- MAN TGE powstaje w Polsce. Dokładnie w zakładach Volkswagena we Wrześni
- W ofercie znajdował się już od dłuższego czasu, ale teraz mieliśmy okazję mocno przetestować wersję 4x4
- To dostawczak do zadań specjalnych, który musi sobie poradzić w naprawdę trudnym terenie. Jak sobie poradził? Mamy sporo ciekawych wniosków
- Wyjazd na prezentację był w pełni opłacony przez producenta, ale nie miał on wglądu w publikowany materiał
Jaki zatem dostawczak poradzi sobie w trudnym terenie? Taki, który ma napęd 4x4. Pokazał to ostatnio MAN, prezentując gamę swoich pojazdów dostawczych TGE z napędem na cztery koła, produkowanych w fabryce we Wrześni.
Mówiąc o gamie pojazdów dostawczych należy zaznaczyć, że jest ona znacznie szersza niż w przypadku samochodów osobowych. W osobówkach mamy najczęściej 3-4 rodzaje karoserii (hatchback, liftback, kombi, sedan). W samochodach dostawczych wersji nadwoziowych jest znacznie więcej – są furgony (czyli tzw. blaszaki), kombi i minibusy (do przewozu osób z nadwoziem oszklonym), tzw. podwozia otwarte, czyli sama kabina z ramą, na której można dobudować nadwozie specjalne, np. pomoc drogowa, wóz strażacki.
Dostawczaki MAN-a, podobne jak innych firm, występują z kilkoma rozstawami osi (od 3640 do 4490 mm) oraz z trzema wysokościami dachu furgonów.
Mimo tej różnicy współczesne dostawczaki mają wiele wspólnego z samochodami osobowymi. To przede wszystkim kabina i systemy zapewniające komfort i bezpieczeństwo jazdy.
W zamierzchłych czasach, kiedy na naszych drogach królowały Żuki, Nysy, Tarpany, NRD-owskie Robury, czy czeskie Avie, kabiny aut dostawczych były proste, wręcz prymitywne, komfort jazdy był niski, hałas wysoki, a kierowca cieszył się jeśli zimą działało ogrzewanie.
Przeczytaj także: Takiego GTi jeszcze nie było. Widziałem nowego Peugeota E-208 GTi
Teraz wnętrza aut dostawczych w niczym nie różnią się od tych, jakie znamy z osobówek, a komfort bywa nawet wyższy (np. pneumatyczne fotele, ogrzewanie postojowe). W nowych MAN-ach TGE dostępnych jest aż 27 systemów wspomagających kierowcę, m.in. aktywny tempomat, asystenci parkowania, monitorowanie martwego pola, asystent stromego zjazdu, rozpoznawanie znaków drogowych.
Napęd 4x4 ma mechaniczną blokadę dyferencjału. Kiedy to się przydaje? Wtedy, gdy na śliskiej lub nierównej nawierzchni dojdzie do takiej sytuacji, że tylko jedno koło ma przyczepność. Bez blokady drugie koło (to bez przyczepności) na tej samej osi przejmie wtedy cały moment obrotowy, zacznie się obracać i auto nie ruszy z miejsca. Po załączeniu blokady cały moment skierowany będzie na koło mające przyczepność i samochód ruszy do przodu.
Możliwości stałego napędu 4x4 zaprezentowano na specjalnej platformie ze stromym podjazdem i zjazdem.
Na autodromie mogliśmy sprawdzić, jak MAN TGE 4x4 radzi sobie poza utwardzonymi drogami, na nawierzchniach piaszczystych, na stromych podjazdach i zjazdach, poruszając się w terenie o dużym nachyleniu bocznym.
Widoczność z miejsca pracy kierowcy jest dobra, orientację w terenie zapewniają nawigacja, duże boczne lusterka oraz kamera cofania wyświetlająca linie ułatwiające manewrowanie. Aktywowanie asystenta zjazdu ze stromego wzniesienia następuje po naciśnięciu przycisku pod deską rozdzielczą. Jedyne na co kierowca musi zwracać uwagę to bardzo duże poprzeczne garby – samochód może się na nich zawiesić. Prześwit MAN-a TGE wynosi 19 cm i do poruszania się w terenie powinno to wystarczyć. Duże garby należy pokonywać częściowo omijając je bokiem, samochód dobrze znosi boczne przechyły.