu. Wówczas taki rower jedzie 40 - 50 km/h, a czasem i szybciej. Niestety, nie tylko na drogach, ale także na ścieżkach rowerowych.

Na nich co prawda nie ma ograniczeń prędkości, ale w rowerach elektrycznych silnik może wspomagać rozpędzanie jednośladu do 25 km/h, a dalsze zwiększanie prędkości musi odbywać się jedynie za pomocą siły mięśni. Nietrudno jednak zgadnąć, że rozpędzenie ciężkiego elektrycznego roweru do 60 km/h jest bardzo trudne bez wsparcia prądu.

Elektryczny rower MTB z napędem Bosch SX Foto: Maciej Brzeziński / Auto Świat
Elektryczny rower MTB z napędem Bosch SX

Zdjąłeś blokadę w rowerze? To musisz zarejestrować i ubezpieczyć

Co, gdy rower ma zdjęty ogranicznik prędkości albo jego silnik ma więcej niż 250 W? Wtedy to już nie jest rower, a motorower i to do prędkości 45 km/h, a powyżej jest już motocyklem.

Takie traktowanie jednośladów przez prawo wiąże się też z dodatkowymi wymaganiami. Każdy motorower i motocykl musi być zarejestrowany i ubezpieczony, by móc poruszać się po drogach publicznych. Mało tego, do jego prowadzenia należy mieć minimum prawo jazdy kategorii AM, A, B lub T. Nie można z niego korzystać na drogach rowerowych i należy mieć kask. Dodatkowo konsekwencje prowadzenia takiego pojazdu pod wpływem alkoholu są takie jak za jazdę samochodem pod wpływem.

Kierujący rowerem traktowanym, jako motocykl musi już mieć uprawnienia do jazdy takim jednośladem, czyli przynajmniej kategorię A1.

Mocny rower elektryczny jest traktowany jak skuter albo motorower, a nawet jako motocykl! Foto: Auto Świat
Mocny rower elektryczny jest traktowany jak skuter albo motorower, a nawet jako motocykl!

Za spowodowanie wypadku konsekwencje mogą być poważne

Największy problem może mieć ktoś, kto takim podkręconym rowerem spowoduje wypadek, w którym ktoś odniesie obrażenia albo – co gorsza – zginie. Wtedy biegły sprawdzi urządzenie i uzna, czym było w świetle prawa. Taki kierujący odpowie wtedy oczywiście za spowodowanie wypadku, ale także za jazdę pojazdem niezgodnym z przepisami ruchu drogowego i prowadzenie bez odpowiednich uprawnień, jeśli rzeczywiście takich nie ma. Za to grozi nawet więzienie.

Zdjęcie blokady w rowerze otwiera więc drogę do większej prędkości, ale wymaga też dodatkowych obowiązków, których zapewne większość rowerzystów nawet nie jest świadoma, a jeśli jest, to tego nie robi, bo to wiąże się z dodatkowymi, często wysokimi kosztami.