Czuję respekt, kiedy zbliżam się do majestatycznej, opadającej ku tyłowi niczym w łodziach motorowych, sylwetki Ghosta. Wyniosła atrapa chłodnicy, na szczycie której połyskuje figurka Spirit of Ecstasy, przypomina bramę świątyni. Zza jej pionowych kolumn dociera szmer jednego z najbardziej kulturalnych silników na świecie – benzynowego V12.
To właśnie ta wyrafinowana maszyneria sprawiła, że dziś na podjeździe pałacu w Klimontowie spotkały się Rolls-Royce Ghost oraz BMW M760. Łapię za solidną klamkę uchylanych pod wiatr tylnych drzwi i ląduję na pachnącej skórze. Wyciągam stopy na puszystym dywaniku Rollsa i mam wrażenie, że powinienem zdjąć buty, żeby nie bezcześcić świątyni motoryzacyjnego luksusu. Miejsca jest tak dużo, że wystarczy nawet dla jegomościów z mocno przerośniętym ego.
Przenoszę się za kierownicę Ghosta i ruszam. Czuję jak puls zwalnia. Tu nie ma obrotomierza, który prowokowałby do poganiania wskazówki w stronę czerwonego pola. Szybko dochodzę do wniosku, że pośpiech upokarza. Kołyszą mnie: wyrafinowana muzyka sącząca się z 18 głośników, dostojnie poruszające się wskazówki zegarów oraz zawieszenie, które zdaje się zmieniać stan skupienia asfaltu ze stałego w płynny. Siedząc za kierownicą Rollsa, łypiesz z politowaniem na tych, którzy pędzą na złamanie karku za kolejną złotówką. Spoglądasz na wskaźnik rezerwy mocy, która zwykle jest wykorzystywana w 25 proc. i nie sprawdzasz nerwowo stanu konta, ponieważ równie trudno zachwiać twoją fortuną, jak monumentalną, 2,5-tonową karoserią Ghosta.
Choć jest to wbrew charakterowi Rolls-Royce’a, 570 KM nie daje mi spokoju. Potężna limuzyna unosi przód niczym łódź startująca z portu w Monako i dynamicznie, ale po cichu, z dostojnością należną 111-letniej historii tej marki zaczyna nabierać prędkości. Nie ma na świecie drugiego takiego samochodu, który z podobnym wdziękiem potrafiłby rozpędzić się do „setki” w 5,1 s. Czuję pewne obawy, wchodząc z nienaturalną dla Rollsa prędkością w zakręt. Nadwozie mocno się przechyla, ale tylko do pewnego stopnia.
Jeśli do tego przywykniesz, nabierzesz zaufania do cienkiej jak rękojeść berła kierownicy oraz rozmiękczonego olejowymi poduszkami zawieszenia. Mimo że pod nobliwą powłoką Rollsa kryje się 8-stopniowa skrzynia biegów ZF, która słucha podpowiedzi systemu nawigacji, to i tak każdy manewr musisz planować jak kapitan statku. Powinienem odpuścić, bo jeszcze ktoś zobaczy pędzącego Rollsa i od razu się wyda, że nie jestem jego właścicielem. Problem w tym, że możesz spowolnić swoje życie do tempa narzucanego przez Ghosta dopiero wtedy, kiedy masz taki pojazd w garażu.
Pora wyrwać się z nirwany, którą serwuje Rolls-Royce za 1,65 mln zł, i zejść na ziemię. Jeśli tak można określić zajęcie miejsca w BMW M760, które kosztuje 827 tys. zł.
Tu luksus dopuszcza ekspresyjną nowoczesność, jest bardziej techniczny. W Rollsie dominowała przestrzeń z tyłu, tymczasem w wydłużonym BMW zachowano równowagę pomiędzy komfortem siedzących z przodu i na tylnej kanapie. M760 jest też starannie wyciszone, ale nawet w najbardziej luksusowej limuzynie BMW nie mogło sobie pozwolić na tak dalekie odizolowanie od rzeczywistości. Tu kierowca powinien czuć łączność z maszyną. Właśnie zamierzam to sprawdzić.
BMW potrafiło lepiej ukryć masę 2,2 tony. Środek ciężkości powędrował w dół, bo w górnej części karoseria ma wstawki z włókna węglowego. „Siódemka” ze znaczkiem „M” rześko reaguje na polecenia kierowcy. Za pomocą jednego przycisku możemy płynącą po drodze limuzynę zamienić w matowoczarną torpedę, która rozpędza się do „setki” w 3,7 s. BMW M760, które ma pod maską moc 610 KM i napęd na cztery koła, okazuje się najdynamiczniejszą limuzyną tej klasy na świecie. Porsche Panamera Turbo S E-Hybrid (0-100 km/h w 3,5 s) odbiega jednak charakterem od klasycznego sedana.
Jeśli zdecydujesz się na sportowy tryb jazdy w BMW, otwierają się bajpasy w układzie wydechowym i szemrzące do tej pory V12 zaczyna bulgotać, prychać, grzmieć jak samochód z toru wyścigowego. Amortyzatory twardnieją, pedał gazu staje się czuły na każde muśnięcie, a cały układ napędowy napina się niczym sprinter czekający w blokach na sygnał do startu. Charakter BMW M760 można w imponującej skali dostosować do potrzeb, tymczasem Ghost żyje w swoim arystokratycznym świecie i nie ma zamiaru z niego rezygnować.
Rolls-Royce Ghost vs BMW M760 - królewska jazda
M760 to szczyt tego, co może zaproponować BMW, a w przypadku Rollsa mamy do czynienia z mniejszą limuzyną z oferty. BMW jest szybsze, nowocześniejsze, bardziej wszechstronne, ale za jego kierownicą, bez względu na to, jak będziesz się starał, nie jesteś w stanie wspiąć się do poziomu prestiżu i komfortu Rolls-Royce’a Ghosta.
BMW M760 Li xDrive | Rolls-Royce Ghost EWB | |
Silnik | benz. V12 turbo | benz. V12 turbo |
Pojemność | 6592 cm3 | 6592 cm3 |
Moc maksymalna | 610 KM/5500 obr./min | 570 KM/5250 obr./min |
Maks. moment obr. | 800 Nm/1550 obr./min | 820 Nm/1500 obr./min |
Napęd | na 4 koła/skrzynia aut. 8b | na tylne koła/skrzynia aut. 8b |
Dł./szer./wys. | 5238/1902/1479 mm | 5569/1948/1550 mm |
Bagażnik | 515 l | 490 l |
Masa własna | 2180 kg | 2520 kg |
Średnica zawracania | 12,9 m | 13,4 m |
Prędkość maks. | 305 km/h | 250 km/h |
0-100 km/h | 3,7 s | 5,1 s |
Spalanie | 12,8 l/100 km | 14,4 l/100 km |
Emisja CO2 | 294 g/km | 329 g/km |
Cena | od 827 200 zł | od 1 648 200 zł |
BMW pokazało najdynamiczniejszą limuzynę świata. Postanowiliśmy sprawdzić, jak najbardziej luksusowe BMW – M760 – wypada na tle najskromniejszego Rolls-Royce’a w ofercie, czyli Ghosta.
Ghosta i M760 łączy ten sam silnik V12, a dzieli interpretacja definicji podróżowania.
Oba silniki V12 o tej samej pojemności różnią się nieznacznie poziomem mocy i momentu obrotowego.
Czuję respekt, kiedy zbliżam się do majestatycznej, opadającej ku tyłowi niczym w łodziach motorowych, sylwetki Ghosta.
Łapię za solidną klamkę uchylanych pod wiatr tylnych drzwi i ląduję na pachnącej skórze. Wyciągam stopy na puszystym dywaniku Rollsa i mam wrażenie, że powinienem zdjąć buty, żeby nie bezcześcić świątyni motoryzacyjnego luksusu.
Wyniosła atrapa chłodnicy, na szczycie której połyskuje figurka Spirit of Ecstasy, przypomina bramę świątyni.
Menu w języku polskim jest dowodem na to, że nasz rynek stał się dla Rollsa ważny.
Uchylane pod wiatr, ciężkie jak wrota zamku tylne drzwi można zamknąć za pomocą jednego przycisku.
Tak wysublimowanych wrażeń nie zaznasz w samochodzie żadnej innej marki.
Nie ma na świecie drugiego takiego samochodu, który z podobnym wdziękiem potrafiłby rozpędzić się do „setki” w 5,1 s. Tu nie ma obrotomierza, który prowokowałby do poganiania wskazówki w stronę czerwonego pola. Szybko dochodzę do wniosku, że pośpiech upokarza.
Pora wyrwać się z nirwany, którą serwuje Rolls-Royce za 1,65 mln zł, i zejść na ziemię. Jeśli tak można określić zajęcie miejsca w BMW M760, które kosztuje 827 tys. zł.
BMW potrafiło lepiej ukryć masę 2,2 tony. „Siódemka” ze znaczkiem „M” rześko reaguje na polecenia kierowcy.
W tym wypadku nowoczesność nie ukrywa się pod oldskulowymi przyciskami.
Wskaźniki są wirtualne - wyświetlane na ekranie.
Z tylnego fotela możemy zawiadować funkcjami BMW za pomocą pilota lub tabletu.
Na zagłówkach znalazły się miękie poduszki.
W górnej części karoseria ma wstawki z włókna węglowego.
Charakter BMW M760 można w imponującej skali dostosować do potrzeb, tymczasem Ghost żyje w swoim arystokratycznym świecie i nie ma zamiaru z niego rezygnować.