Odkąd Mustang oddelegował bateryjnego brata Macha-E na elektromisję, klasyczny "kucyk" występuje wyłącznie z jedynie słusznym pięciolitrowym V8. Inflacja, arcydrogie paliwo i ultradrogi dolar? Czasy są coraz mniej łaskawe dla takich oryginałów, jak Mustang, i przyjemność posiadania wiąże się ze znacznie wyższymi kosztami niż przez ostatnie siedem lat jego obecności w Europie. Cabrio kosztuje teraz od 281 200 zł. Nadal jednak relacja wrażeń do ceny jest bezkonkurencyjna, a Mustang nie przestaje zachwycać.
Przeczytaj także: nasz test Forda Mustanga Mach-E
Za 9300 zł można go teraz mieć z pakietem California Special, który poza takimi opcjami, jak tapicerka z ekozamszu z recyklingu czy wentylowane fotele, zawiera przede wszystkim stylistyczne smaczki nawiązujące do wersji California Special z lat 60. XX wieku. Mamy tu zatem siateczkowy grill z emblematem "GT/CS", oznaczenia znalazły się też na klapie, pod maską, w kabinie i na drzwiach. Z bliska można dostrzec na nich małe napisy "California Special". Na wskroś amerykańskie – i o to chodzi! Styl nadwozia wieńczą 19-calowe felgi. Pozostałe elementy wyposażenia i ceny znajdziesz w tabeli na dole.
Ford Mustang 5.0 V8 Convertible California Special – teleportuje prosto do "Golden State"
Mustang, jak żaden inny wóz sprzedawany w Europie, potrafi teleportować prosto na zachodnie wybrzeże USA. Nawet jeśli warunki i krajobrazy nie są kalifornijskie, to Ford Mustang z pakietem California Special pozwala poczuć trochę klimatu Golden State.
Wystarczy, że rozsiądziesz się w obszernym, wygodnym fotelu i odpalisz V8, które delikatnie zakołysze nadwoziem. Jeśli wolisz nie zadzierać z sąsiadami, możesz aktywować tryb cichego startu. Nawet w nim silnik ożywa z melodyjnym bulgotem – istny masaż uszu. A są jeszcze trzy głośniejsze ustawienia wydechu (normalny, sportowy i tor wyścigowy).
Teraz już możesz odblokować dźwignią materiałowy dach i po 15 sekundach masz nad głową pełną wolność, a w uszach dosłownie jej brzmienie. Operacje dachu są możliwe niestety tylko na postoju. Nasz egzemplarz nie miał windszotu, ale nawet bez niego przy podmiejskim tempie w kabinie nie szaleje huragan.
Po złożeniu dachu, między kabiną a karoserią, pozostają na bokach otwory. Nie są one zbyt estetyczne, Amerykanie nie dopracowali tego elementu tak, jak potrafią to robić np. Niemcy w swoich kabrioletach. Odpowiednie zaślepki, by zakryć te otwory, co prawda są, ale kto chciałby się z nimi mocować... Przypominam – jesteś w Kalifornii, nie przejmujesz się takimi szczegółami, a zaślepki prędzej czy później pewnie gdzieś zgubisz.
Ford Mustang 5.0 V8 Convertible California Special – trochę soulu, trochę bluesa
Poruszanie się Mustangiem gdziekolwiek, nawet na krótkich dystansach, działa jak antidotum na troski. Radio? Czasem je włączysz, ale wolisz słuchać tego wolnossącego silnika, który gra trochę soulu, trochę bluesa.
Mimo spalania w mieście rzędu 14-16 l na 100 km będziesz wybierał okrężne drogi do celu. Wystarczy muskać gaz, by czerpać maksimum przyjemności z jazdy, ale zapędzony na wysokie obroty pięciolitrowy wolnossący silnik pozwala też mocarnie wyrwać spod świateł – dzieciaki, które zmieścisz na kanapie, będą to uwielbiać.
Tylne siedzenia są wyposażone w Isofixy, ale miejsca oferują naprawdę niewiele – dorośli wcisną się tam tylko przy otwartym dachu, i po przesunięciu przednich foteli kawałek do przodu. W mieście znajomych podrzucisz. Oparcia, niestety, się nie składają, więc nart nie przewieziesz, ale 332-litrowy bagażnik się jak najbardziej do podróżowania nadaje.
W kokpicie urzekają duża kierownica z przyjemnie cienkim wieńcem, klasyczny schemat obsługi z sensownym systemem multimedialnym i smaczki retro, jak np. wiszące przełączniki. Dodają desce charakteru, są miłe dla oka i zarazem wygodne do sterowania. Może tu i ówdzie da się namierzyć mniej wyrafinowane plastiki, ale całość przekonuje nawet po ośmiu latach od premiery tej generacji. Wirtualne zegary mają dopracowaną grafikę, klarowne menu i zaskakują licznymi oryginalnymi wskaźnikami jak np. skład mieszanki powietrzno-paliwowej czy temperatura głowicy.
Ford Mustang 5.0 V8 Convertible California Special – czy dziesięć biegów to nie za dużo?
Przyjemność psuje, niestety, szarpanie dziesięciobiegowego automatu, który w wielu sytuacjach więcej czasu spędza na zmianie biegów niż na jeździe na nich. Może i taka liczba przełożeń pozwala utrzymać niskie obroty i obniżyć zużycie, ale przekładnia nerwowo reaguje na dociśnięcie gazu i niepłynnie redukuje biegi. Dźwignią można przełączyć szybko na tryb sportowy, są też łopatki do manualnej zmiany biegów, lecz po pewnym czasie i tak wraca się do domyślnego trybu Normal, w którym Mustang Convertible czuje sie najlepiej.
Dawniej stosowaną sześciostopniową skrzynię automatyczną pamiętam jako znacznie przyjemniejszą. Miłośnicy ręcznej roboty nadal mogą wybrać sześciobiegowy manual – to mój osobisty typ, bo ręczna skrzynia w Mustangu jest jedyna w swoim rodzaju.

Ford Mustang 5.0 Convertible California Special (2022 r.)Źródło: Auto Świat / Igor Kohutnicki
Mustang buja się na nierównościach, przechyla w zakrętach i daje odczuć swoje 1,9 tony, a układ kierowniczy nie reaguje tak zobowiązująco, jak można by się spodziewać po sportowym aucie. Sytuację na styku kół i jezdni pozwala jeszcze wyczuć, siła wspomagania daje się regulować przełącznikiem.
Ford Mustang 5.0 V8 Convertible California Special – niekoniecznie sportowy, ale to nie szkodzi
To wszystko jednak nie ma większego znaczenia, póki nie oczekujesz sztywnej, superzwartej i precyzyjnej wyścigówki. Ford Mustang jest szczery w swoim zachowaniu, nie ukrywa swoich kilogramów i lubi wierzgnąć kopytami, gdy się "strzeli z bicza". Wśród aplikacji torowych nawet funkcję Line Lock, pomagającą palić gumę... U przechodniów Mustang wywołuje przyjaźniejsze reakcje niż niejeden egzotyk. A kierowcy daje poczucie totalnego odprężenia.
Ford Mustang 5.0 V8 Convertible California Special – nasza opinia
California Special to niby tylko pakiet wyposażenia, ale taki Mustang naprawdę pozwala poczuć kalifornijską lekkość życia. Pewnie, trochę mu brakuje do ideału auta sportowego, ale wysoką masę, umiarkowaną zwinność czy chybotliwość tylnej osi łatwo wybaczyć, jeśli spojrzy się na niego jak na auto z charakterem, w którym mocny silnik ma bardziej relaksować niż umożliwiać ściganie się z innymi. Trudniej odżałować skrzynię, a wysokie spalanie boli obecnie podwójnie. OCENA: 5
Przeczytaj także: test Forda Mustanga Bullitt z manualną skrzynią biegów
Ford Mustang 5.0 V8 Convertible California Special – wymiary

Ford Mustang Convertible – wymiaryŹródło: Auto Świat / Igor Kohutnicki
*po odsunięciu oparcia przedniego fotela o metr od pedału hamulca (odpowiada to ustawieniu dla kierowcy przeciętnego wzrostu)

Ford Mustang 5.0 Convertible California Special (2022 r.)Źródło: Auto Świat / Igor Kohutnicki
Jak na auto sportowe Mustang ma całkiem ustawny bagażnik. Mieści 332 l, czyli o 80 l mniej niż ma wersja coupé. Pozycja dachu nie wpływa na wielkość kufra.