- BMW M760e xDrive to jedna z najszybszych i najbardziej luksusowych limuzyn
- Hybrydowy napęd rozpędza duże i ciężkie auto do setki w ciągu 4,3 sekundy
- Projektanci zrobili wiele, aby wyróżnić swoje auto na tle konkurencji
- Samochód był użyczony przez importera, a po teście został zwrócony
Niestety, przez kilka dni, podczas których miałem do wyłącznej dyspozycji BMW M760e xDrive, korzystałem z niego głównie jako kierowca, a to wcale nie jest takie fajne. Owszem, kierowanie najszybszą wersją "siódemki", autem szybszym niż konkurencyjne hybrydowe limuzyny (A8 od Audi, S-klasa od Mercedesa), a do tego nieprawdopodobnie luksusowym i naprawdę wszystkomającym, jest absolutnie niecodziennym doświadczeniem, niemniej kierowca takiego auta bardzo szybko przekonuje się, że jeśli kogoś naprawdę stać na limuzynę za prawie milion zł, to siada on z tyłu po prawej stronie. Tam jest miejsce szefa.
BMW M760e xDrive zaskakuje na wielu poziomach. Szczerze mówiąc, najbardziej... na wejściu
Żeby było jasne: BMW M760e xDrive to limuzyna z najwyższej półki, dla której alternatywą są wyłącznie najbardziej "wypasione" limuzyny innych marek premium, a poziom komplikacji i zastosowanych rozwiązań w tym pojeździe to jest z grubsza wszystko, co dotychczas wymyślono w motoryzacji. Cel: trafić w gusta ludzi bogatych. Na pewnym etapie przed inżynierami staje problem: co tu jeszcze wymyślić, jak odróżnić się od konkurencji? I oto w BMW wymyślono automatycznie otwierane i zamykane drzwi.
Nie, nie chodzi o dociąganie niedomkniętych drzwi. Podchodzisz do auta, naciskasz przycisk na klamce i robisz krok w tył. W tym momencie drzwi delikatnie odmykają się, jakby rozglądały się wokół, a po chwili... bzzz – i już elektryczny siłownik sprawia, że auto stoi otworem. Wsiadasz, zajmujesz miejsce na fotelu – auto już wie, że jesteś w środku, a zatem bez proszenia drzwi zamykają się. Zapinasz pas, klikasz start, lekko pociągasz klamkę od napędu i ruszasz.
Aby otworzyć drzwi, musisz dotknąć panela z lewej strony deski rozdzielczej albo przycisku na drzwiach – same się otworzą. Na wszelki wypadek, gdyby coś nie zagrało, w drzwiach jest przemyślnie ukryta mechaniczna klamka – ale tak tylko na wszelki wypadek.
Szczerze mówiąc, to ta koncepcja ma jedną wadę: dla mnie irytujące jest, że aby otworzyć drzwi z zewnątrz, trzeba się cofnąć o krok – gdy człowiek stoi za blisko, drzwi się nie otworzą – czujniki pilnują, aby nie obić drogocennego lakieru. Kady kolejny etap zamykania/otwierania drzwi działa już super, a najważniejsze jest to, że nie ma tego ani Audi, ani Mercedes (przynajmniej ja się z tym wcześniej nie spotkałem).
A w ogóle to uważam, że prawe tylne drzwi powinien otwierać kierowca, za to mu płacą. Albo niech to będzie odźwierny.
BMW M760e xDrive – jak tym ruszyć?
Z technicznego punktu widzenia auto jest nadspodziewanie proste w obsłudze – przynajmniej na poziomie podstawowym. Wsiadasz, ustawiasz sobie fotel, lusterka, kierownicę, naciskasz przycisk "start", wybierasz tryb jazdy za pomocą suwaka takiego samego jak w innych "beemkach" – ot cała tajemnica. Drobiazgami, takimi jak sterowanie światłami, hamulcem "ręcznym" itp. auto zajmie się za ciebie. Nie są też kłopotem dość wyjątkowe osiągi – można jechać powolutku i płynnie, choć auto, które na pusto waży ponad 2,5 tony i mierzy blisko 5,4 metra, rozpędza się do setki w nieco ponad 4 sekundy.
