- Jaecoo J7 oferuje elektronicznie sterowany napęd 4x4, dzięki któremu ma sobie radzić także poza utwardzonymi drogami
- Jaecoo zorganizował prezentację na torze offroadowym, aby przekonać potencjalnych nabywców, że to nie tylko puste obietnice
- Samochód jest dostępny w dwóch wersjach: Urban z napędem na przód i Offroad z napęd 4x4
- Cena Jaecoo J7 Offroad z napędem 4x4 wynosi 157 900 zł
- Czy Jaecoo J7 nadaje się do jazdy w terenie? Importer odważnie udostępnił auta
- Jaecoo J7 występuje w dwóch wersjach. Testujemy odmianę Offroad
- Jaecoo J7 Offroad: terenowych dodatków nie widać
- Jak Jaecoo J7 radzi sobie w terenie?
- Jaecoo J7: elektronika decyduje za kierowcę
- Przejazd przez wodę: nie obyło się bez strat. Winne auto, czy kierowcy?
Kupowaliście kiedyś np. akumulatorki albo baterie np. do aparatu fotograficznego, albo nawet zwykłe "paluszki" nadające się do ponownego ładowania? Zwykle można wybierać między oryginałem, a kilkoma zamiennikami mniej znanych lub całkiem nieznanych marek. Co ciekawe, kiedy porównacie parametry deklarowane przez producentów, to zwykle ten oryginał wygląda blado, np. kiedy oryginał ma 1200 mAh pojemności, to sprzedawca zamiennia chwali się pojemności 2500 mAh. Tyle że później, w praktyce okazuje się, że ten teoretycznie mniej pojemny oryginał wygrywa z zamiennikiem o dwukrotnie wyższej pojemności. Z elektronarzędziami bywa podobnie – marketowy sprzęt o mocy 3 kW nie działa wcale lepiej od sprzętu znanej marki, o mocy np. trzy razy mniejszej.
Oczywiście, przedstawiciele marek Jaecoo i Omoda za taki kontekst pewnie się obrażą, ale to nowi gracze na naszym rynku, więc sprzedawane przez nich dopiero muszą sobie zapracować na zaufanie. Na razie na deklaracje i obietnice z folderów przynajmniej niektórzy potencjalni odbiorcy mogą patrzeć z rezerwą. W możliwości terenowe Jeepów czy Range Roverów większość nabywców wierzy na słowo, choć tylko niektórzy mają kiedykolwiek okazję się o nich przekonać. A co z Jaecoo, w którym widać wiele nawiązań do znanych aut terenowych?
Czy Jaecoo J7 nadaje się do jazdy w terenie? Importer odważnie udostępnił auta
Najwyraźniej przedstawiciele marki uznali, że obiecujące wartości z danych technicznych – 200 mm prześwitu, napęd 4x4 z możliwością wyboru trybu jazdy, a przede wszystkim głębokość brodzenia wynosząca w seryjnym aucie aż 600 mm – to za mało, żeby przekonać potencjalnych nabywców do tego, że ich auto radzi sobie w terenie. Bo przecież internet i papier zniosą wszystko. Zapewne dlatego zorganizowali specjalną prezentację na torze offroadowym Poligon4x4 w Górze Kalwarii. Wcześniej miałem już okazję jeździć modelem Jaecoo J7, ale tylko głównie po mieście, a największym wyzwaniem były boczne, wertepiaste drogi na obrzeżach warszawy.
Prawdziwy off-road? Wchodzę w to! Wcześniej na tym samym torze byłem już kilka razy, tyle że wtedy miałem okazję jeździć tam zupełnie innymi samochodami, których możliwości terenowe nie budzą żadnych wątpliwości, m.in. Fordami Raptorem i Bronco. Co tam jeździć! Fordem Raptorem można było tam nawet polatać, bo producent ma takie zaufanie do solidności ramy i zawieszenia tego modelu, że jego przedstawiciele wręcz namawiali do "hopek" z całkiem sporej rampy, był to wręcz planowany punkt programu.
Oczywiście, kompaktowy SUV to nie przygotowany do walki w terenie pickup, więc o takich atrakcjach nie mogło być mowy, ale muszę przyznać, że jak na takie auto, to tor wybrano całkiem ambitnie. Znacznie ambitniej, niż się spodziewałem. W zasadzie auto można było sprawdzić na takich samych odcinkach, po jakich jeździ się tam poważnymi terenówkami, tyle że trzeba było to robić znacznie wolniej i ostrożniej.
Jaecoo J7 występuje w dwóch wersjach. Testujemy odmianę Offroad
Na polskim rynku Jaecoo J7 występuje w dwóch wersjach: Urban, z napędem tylko na przód oraz Offroad z napędem 4x4. Obie mają w zasadzie kompletne wyposażenie w standardzie, nie trzeba dopłacać nawet za lakier, obie są napędzane takim samym silnikiem 1.6T-GDI o mocy 147 KM i 275 Nm momentu obrotowego, obie mają też dwusprzęgłowy, 7-biegowy automat – różnice dotyczą przede wszystkim napędu oraz oczywiście ceny. Za wersję bez terenowych aspiracji trzeba zapłacić 139 900 zł, a wersja z napędem 4x4 kosztuje 157 900 zł.
Którą wybrać? Moje prywatne zdanie jest takie, że jeśli chcemy jeździć SUV-em, godząc się z tym, że będzie on nieco mniej komfortowy i pojemny od zwykłego kombi z podobnym napędem, a przy okazji będzie za to palił nieco więcej, to ma to sens wyłącznie wtedy, kiedy wybierzemy wersję z napędem na obie osie. Większy prześwit i napęd 4x4 otwierają przed autem dodatkowe możliwości. I nawet jeśli korzystamy z nich rzadko, to np. zimą, czy podczas weekendowych wyjazdów, to i tak warto za to dopłacić. SUV z napędem tylko na przód to dla mnie taka motoryzacyjna świnka morska – ani to świnka, ani to morska. Ale to oczywiście tylko moje zdanie, specjaliści od marketingu większości koncernów motoryzacyjnych mają inne – większości klientów wystarczy masywny, solidny wygląd, z utwardzonych dróg zjeżdżają nieliczni.
Jaecoo J7 Offroad: terenowych dodatków nie widać
Oczywiście, do zabaw na torze podstawiono auta w wersji Offroad, ale jeśli ktoś się spodziewa, że to "bojowo" wyposażone pojazdy, ten jest w błędzie. Opony do jazdy po asfalcie, a nie żadne AT-ki, żadnych wyjątkowo masywnych osłon, snorkeli, pałąków, wzmacnianych progów, ani śladu reduktora czy blokad mechanizmów różnicowych. Najbardziej offroadowym dodatkiem w tym aucie, który da się zauważyć, jest duże pokrętło na tunelu środkowym, które w porównaniu z wersją Urban daje dodatkowe opcje wyboru trybów jazdy: śnieg, błoto, piasek, offroad.
Instruktorzy pracujący na torze, którzy przed uczestnikami prezentacji sprawdzali możliwości aut, poradzili, żeby wybrać tryb manualny dwusprzęgłowej skrzyni biegów – w tym trybie w terenie miała ona sprawdzać się lepiej i dawać większą kontrolę nad autem. Żeby to zrobić, trzeba wcisnąć przycisk z boku gałki – po pierwsze, nie widać go na pierwszy rzut oka, a po drugie, żeby wywołać reakcję, trzeba go chwilę przytrzymać. W wielu innych autach rozwiązano to lepiej i bardziej intuicyjnie.
Podczas jazdy w terenie przydać się też może uruchomienie systemu kamer. Co ciekawe, Jaecoo ma kamery, o których producent twierdzi, że nie są to kamery obejmujące 360 stopni, a 540 stopni.
Na wielkim centralnym wyświetlaczu można obserwować nie tylko to, co dzieje się dookoła auta, ale i pod nim. Tyle tylko, że nie jest to obraz pochodzący z kamer spod auta, a z jego przedniej części – rejestrowany przed najechaniem na dany fragment drogi, a później wklejany do animacji z przezroczystym (z zaznaczonymi wyłącznie kołami i konturem) lub półprzezroczystym widokiem auta. Kiedy włączymy ten system na postoju, obrazu spod auta nie będzie, zostanie on wygenerowany po ruszeniu.
Jak Jaecoo J7 radzi sobie w terenie?
W największym skrócie: uwzględniając to, że auto ma bardzo skromny wykrzyż osi i niewielki skok zawieszenia (to parametry, które współdecydują o tym, czy podczas pokonywania dużych nierówności koła mogą zachować kontakt z podłożem, czy się od niego odrywają), to zadziwiająco dobrze. Podwozie skonstruowano tak, że nie ma w nim zbyt wielu wystających elementów, jeśli przeszkoda jest zbyt wysoka to można nieco obetrzeć spód, ale auto raczej nie powinno się na niej zawiesić. W większości przypadków elektronika decydująca o rozdziale momentu obrotowego między poszczególne koła, robi cuda – działa prawie tak dobrze, jak prawdziwe szpery (blokady mechanizmów różnicowych).
Na większych nierównościach, przez sztywne zawieszenie o niewielkim skoku auto potrafi oderwać koło od ziemi, ale na trzech toczy się po prostu dalej, bez buksowania kołem wiszącym w powietrzu. Czy 145 KM wystarcza? Tak, bo przez konstrukcję zawieszenia i nadwozia, tym autem nie ma nawet co próbować siłowo pokonywać przeszkody, trzeba jechać spokojnie i z rozwagą. Trochę brakuje reduktora albo dodatkowego przełożenia terenowego, żeby przy niskich prędkościach można było liczyć na trochę wyższy moment obrotowy na kołach i mieć większą kontrolę nad autem.
Jaecoo J7: elektronika decyduje za kierowcę
Kierowcom, którzy mają doświadczenia z "prawdziwymi" terenówkami, przeszkadzać może wszechobecna elektronika, która działa wprawdzie dosyć skutecznie, ale żyje własnym życiem i nie do końca kierowca ma wpływ na to, co auto robi. Amatorom, którzy okazjonalnie zjeżdżają z asfaltu, na pewno to przeszkadzać nie będzie.
Samochód całkiem dzielnie radzi sobie w błocie i luźnym piasku – pod warunkiem wybrania odpowiedniego trybu jazdy i wyłączenia kontroli trakcji/ESP, leśne czy polne drogi to też dla niego żadna przeszkoda, choć są auta, w których po wertepach jeździ się znacznie bardziej komfortowo. Coś za coś – tu importer twierdzi, że wersja europejska ma tak zestrojone zawieszenie, że jest w stanie pokonać test łosia w tempie, w jakim robią to nie SUV-y, a auta sportowe. Tyle że taka charakterystyka sprawia, że na nierównych drogach nie jest przesadnie komfortowo.
Przejazd przez wodę: nie obyło się bez strat. Winne auto, czy kierowcy?
A co z pokonywaniem przeszkód wodnych? 600 mm to w aucie tej klasy świetny wynik, wiele pełnoprawnych terenówek w stanie seryjnym, bez przeróbek, potrafi niewiele więcej. Auto podczas imprezy kilkadziesiąt razy pokonywały baseny zalane do takiej właśnie głębokości. Straty w sprzęcie? Trochę ich było, ale głównie ze względu na nadmiar entuzjazmu u niektórych uczestników imprezy – podczas wjazdu do wody ze zbyt dużą prędkością udało się niektórym zgubić tablice rejestracyjne czy obluzować bądź naderwać plastikowe osłony podwozia. Samochody jednak wyjeżdżały z wody o własnych siłach, w żadnym nie gasł silnik, a po wyjeździe na desce rozdzielczej nie zapalała się "choinka" kontrolek. W aucie tak naszpikowanym elektroniką jak Jaecoo J7 to dobrze świadczy o zabezpieczeniu wiązki elektrycznej i wrażliwych podzespołów. Niby marka (jeszcze) nieznana, a jednak deklaracje z folderów nie były bez pokrycia przejazd przez wodę sięgającą za kolana nie powinien zatrzymać Jaecoo, pod warunkiem że nie spróbujemy tego zrobić siłowo.
Do jazdy po leśnych, polnych, wiejskich dróżkach, do podjazdów pod wyciągi w górach to auto jest doskonale przygotowane – od miejskiego SUV-a więcej w tej kwestii nie można wymagać. To nie jest auto terenowe, ale też nie kosztuje tyle, co rasowa terenówka, a do codziennej jazdy po mieście nadaje się lepiej od dowolnej prawdziwej terenówki.