Auto Świat Testy Testy nowych samochodów Citroen C4 przed faceliftingiem powoli znika z salonów. W tej cenie warto się nim zainteresować

Citroen C4 przed faceliftingiem powoli znika z salonów. W tej cenie warto się nim zainteresować

Już niewiele czasu pozostało, by kupić takiego Citroena C4, jakiego widzicie na zdjęciach. To dlatego, że facelifting tego modelu stał się faktem, a to jednocześnie oznacza, że starsze modele będą wyprzedawane w bardzo kuszących cenach. Tylko czy warto jeszcze kupić taki samochód? Sprawdziłem na przykładzie wersji 1.2 o mocy 130 KM.

Citroen C4
Zobacz galerię (30)
Mateusz Pokorzyński / Auto Świat
Citroen C4
  • Nadchodzi facelifting Citroena C4, co oznacza wyprzedaż dotychczasowych egzemplarzy
  • Mimo kontrowersyjnej stylistyki, koniec kariery starszego modelu oznacza kuszące ceny
  • Wnętrze samochodu cechuje się wygodą i obszernością, z wyposażeniem z myślą o maksymalnej wygodzie
  • Tylne siedzenia oferują wiele miejsca i komfortu, a bagażnik jest przestronny i funkcjonalny
  • C4 ma skomplikowany system obsługi, ale wnętrze jest ciekawie zaprojektowane i oferuje wiele udogodnień
  • Samochód był użyczony przez importera, a po teście został zwrócony

Citroen C4 na rynku jest już cztery lata i zdążył się nieco opatrzyć na ulicach, choć jego stylistyka nawet dziś wzbudza kontrowersje. Jeden powie, że jest ładny, a drugi, że dziwny. Jednak dni takiej "twarzy" Citroena C4 są policzone, bo w najbliższym czasie do salonów ma trafić auto z odświeżoną stylistyką, którą już widzieliśmy.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Citroen C4 – awangarda się nie starzeje

Ja jednak skupię się jeszcze na modelu schodzącym z rynku, a to dlatego, że koniec kariery aktualnego modelu, to z perspektywy finansowej najlepszy moment, by się nim zainteresować. Dlaczego? Nie dość, że właśnie teraz nadchodzi moment wyprzedaży roczników, to dealerzy zechcą zrobić miejsce na nowiusieńki model po faceliftingu. Zatem po czterech latach od rynkowego debiutu sprawdziłem, czy Citroen C4 jest propozycją, którą warto się jeszcze zainteresować.

Stylistykę tego samochodu pozna już każdy. Auto jest zaprojektowane z typową dla Francuzów awangardą, która zapewniła nieco dziwnie rozrzucone światła LED z przodu i z tyłu, trochę przetłoczeń, podwyższone zawieszenie oraz sylwetka łącząca liftbacka i hatchbacka. Karoseria kształtem przywodzi na myśl SUV-a coupé. Wisienką na torcie są ładne dwie końcówki wydechu. Jest odważnie i ładnie, nawet po czterech latach od debiutu.

Citroen C4 – przede wszystkim wygoda

Środek z kolei został przemyślany pod kątem jak największej wygody, dlatego jest sporo schowków, bardzo wygodne, miękkie i obszerne fotele, a nawet szuflada na dokumenty i ewentualnie tablet, do którego przewidziano specjalny uchwyt. Można powiedzieć, że to forma trzeciego ekranu przed pasażerem, który teraz oferują głównie producenci premium. Citroen to robił, zanim to było modne.

W aucie są, poza tym dwa ekrany, z których jeden to bardzo niewielki zestaw cyfrowych zegarów, a drugi odpowiada za resztę multimediów. Zegary pokazują, co trzeba, nie ma tam żadnych zbędnych dodatków, a ich przejrzystość stoi na wysokim poziomie. Nad nim w testowej wersji MAX był jeszcze wyświetlacz HUD, który do pracy potrzebował dodatkowego wysuwanego szkiełka. Również był czytelny.

Do multimediów, które są na pokładzie, nie mam dużo do zarzucenia, choć o pewnych rzeczach muszę wspomnieć. Przede wszystkim ukrycie wielu funkcji obsługi auta w jego czeluściach, typu wyłączenie systemu Start-Stop. Dobrze, że przynajmniej jest dedykowany przycisk, by szybko wywołać menu z opcją wyłączenia tego systemu. Druga rzecz, na którą zwróciłem uwagę, to początkowe skomplikowanie menu. Po jakimś czasie jednak da się do tego systemu przyzwyczaić, wówczas obsługa jest prosta i szybka, poza chwilowymi i sporadycznymi przycięciami. Jest także osobny panel do klimatyzacji z fizycznymi przyciskami, a poniżej niego mamy dwa gniazda USB, jedno w starym wariancie A, a drugie typu C.

Ciekawie zaprojektowana jest także dolna część wnętrza, ponieważ wsiadając do auta, napotykamy na spory próg od środka auta. On jest na tyle wysoki i szeroki, że wsiadanie do C4 kojarzy mi się z wchodzeniem do wanny. Taka konstrukcja powoduje, że dość wysoko trzeba podnieść nogę, wysiadając z auta.

Citroen C4 – to auto naprawdę rodzinne!

