- Zasięg elektrycznego Mercedesa eVito to 150 km, według normy WLTP, ale realnie - zwłaszcza, gdy jest zimno - spada on do niewiele ponad 100 km
- Moc elektrycznego silnika to 116 KM i to wartość w zupełności wystarczająca, by dostawczym Mercedesem swobodnie poruszać się po mieście
- Mimo pakietu baterii, eVito ma równie dużą przestrzeń ładunkową, jak wersja z dieslem
Powoli motoryzacja wkracza w nową erę, po trochu zmuszana do tego przez prawo, częściowo przez marketing, a w pewnym stopniu też przez realne potrzeby rynku, a może nawet naszej planety. Elektromobilność, znana już od XIX wieku, teraz okazuje się remedium na wszystkie bolączki. Szczególnie w miastach. Kiedyś, może nawet już wkrótce, takie wozy, jak Mercedes eVito, będą stanowić trzon floty firmowych dostawczaków, które dowożą towary z podmiejskiego magazynu do sklepu. Po tygodniu jazdy tym modelem oraz kilku rozmowach z właścicielami firm wykorzystujących auta dostawcze ośmielam się jednak stwierdzić, że to jeszcze nie jest wóz, który dokona rewolucji. Dlaczego?
Mercedes eVito – porządny blaszak
Najpierw jednak o pozytywnych stronach. Moim zdaniem to naprawdę dobry dostawczy wóz. Równie dobry, jak spalinowe Vito. Ma wygodną kabinę, która mieści trzy osoby, ma ogromną – jak na wielkość auta – przestrzeń ładunkową z nisko umieszczoną podłogą, bo napęd z elektrycznego silnika trafia na przednie koła. Co ważne, akumulatory nie ograniczyły miejsca na ładunek, bo znajdują się pod podłogą. Plusik, i to ważny. W sumie do dyspozycji jest od 6 do 6,6 m3. Na ładowność też nie można specjalnie narzekać. To około tony, zależnie od wariantu. Inna sprawa, że w zestawieniu z dopuszczalną masą całkowitą równą 3200 kg to jednak nie jest imponująca wartość. Cóż, baterie ważą sporo.
I są ważne. To one przecież decydują o zasięgu, który w pojeździe użytkowym jest dość istotny. W eVito mamy akumulatory o łącznej objętości 41 kWh, co – według normy WLTP – przekłada się na zasięg rzędu 150 km. Jak jest w praktyce? Gorzej. Gdy jest dość zimno, a w takich warunkach jeździłem eVito, nie ma co liczyć na taki zasięg. To raczej około 110-120 km. Tyle mogłem przejechać po odebraniu auta naładowanego „pod korek”.
Mercedes eVito – dostrzegamy pewne braki
W Mercedesie (i Volkswagenie, bo Sprinter na prąd ma podobny zasięg) twierdzą, że 150 km to wartość optymalna dla pojazdu dostawczego, który ma się poruszać po mieście. Nie wątpię, że Niemcy wykonali mnóstwo badań i tak właśnie wyszło. Ale po pierwsze, przez co najmniej trzy miesiące w roku zasięg ten będzie zdecydowanie niższy, a po drugie z moich badań wynikło, że to jednak za mało. Próbując naładować auto, spotykałem innych entuzjastów elektromobilności. Przykładowo, właściciel Tesli dopytywał, ile kosztuje taki Mercedes i czy jest dobry. Chce dołączyć „elektryki” do floty swojej firmy. Pytanie: jaki ma zasięg? Co? 150 km? (śmiech) To bez sensu. Później dopytałem flotowców z kilku dużych firm. Reakcja zbliżona. Twierdzą, że u nich pojazdy dostawcze pokonują zdecydowanie większe dystanse.
Wróćmy do prób ładowania. Niestety, do auta nie dołączono kabla 230 V, więc ładowanie w naszym biurowcu odpadło w przedbiegach. W zasadzie powinienem korzystać z urządzeń jednej z działających w Polsce sieci, a to dość drogie rozwiązanie – prąd bywa droższy niż olej napędowy. Wprawdzie Mercedes oferuje firmom swojego 7,2-kilowatowego wallboxa, ale ja musiałem skorzystać z szybkiej ładowarki pod jednym z warszawskich sklepów – na razie jest darmowa przez 20 minut. Problem w tym, że eVito po nawiązaniu połączenia ładował się przez 2-3 minuty, a następnie zrywał połączenie. Kilka prób, a skutek ten sam. Przy innej ładowarce bez zmian. Trochę kiepsko, bo gdy przesadzimy z jazdą na rezerwie, zawsze można dowieźć olej napędowy w baniaczku, ale prądu kanistrze nie dowiozę. Na szczęście, jadąc o kropelce, dowiozłem całe eVito do siedziby Mercedesa. Z duszą na ramieniu. W Mercedesie podobno naładują eVito w sześć godzin (7,2 kW). Nie wytrzymałbym tak długo na zakupach.
Mercedes eVito – jazda na rezerwie
I to jest główny problem auta na prąd o tak małym zasięgu. Czuję się, jakbym ciągle jeździł na rezerwie. Na dodatek, w niektórych sytuacjach zasięg leci na łeb na szyję. Bo np. co z tego, że prędkość maksymalna 116-konnego eVito to 120 km/h, skoro jadąc z tą prędkością stracę około 2-3 km zasięgu na każdy przejechany kilometr? Co mi daje świadomość, że dzięki dostępnym od startu 295 Nm, tak naprawdę każde zdecydowane przyspieszenie odejmuje mi kilkaset metrów? Równie dobrze pod maską mogło by być 50 KM, a ogranicznik prędkości mógłby blokować przyspieszanie na 60 km/h. Po co więcej, skoro i tak wkrótce w centrach miast wszędzie będą strefy „Tempo 30”? A przy takiej prędkości z wykazanego przez komputer zasięgu nie uronimy ani kropelki.
Z tych rozważań wynika, że niestety, ale w obecnej postaci Mercedes eVito ma raczej jedynie wizerunkowy sens i jeśli ktoś go kupi, to pewnie będą duże koncerny, które chcą – trochę dla sportu – umieścić w swojej flocie eko-auta, którymi będzie się można pochwalić. A do prawdziwej roboty i tak wezmą świetne Vito CDI albo dowolnego innego „blaszaka” z dieslem. Przedsiębiorcy są jednak bardzo pragmatyczni w swoich wyborach.
Mercedes eVito - dane techniczne:
Pojemność skokowa i rodzaj silnika | elektryczny |
Moc | 116 KM |
Moment obrotowy | 295 Nm |
Skrzynia biegów i napęd | skrzynia 1-biegowa, napęd na przód |
Prędkość maksymalna | 120 km/h |
Zasięg po pełnym naładowaniu baterii | 150 km (WLTP) |
Ładowność | około 1000 kg (zależnie od wersji) |
Cena | w Polsce jeszcze nie podano |