Pytanie, jak często będziesz z tych osiągów korzystać, bo – przynajmniej tak było ze mną – tym samochodem wcale nie chce się szybko jeździć. Trochę dlatego, że rozsądek podpowiada: wszyscy na ciebie patrzą, chyba nie chcesz zrobić czegoś głupiego i trafić na czołówki serwisów informacyjnych? Jedziesz więc spokojnie także z tego względu, że auto jest prawdziwym mastodontem i trzeba uważać, aby nie zawadzić o krawężnik. No i – to na pewno też ma znaczenie – auto działa na kierowcę i pasażerów kojąco, uspokaja.
Jakby ktoś chciał poszaleć, to polecam jednak coś mniejszego – "piątkę", "trójkę" albo "ósemkę" – ewentualnie można ją nieco stuningować, pójdzie 300 km/h jak nic. W przypadku BMW M760e xDrive nie o to jednak chodzi, by szaleć na lewym pasie autostrady, ale by być zauważonym z dobrej strony. To jeden z powodów, które przesądziły o tym, iż nie powiem, bo nie wiem, jak ten samochód zachowuje się przy prędkości 250 km/h. Najszybciej jechałem 140.
Na marginesie: mam wrażenie, niemniej to tylko wrażenie, że Mercedes Klasy S ma delikatniej działające, bardziej komfortowe zawieszenie. Pewnie sporo zależy od wersji, a hybryda jest dość ciężka. To nie znaczy oczywiście, że BMW nieładnie tłumi nierówności. Przeciwnie – bardzo ładnie, prezes będzie zadowolony.
BMW M760e xDrive – moje VIP-y dały mi się mocno we znaki
Pasażerowie tylnych siedzeń wiele mogą. Za pomocą dotykowych ekraników, które okazują się dziecinnie proste w obsłudze, można sterować klimatyzacją (proszę cieplej w okolicach stóp, albo nie – w obszarze głowy), roletami (dachu, szyb bocznych i szyby tylnej), masażem, położeniem foteli, ekranem (można zarządzić oglądanie seansu filmowego z menu Amazona, Netflixa i in. dostawców VoD), ale też można włączyć jeden z "klimatów". I właśnie moje dzieci opanowały sterowanie tym wszystkim w pięć minut, no i się zaczęło. Niektóre tryby "klimatyczne" polegają na tym, że relaksacyjna muzyka gra w rytm obrotów silnika czy też prędkości jazdy, kierowcy uruchamia się masaż, zmieniają się kolory oświetlenia wnętrza... Niemal na pewno kierowca może "swój" masaż uruchomiony z tylnego fotela przez VIP-a zmienić lub wyłączyć, coś skonfigurować, niemniej – będąc początkującym szoferem prezydenckiej limuzyny – nie próbowałem się w te ustawienia zagłębiać, w każdym razie nie w czasie jazdy. Niech już mnie masuje ten fotel, trudno.
Jest jednak i bonus: ani razu nie usłyszałem: "Kiedy dojedziemy?:. W zamian: "Tato, możesz jechać trochę wolniej?" Choć jechałem powoli.
Muszę przyznać, że niektóre "nastrojowe" tryby jazdy w BMW M760e xDrive faktycznie wprowadzają fajny, zrelaksowany klimat w kokpicie, niemniej będę się upierał, że kierowca w tym pojeździe jest do pracy. Kierowanie autem o długości blisko 5,4 m, a co ważniejsze – o szerokości 1,95 m, wymaga podwyższonej uwagi. 195 cm szerokości (bez lusterek) to więcej niż ma niejeden ośmioosobowy minibus czy furgon, z zastrzeżeniem, że w minibusie siedzi się wysoko i wszystko widzisz z góry, a w BMW M760e xDrive siedzisz nisko. Nie chcesz wiedzieć, ile kosztują felgi do tego samochodu albo jaka jest procedura naprawy ciemnego satynowego lakieru. Masz uważać i tyle, w końcu nie jesteś kierowcą SOP-u.
BMW M760e xDrive – jak to jest zrobione?
To, co zwraca uwagę w tym samochodzie, to nieprawdopodobna wręcz liczba silniczków sterujących wszystkim – fotelami, nadmuchem ciepłego czy zimnego powietrza, kierownicą, drzwiami, roletami, zagłówkami – wszystkim. Nieprawdopodobna jest liczba elementów, które połączone tworzą jedną całość, która nie trzeszczy, nie stuka itp.
To, co szczególnie doceniłem w testowanym egzemplarzu, to brak skórzanej tapicerki – w zamian materiał, który przypomina naturalną wełnę – po prostu super. To, co wymaga przemyślenia, to jasne oparcie przedniego prawego fotela, na którym VIP opiera nogi – pozostają ślady, które potem trudno umyć, a umyć trzeba.
Świetny dźwięk – dopłata do systemu Bowers & Wilkins Diamond Surround to skromne 30 tys. zł, wydatek całkowicie nieistotny na tle całości. Tak samo, jak nieistotnym wydatkiem jest 4400 zł za szklane gałeczki w kształcie kryształów.
To wszystko – pomijając wzornictwo, bo to jest wyłącznie kwestia gustu – zrobione jest według najwyższych standardów, kunsztownie.
BMW M760e xDrive – jak to jeździ i ile pali?
Na koniec kilka zdziwień.
Po pierwsze, ten samochód dobrze skręca. W czasie jazdy z prędkością miejską czuć wyraźnie ruchomą tylną oś – trochę jak w wózku widłowym. Mięciutko i płynnie, a do tego wszędzie się zmieścisz.
Po drugie, spalanie: w mieście, przy pustym akumulatorze trakcyjnym (przy naładowanym na prądzie można przejechać kilkadziesiąt km) zużycie benzyny tego auta mieści się łatwo w 11 l/100 km. To tyle, ile spala niejeden budżetowy samochód z silnikiem o pojemności jednego litra... W BMW mamy jednak do dyspozycji 570 KM i jakieś 800 Nm momentu obrotowego. To wręcz absurdalny postęp, jeśli porównamy ten samochód do "siódemki" czy Mercedesa Klasy S sprzed 20 lat, które w mieście paliły lekko dwa razy tyle. W tej sytuacji za limuzynę w pełni elektryczną chyba bym podziękował.
BMW M760e xDrive – dla kogo ten samochód?
Na pewno nie dla mnie – nie stać mnie na utrzymanie kierowcy i w ogóle to nie ten rozmiar... kapelusza. To samochód, który kupujesz, aby podkreślić swój status albo dopieścić znakomitych gości, gdy jesteś np. właścicielem luksusowego hotelu. By mieć takie BMW, trzeba mieć nie tylko milion zł na start, ale też wiedzieć, gdzie nim pojechać, by zostało to przyjęte z aprobatą.
W każdym razie to BMW robi wrażenie.
BMW M760e xDrive – dane techniczne
Silnik: typ/cylindry/zawory | Benz. R6 2998 ccm + napęd elektryczny |
Moc/maks. mom. obr. silnika spalinowego | 381 KM/520 Nm przy 5200-6250 obr./min. |
Moc/maks. mom. obr. napędu elektrycznego | 197 KM/280 Nm |
Moc maksymalna systemowa | 420 kW (571 KM) |
Maks. moment obrotowy | 800 Nm |
Skrzynia biegów/napęd | automatyczna, 8-biegowa |
0-100 km/h; prędkość maks. | 4,3 s/250 km/h (140 km/h na napędzie elektrycznym) |
Zużycie wg WLTP (95 okt.) | 1,4-1,1 l/100 km, 23,4-26,1 kW/100 KM |
Emisja CO2 wg WLTP | 25-31 g/km (cykl mieszany) |
Poj. bagażnika/zbiornika paliwa | 525 l |
Wymiary: dł./szer/wys.; masa własna | 5391/1950/1544 mm; 2525 kg |