Tylny rząd siedzeń, podobnie jak z przodu, ma bardzo miękką i wygodną kanapę oraz sporo miejsca zarówno na nogi, jak i na głowę (osoby o wzroście powyżej 190 cm mogą zacząć narzekać). Pasażerowie są w stanie tutaj przebyć wygodnie nawet długą trasę, w czym pomaga też osobne wyjścia nawiewu, identyczny zestaw gniazd USB, jak z przodu i podłokietnik.

Kufer w Citroenie C4, oferując 380 l, mieści się w średniej dla tej klasy aut. Ma podwójną podłogę, otwór na narty i bardzo regularne kształty, ułatwiające jego zapełnienie. Po opuszczeniu oparć kanapy tworzy się płaska podłoga, a wielkość bagażnika rośnie do 1250 l.

Citroen C4 – pod maską stary znajomy

Pod maską testowanego egzemplarza jest znany silnik 1.2 o mocy 130 KM i mający 230 Nm momentu obrotowego. Motor ten połączono z automatyczną ośmiobiegową skrzynią biegów. Układ ten zapewnia sprint do "setki" w 9,4 s, a prędkość maksymalna wynosi 200 km na godz.

Muszę przyznać, że taka moc jest bardzo optymalnym rozwiązaniem do C4, a wszystko dzięki bardzo rozsądnej masie własnej, wynoszącej 1278 kg. Auto jest więc sprawne, choć skrzynia biegów raczej nie ma ochoty na szybkie zmiany przełożeń i kickdowny. Większość użytkowników jednak będzie zadowolona z codziennej dynamiki.

Silnik 1.2 szczyci się także ograniczonym apetytem na paliwo. Przy czterech osobach na pokładzie i maksymalnie wypełnionym bagażniku, auto na autostradzie spala 6,8-7,5 l/100 km, a na drodze krajowej do 6 l/100 km. Można więc przyjąć, że bez dużego obciążenia będzie palił o 0,5 l/100 km mniej. W mieście z kolei, gdzie jeździłem głównie w pojedynkę, spalanie wyniosło 8,2 l/100 km. W sumie całe średnie spalanie testowe na dystansie ok. 1100 km wyniosło 6,8 l i obejmowało w głównej mierze jazdę po autostradzie (ok. 500 km) i drogach krajowych (ok. 400 km).

Citroen C4
Citroen C4Mateusz Pokorzyński / Auto Świat

Citroen C4 – jeździ, jak na Citroena przystało

Prowadzenie i komfort podróży Citroena C4 jest takie, jakiego należy spodziewać się po tym francuskim producencie. Projektanci wbrew ogólnej modzie utwardzania zawieszenia postawili na komfort i zastosowali tutaj progresywne hydrauliczne ograniczniki (PHC) z dwoma odbojami w amortyzatorze. Dzięki niemu samochód chętnie się pochyla, ale w bezpiecznych granicach, a podczas pokonywania progów zwalniających zawieszenie płynnie amortyzuje, dając harmonię we wnętrzu. Pokonywanie dziur i drogi słabszej jakości także nie robią wrażenia na C4. Układ kierowniczy ustawiono również na komfort z mocnym wspomaganiem, które ogranicza czucie przednich kół. Uważam, że takie zestrojenie samochodu odpowiada oczekiwaniom zdecydowanej większości osób rozglądających się za autem w tym segmencie.

Podczas jazdy szum wiatru nie jest mocno odczuwalny, ale za to szum kół jest już słyszalny. W C4 ewidentnie oszczędzono na wyciszeniu nadkoli. Nie każdemu przypadnie do gustu także warkot trzycylindrowego silnika.

Citroen C4 – nie patrz na cennik, jedź do salonu

Citroen C4 według cennika zaczyna się od 110 tys. 500 zł za najbiedniejszą wersję YOU i 100-konny silnik połączony z 6-biegowym "manualem". Z kolei samochód z tym samym silnikiem i w wersji MAX kosztuje od 135 tys. 750 zł, a egzemplarz prezentowany w cenniku widnieje za 141 tys. 950 zł.

Jak jednak już wspominałem na początku tego artykułu, jest to już schyłek kariery tego auta w wersji przed faceliftingiem, a także nadchodzi koniec roku, który tradycyjnie wiąże się z wyprzedażami. Według ofert dealerów już teraz auto z wyposażeniem, jak w testowym egzemplarzu, da się wykupić w cenie ok. 110 tys. zł, a najtańsze egzemplarze widnieją za ok. 90 tys. zł!

Citroen C4 – podsumowanie

W takiej cenie samochód ten okazuje się bardzo kuszącą ofertą. Dostajemy wówczas nowoczesny, bezpieczny i komfortowy samochód za ułamek ceny konkurencji. Co więcej, Citroen C4 nie daje po sobie poznać, że ma już kilka lat na karku.

Czy warto? Myślę, że tak, nawet z uważanym za ryzykowny silnikiem 1.2, który jednak podobno ma już zmieniony pasek rozrządu, na taki, w którym problemy zostały wykluczone. Gdyby jednak ktoś mimo wszystko obawiał się tego silnika, producent oferuje również wersję z miękką hybrydą, a więc silnikiem trzeciej generacji, napędzanym łańcuchem rozrządu, a nie paskiem.

Autor Mateusz Pokorzyński
Mateusz Pokorzyński
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji