- Volkswagena Californii chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Kultowy kamper, który nie męczy w codziennej eksploatacji, właśnie doczekał się nowej generacji
- California T7 to rewolucja, bo powstała na zupełnie nowej platformie. Volkswagen wykorzystał okazję i zrobił też przemeblowanie w środku. Zmiana jest ogromna
- Po pożegnaniu tegorocznych wakacji w Californii T7 jestem pewien, że mimo drobnych wad ten samochód będzie hitem przyszłego sezonu
- W Polsce zamówienia na nową Californię będą przyjmowane od listopada. Cennik poznamy bliżej rynkowego debiutu auta
- Materiał promocyjny. Materiał został tak oznaczony ze względu na obowiązujące przepisy. Wyjazd na prezentację był opłacony przez producenta, ale nie miał on wglądu w publikowany tekst
Kiedy wydawało mi się, że Volkswagen California osiągnął już szczytową formę, spece z Wolfsburga znowu dokręcili mu śrubki, przenieśli kilka rzeczy i dodali parę akcesoriów. Na tym się nie skończyło, bo środkowa w gamie (klasyczna) California zerwała z Transporterem. Dlaczego? Nowe wcielenie powstało na bazie Multivana T7 wykorzystującego platformę MQB. Korzyści powinny być oczywiste – bardziej osobowy, a przez to komfortowy charakter. Tylko czy nie ucierpiała na tym funkcjonalność mobilnego domu?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Volkswagen California T7. Niby mniejszy, a jednak większy
Wygląd to chyba najbardziej dyskusyjny element nowej "Cali" – stylistyka Multivana optycznie zwęziła auto. Tymczasem kultowy kampervan urósł niemal w każdym kierunku (+269 mm długości i +37 mm szerokości). Volkswagenowi udało się zachować wysokość poprzednika (1,99 m), co dalej zapewnia Californii wjazd na większość wielopoziomowych parkingów. Po podniesieniu dachu (i podłogi górnej sypialni) po kabinie można poruszać się nawet na stojąco (2,1 m wysokości), ale to akurat żadna nowość.
Co innego, jeśli przejdziemy do aranżacji wnętrza topowej wersji Ocean. Chociaż układ funkcjonalny pozostał z grubsza ten sam, miejsca w środku jest zauważalnie więcej i to nie tylko w bagażniku. Co na to pozwoliło? Po pierwsze, większy rozstaw osi (aż 3124 mm!) i dłuższe nadwozie (5173 mm). Po drugie, zastąpienie ciężkiej i niewygodnej w przesuwaniu kanapy dwoma osobnymi fotelami. Dobra informacja dla rodzin 2+1: jeden z nich można zdemontować bez utraty podpory dla rozkładanego na dole łóżka, a to oznacza jeszcze więcej przestrzeni.
WYMIARY | Volkswagen California T7 |
---|---|
Długość | 5173 mm |
Szerokość (bez lusterek) | 1941 mm |
Wysokość | 1990 mm |
Rozstaw osi | 3124 mm |
Wysokość kabiny | 1297-2108 mm |
Łóżko na dachu | 2054 x 1137 mm |
Łóżko w kabinie (Beach) | 1980 x 1330 mm |
Łóżko w kabinie (Coast i Ocean) | 1980 x 1060 mm |
Rozkładanie łóżka na dole Volkswagena Californii wymaga trochę zachodu – najpierw trzeba odwinąć dywanik leżący na szynach, potem przesunąć fotele, położyć oparcia, wreszcie odbezpieczyć i rozłożyć stelaż z materacem. Niby proste, ale trzeba nabrać w tym wprawy, by poszło to sprawnie. I pod żadnym pozorem nie należy używać siły – jeśli wydaje ci się, że musisz to zrobić, to znaczy, że... robisz to źle. Inżynierowie opracowali mechanizmy tak, by każdy był w stanie w kilka minut rozstawić swoje obozowisko. No, kilkanaście, wliczając rozwinięcie markizy i zaciemnienie okien (przednią szybę zasłania teraz płachta na stelażu).
Pomimo tak dużego doświadczenia w konstruowaniu domów na kołach jedna nowość wyszła Volkswagenowi tak sobie – zamontowany w wygodnym miejscu (na słupku C) 5-calowy tablecik do obsługi funkcji kempingowych działa opieszale. Jeśli ktoś nie chce się frustrować, może mieć dostęp do tych samych funkcji z poziomu ekranu systemu inforozrywki w desce rozdzielczej albo aplikacji w smartfonie.
Volkswagen California T7 to król schowków i szafek
Zrezygnowanie z kanapy automatycznie oznaczało porzucenie wysuwanej spod niej pojemnej szuflady. Mimo że teraz pod fotelami z tyłu są tylko dwie malutkie kuwetki, miejsca na przechowywanie rzeczy nie brakuje. Na tylnym bocznym oknie wreszcie pojawiła się zasuwana materiałowa szafka (Caddy California się kłania), a do tego Niemcy zgapili patent znany z francuskich kombivanów – podwieszony pod sufitem opuszczany pojemnik. Schowki znajdziemy także w boczkach drzwi i na desce rozdzielczej, a to sprzyja porządkowi podczas urlopu. Niestety delikatnie zmniejszyła się pojemność zabudowy szafkowej. Po części to wina przeniesienia do bagażnika wlewu czystej wody (zbiornik ma teraz 28 l pojemności). Po co? Żeby nikt nie powołany nie miał do niego dostępu – coś za coś.
Wisienką na torcie jest zmniejszony aneks kuchenny w wersjach Coast i Ocean. Dzięki temu zabiegowi każdy Volkswagen California T7 ma drzwi przesuwne po obu stronach. To prawdziwy "game-changer" pozwalający na szybkie przewietrzenie auta, wygodniejsze wsiadanie czy łatwiejszy załadunek auta. Minusy? Brak stałego blatu roboczego po otwarciu szklanej pokrywy osłaniającej zlew i kuchenkę – do przygotowania posiłku trzeba skorzystać z podpinanego stolika (trzy pozycje: od zewnątrz, od środka lub jako przedłużenie aneksu). Zmniejszyła się też pojemność lodówki, ale za to jest do niej wygodniejszy dostęp, bo wysuwa się jak szuflada (Grand California się kłania). Jeśli dzięki temu zyskujemy drugą parę drzwi, nie mam zastrzeżeń.
Zwolennicy teorii głoszącej, że "kamper bez łazienki to nie kamper", nadal będą mogli pastwić się nad Volkswagenem Californią. Ubikacji jak nie było, tak nie ma – trzeba wozić ze sobą turystyczną toaletę chemiczną albo korzystać z infrastruktury na kempingach i stacjach paliw. Taki już urok tego modelu, ale sądząc po wynikach sprzedaży, nie każdemu to przeszkadza. Firma nie pokusiła się też o dorzucenie paneli słonecznych, które wydłużyłyby czas biwakowania bez konieczności "przepalenia" auta lub podłączenia zewnętrznego źródła prądu. Ale nie musiała, bo dwa 40-Ah akumulatory LiFePo i tak pozwalają na kilka dni postoju.
Nowy Volkswagen California błyszczy na drodze
Jak jeździ nowa California? W skrócie: jak duży rodzinny SUV. Pozycja na fotelu kapitańskim jest wysoka i zapewnia prawie idealną widoczność – obserwację sytuacji na drodze utrudnia tylko szeroki i daleko wysunięty słupek A przeszkadzający zwłaszcza na rondach i długich zakrętach w lewo.
Poprzednia "Cali" ujawniała dostawczy rodowód przede wszystkim twardym resorowaniem i rozbujaniem. Auto nadal delikatnie się kołysze, ale przejście na platformę MQB zdziałało cuda w kwestii wrażeń z jazdy – zawieszenie DCC z regulacją twardości to strzał w dziesiątkę w aucie tego typu. Poprawiło się też prowadzenie i komfort akustyczny w kabinie, choć do pełni szczęścia brakuje trochę lepiej wygłuszonych nadkoli. Mimo to przy prędkościach autostradowych we wnętrzu jest raczej cicho – nie świszczy nawet przytroczona do boku auta zwijana markiza (teraz można ją mieć po obu stronach).
Królem zamówień z pewnością będzie 2-litrowy diesel o mocy 150 KM łączący wystarczające osiągi z dużym zasięgiem na jednym baku. "Mój" dom na kołach miał właśnie taką jednostkę i denerwowała mnie w niej tylko zwłoka przy włączaniu się do ruchu na autostradzie czy trzymanie nieco za niskich obrotów na górskich podjazdach. To jednak wina "zamulającego" oprogramowania 7-biegowej przekładni DSG, która dopiero w trybie sportowym pozwalała na płynną jazdę po serpentynach (niestety kosztem wyższego spalania i hałasu). Ostatecznie trzydniowa trasa licząca 520 km po wymagających wstęgach Alp w Słowenii i przecinających je szerokich autostradach wskazała średni wynik 7,5 l/100 km – nieźle, jak na ważący prawie 2,4 t mobilny domek letniskowy.
Podobnie jak w osobowym Multivanie, w Californii klienci będą mieli do wyboru jeszcze odmianę benzynową (2.0 TSI 204 KM) i hybrydę z możliwością podłączenia do gniazdka (układ eHybrid generujący 245 KM). Wszystkie warianty występują z automatem, ale tylko hybryda ma napęd 4x4. Tak jak dotychczas oferta będzie składać się z wersji Beach, Coast i Ocean. Wszystkie mają rozkładany dach, ale różnią się układem funkcjonalnym, wyposażeniem i... papierami. Przykład? Volkswagen California Beach może być zarejestrowany jako zwykłe auto osobowe.
Reasumując, Volkswagen California T7 to...
Chociaż ciężko w to uwierzyć, inżynierowie Volkswagena znaleźli miejsce na poprawki, które uczyniły Californię jeszcze bardziej funkcjonalnym kampervanem, a jednocześnie wygodnym samochodem w codziennej eksploatacji. Przejście na platformę osobowego Multivana to stumilowy krok w dziedzinie komfortu, który z pewnością docenią miłośnicy dalekich podróży na kołach.
Ostatnim elementem układanki, którego nie znamy, jest polski cennik. Koszt metra kwadratowego w jedynej w swoim rodzaju mikrokawalerce poznamy bliżej oficjalnego debiutu Californii T7 na naszym rynku. Zamówienia na nowe wcielenie kultowego kampera mają być zbierane od listopada br.